Kaczogród, tom 14 – recenzja komiksu. Mania wielkości, święta i kakofonia Donalda

Kolejny miesiąc, kolejny Kaczogród. Co czeka na zapalonych fanów Donalda i spółki w tomie zbierającym historie Barksa z 1952 roku?

W przeciwieństwie do serii Dona Rosy – Wujek Sknerus i Kaczor Donald, która właśnie się zakończyła, Kaczogród pobędzie z nami jeszcze dobrych kilkanaście miesięcy. Na chwilę obecną, Egmont w czternastu tomach zmieścił twórczość Barksa z lat 1947-1959. Po ich lekturze śmiało mogę stwierdzić, że sprawdza się tu trochę zasada im dalej, tym lepiej. Jak wspomniałem w recenzji tomu trzynastego, Egmont zaczął wydawać Kaczogród dość… Dziwnie. Niby chronologicznie, a jednak po kilku tomach zrobił przeskok w tył i po świetnych latach 50-tych, dostaliśmy komiksy Barksa z lat 40-tych. I… Nie są to najlepsze komiksy na świecie. Szczególnie, gdy równocześnie czytało się jego dzieła z następnej dekady czy arcydzieło Dona Rosy.

Zobacz również: X-Men. Punkty zwrotne. Kompleks mesjasza – recenzja komiksu. Źle się dzieje w świecie X-Menów

Recenzowany tu tom czternasty skupia się na roku 1952 i podobnie jak poprzednik zbierający historie z lat 1951-1952, ma trochę naleciałości z lat 40-tych, ale widać równocześnie przebijające się światełko w tunelu z absolutnie fenomenalnej dla twórczości Barksa drugiej połowy lat 50-tych. Tom ten prezentuje czytelnikowi 12 historyjek oraz 12 tak zwanych jednostronicówek.

kaczogród

Tytułowa Stawiłem Sobie Pomnik to stosunkowa krótka i bardzo typowa historia o Sknerusie i jego obsesji na punkcie bycia najbogatszym kaczorem na świecie. Takie otwarcie tomu nie zapowiadało więc, że dostaniemy materiał lepszy niż w poprzedniej odsłonie. Na szczęście im dalej – tym lepiej. Opowieść Przedświąteczna prezentuje coś, co w komiksach o Donaldzie i spółce cenię najbardziej – mnogość wątków, a jednocześnie bardzo przyziemna historia. Czyta się to naprawdę dobrze i mimo stosunkowo dużej objętości (31 stron!), po zakończeniu chciałoby się więcej.

Zobacz również: Nasze magiczne Encanto – recenzja filmu. Bajeczny musical w wykonaniu Disneya

Głośny Kowboj to zdecydowanie jeden z moich ulubieńców tego wydania. Donald sprzedał tytułową piosenkę, a za zarobione pieniądze zabiera siostrzeńców do zimowego kurortu. Oczywiście, przy okazji katując ich swoim śpiewem… Genialne, zabawne rysunki ukazujące kakofonię Donalda wywołają u was uśmiech – gwarantuję! Biedny, Stary Kaczor i Nagle Gwizd prezentują poziom bliższy wspomnianym latom 40-tym, ale trzy następne historyjki to kwintesencja Kaczogrodu i rekompensują one słabsze momenty w tym tomie. Tajemnica SzczęściaKosił Kaczor Razy Kilka oraz Spokojne Wakacje są stosunkowo krótkimi opowiastkami, skupiającymi się na przygodach Donalda i jego siostrzeńców.

kaczogród

Warto również zwrócić uwagę na dwie dość podobnie brzmiące historie – Złoty Hełm oraz Złoty Człowiek. Czytając je, można zauważyć czym inspirował się Don Rosa tworząc swoją serię Wujek Sknerus i Kaczor Donald kilkanaście lat później. Sporo tu przygody al’a Indiana Jones i zacięcia historycznego.

Czternasty tom Kaczogrodu Barksa zawiera w sobie wszystko to, do czego zdążyła nas przyzwyczaić seria tego autora. Humor, który się nie starzeje, a przy tym ogromna różnorodność przedstawionych historii sprawia, że mamy tu do czynienia z ponadczasowym klasykiem, który przetrwał próbę czasu. Warto!

Plusy

  • Większość historyjek dorównuje poziomem najlepszym tworom Barksa...
  • Świetny humor zarówno scenariuszowy jak i rysunkowy
  • Stosunek ceny do jakości

Ocena

8 / 10

Minusy

  • ... ale niektóre są aż nazbyt naiwne
  • Niezmiennie - okładki Kaczogrodu są wstrętne
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze