No i wylądował – dziewiąty sezon Apex Legends

Już od 4-tego maja  możemy brać udział w zmaganiach dziewiątego sezonu popularnego battle royale – Apex Legends. Jak to w każdym sezonie, na graczy czeka szereg mniejszych lub większych nowości, z czego tymi najbardziej wartymi uwagi są nowa bohaterka Walkiria oraz nowy tryb rozgrywki – Areny. A więc czas na krótkie podsumowanie zmian jakie czekają nas w sezonie nazwanym nie bez powodu dziedzictwo.


Czytaj również:
Horizon: Forbidden West. Co wiemy? Czego się spodziewamy?


MAPY I TRYBY


Do Apex Legends zawitał nowy tryb o nazwie Areny i w przeciwieństwie do udostępnianych wcześniej czasowych eventów, ten ma zostać z nami na stałe. Areny są ciekawą odskocznią od trybu battle royale, ponieważ w ich trakcie mierzą się ze sobą jedynie dwie 3-osobowe drużyny – całość przypomina klasycznego deathmatch’a. Starcia mają miejsce na małych, specjalnie stworzonych dla tego trybu mapach. Gracze walczą do uzyskania dwupunktowej przewagi w zwycięstwach. Przed rozpoczęciem rundy do ich dyspozycji zostaje oddany sklep, gdzie mogą zakupić uzbrojenie, granaty czy możliwość korzystania z umiejętności specjalnych. Dynamika starć jest o wiele większa niż w przypadku klasycznego trybu, gdzie zdarzyć się mogło, iż błądziliśmy minutami po mapie, nie mogąc znaleźć okazji do postrzelania. Twórcy zaznaczyli, że Areny również doczekają się trybu rankingowego. Z większych zmian w dostępnych mapach warto wspomnieć o pojawieniu się ogromnego statku, obrośniętego tajemniczymi pnączami na mapie Horizon – jego wnętrze skrywa wyjątkowo dobry loot, do którego doprowadzi nas nowa mechanika kluczy i pomieszczeń na statku.

Proszę państwa tak – w trybie areny broni nie szukamy…broń kupujemy

POSTACIE – BUFFY, NERFY I WALKIRIA


Jak to miało miejsce wcześniej, również w sezonie 9-tym doszło do zmian mających zwiększyć bądź zmniejszyć skuteczność czempionów. Do ważniejszych z nich można zaliczyć przebudowę działania umiejętności Octane’a , który regeneruje zdrowie szybciej, ale za to jego zastrzyk stymulantów zabiera więcej zdrowia. Słodko-gorzka zmiana nastąpiła w zdolnościach Lifeline, która nie rozstawi teraz tarczy przy podnoszeniu towarzyszy – w zamian jej bot szybciej uzupełnia stan zdrowia. Poprawiono także teleport Loby (a przynajmniej tak mi się wydaje…). Na więcej bardziej lub mniej widocznych szczegółów będziemy musieli poczekać do momentu wyjścia patch-notesów, ale skoro już buffy i nerfy zostały pokrótce omówione, to nastał czas na wisienkę na torcie – Walkirię.

Czytaj również: Hunt: Showdown – recenzja gry. Oryginalny, wciągający gameplay vs. uboga zawartość

Nowa bohaterka jest bardzo kompleksowa i przydaje się w wielu sytuacjach. Z racji klasy zwiadowcy, Walkira może odkrywać położenie pierścieni, a do tego podczas lotu szybującego – z gejzerów, balonów czy podczas zrzutu – wrogowie są przez nią automatycznie oznaczani na radarze. Największy fun w graniu Walkirią płynie z jej umiejętności lotu. Niesamowita mobilność bohaterki w parze z jej umiejętnościami zwiadowczymi stanowią idealne połączenie. Dodatkowo, nowa bohaterka w ramach umiejętności taktycznej może wypuścić w kierunku wrogów salwę rakiet, które choć nie zadają dużych obrażeń, to skutecznie dekoncertują oponentów. Zdolność specjalna Walkirii polega na wystrzeleniu się w górę tak, jak ma to miejsca podczas korzystania na przykład z balonów, przy czym może ze sobą zabrać całą drużynę. Umiejętne wykorzystanie zdolności Walkirii daję ogromną przewagę na mapie. Gra nową bohaterką w moim odczuciu jest miodna i w idealny sposób łączy mobilność, wsparcie dla drużyny oraz rozpoznanie.

Jak na Walkirie przystało, zabrać ziomków w stronę nieba to nie problem

ZMIANY W UZBROJENIU


W kwestii broni dostępnej w grze pojawiło się stosunkowo dużo zmian. Powstała nowa kategoria – broń wyborowa – do której przypisane są teraz G7 Scout, Triple take, 30-30 Repeater i Bocek, będący nową i szczególnie wyjątkową bronią w grze. Dlaczego? Ano dlatego, że ten gnat o bardzo dźwięcznej nazwie to… łuk. Razem z Bockiem w grze pojawił się dedykowany mu rodzaj amunicji – strzały. Możemy je odzyskiwać nawet ze skrzyń śmierci wroga, w którego posłaliśmy kilka celnych trafień. Po moich wstępnych rundach z nowym łukiem mogę stwierdzić, że jest to broń całkiem niezła na średnim dystansie. Oczywiście, o ile mamy celne oko.

Bocek zadaje całkiem spore obrażenia, a w połączeniu z ulepszeniami, które możemy mu zamontować, stanowi niemały postrach wśród wrogiej drużyny. Skoro już jesteśmy przy ulepszeniach to moment na smutną wiadomość. Nie zamontujemy już Skullpiercera w żadnej broni. Zamiast niego pojawiło się strzeleckie tempo zwiększające szybkość oddawania strzałów przy odpowiednim wyczuciu – możemy zamontować je w Bocku i Sentinelu – oraz groty rozpryskowe dedykowane dla łuku (ale istnieje możliwość ich zaaplikowania do Repeatera). Doszło także do rotacji broni występującej w zrzutach. Teraz  nie znajdziemy na ziemi Triple take’a, który zamienił się miejscami z Peacekeeperem. Co do balansu broni, ciężko mi powiedzieć coś wiele wnoszącego… Spitfire dalej jest over-powered 😉

Zobacz również: GWINT: Wiedźmini – recenzja dodatku do gry

Łuk w Apexie daje radę

NO I CAŁA RESZTA!


Idąc śladem Fortnite’a, twórcy Apex Legends zdecydowali się zaimplementować w swojej produkcji emotki i tańce… No bo, w sumie, czemu nie. Nie wiem czy jest to coś, czego brakowało Apexowi ale w zasadzie miło, że twórcy pokusili się o taką opcję. Z ciekawszych rzeczy, warto dodać, że teraz każdą rundę zaczynamy z podstawową tarczą oraz dwiema sztukami ogniw osłony i apteczek. Wystartowała już również nowa przepustka bojowa, a razem z nią nowe skiny, nowe emotki, spraye i tak dalej. Szybkim słowem zakończenia – sprawdźcie sami jak prezentuję się 9 sezon w Apex Legends bo naprawdę warto.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze