Star Wars. Han Solo. Opowieść filmowa – recenzja książki

Nikt nie czekał, mało kto potrzebował, ale nowelizacja Hana Solo okazuje się być lepsza niż film.

Wielkie zmiany na polskim rynku książki w kwestii Gwiezdnych Wojen miały miejsce już dobrych kilka miesięcy temu. Wydawnictwo Olesiejuk niemal co miesiąc raczy fanów nowymi książkami z ich ulubionego świata. Dotychczas mogliśmy już zanurzyć się w lekturze takich pozycji jak The Mandalorian czy Wielka Republika. Światło Jedi. Polski wydawca nie zapomina jednak też o nieco starszych pozycjach, a jedną z nich niewątpliwie jest nowelizacja filmu Solo.

Zobacz również: Diuna – recenzja książki. Klasyka science-fiction

Można powiedzieć dużo o disneyowskich Gwiezdnych Wojnach. W większości złego, niż dobrego. Han Solo: Gwiezdne Wojny – Historie poza posiadaniem okropnie długiego tytułu, był również – według mnie – okropnie złym filmem. Miał oczywiście pozytywne elementy, jak chociażby naszego głównego aktora (ktoś widział ostatnio gdzieś?), wchodzącego w buty Harrisona Forda, ale koniec końców było to pędzące do przodu, niepoświęcające większej uwagi rozwojowi bohaterów, chaotyczne dzieło. Sam fakt, że dwójka pierwotnych reżyserów tej produkcji – Phila Lorda i Christophera Millera, znani z LEGO Przygoda oraz Spider-Man Uniwersum – zostali zwolnieni, a w zamian dostaliśmy jednego z największych nudziarzy Hollywoodu ostatnich kilkunastu lat mówi wszystko.

Ustaliliśmy więc już, że Solo nie należy do moich ulubionych instalacji uniwersum Star Wars. Jakież więc było me zdziwienie, gdy zacząłem czytać nowelizację rzeczonego filmu i wprost nie mogłem się od niej oderwać. Może robię się stary, ale zaczynam co raz bardziej doceniać wyższość książek nad filmem w sztuce budowania i przedstawiania bohaterów. Okej, może nie tyle wyższość, co bardziej rozległy wachlarz możliwości, wszakże film musimy zamknąć w tych dwóch godzinach, podczas gdy Eliza Orzeszkowa ciągnie opis krzaka przez dobrych 7 stron i nawet nie jest jej wstyd.

Zobacz również: Star Wars: Visions – recenzja serialu. Czy moc jest silna w tym anime?

Więc tak jak filmowy Solo pędził – wciąż, nie tak bardzo jak Skywalker. Odrodzenie, ale jednak pędził – tak książkowy Solo lubi robić sobie postoje. Lubi zdradzić czytelnikowi, co myśli Han, w jaki sposób postrzega świat i jak się zmienia światopogląd. Lubi nakreślić klimat czy historię danego miejsca. A następnie zabierać nas w wir naprawdę umiejętnie napisanych scen akcji. Tempo nowelizacji przygód Hana i Chewiego jest świetnie wyważone, przez co i lektura jest przyjemna.

Takie przeniesienie filmowego oryginału na język książkowy zawsze wiąże się z tym, co fani lubią najbardziej i co najczęściej jest główną przyczyną zakupu takich nowelizacji. Mianowicie rozbudowanie pierwowzoru o nowe sceny. W każdej tego typu książce – czy to Przebudzenie Mocy czy Łotr 1 – takie rozbudowanie następuje i nie inaczej jest w przypadku Hana Solo. Pytanie tylko jak dużo mamy tu wcześniej nieznanego nam kontentu. Otóż całkiem sporo – dostaniemy mocno rozbudowaną scenę rozmowy Qi’ry z L3, poszerzony wątek Hana i Imperialnej Akademii, a przede wszystkim scenę, gdzie Chewie bierze prysznic na pokładzie Sokoła. Chewie. Bierze prysznic. Na pokładzie. Sokoła. Tylko dla tej jednej sceny warto kupić tę książkę.

Zobacz również: Star Wars: Bad Batch – recenzja pierwszego sezonu. Niechciani, ale potrzebni

Oczywiście, pewnych rzeczy autorka książki, Mur Lafferty, nie mogła przeskoczyć, bo w końcu pracowała na podstawie scenariusza filmu. A nie należy on do idealnych, lekko mówiąc. Wydaje mi się jednak, że zrobiła kawał dobrej roboty. Cholera – spowodowała, że mam ochotę wrócić do filmowego oryginału, mimo, że przed lekturą była to ostatnia rzecz jaką chciałbym zrobić. No, może zaraz po ewentualnym powrocie do Ostatniego JediSkywalker. Odrodzenie Ataku Klonów. Ha, prequele też oberwały!

Na koniec życzenie. Chciałbym mieć kiedyś okazję porównać nowelizację filmu Han Solo do książki o tym bohaterze ze starego kanonu. Dowiedzieć się, czy Legendy rzeczywiście były tak bardzo lepiej zbudowane, niżeli kanon Disneya. Obyśmy doczekali się ich reedycji na polskim rynku – tego życzę i sobie i wam. A Star Wars. Han Solo. Opowieść filmowa zdecydowanie warto na swojej półeczce mieć.

Plusy

  • Rozbudowuje filmowy pierwowzór o kilka scen
  • Zagłębienie się w osobowość młodego Hana
  • Bardzo dobrze wyważone tempo

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Wciąż, bazuje na scenariuszu, który zawiera woke droida, więc pewnego poziomu nie przeskoczy
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze