Zew nocnego ptaka – recenzja książki. Nieprzyjazny „Nowy Świat”

Czasem warto eksperymentować. Co prawda w tej tezie zamknę się w obrębie eksperymentowania z nowymi gatunkami książek czy filmów. A o tym, że warto przekonałem się o tym na własnej skórze, gdyż powieść McCammona wpadła mi w ręce zupełnie przypadkowo. Nie znając wcześniej ani autora, ani nie czytając jego innych tworów, przyjąłem na klatę niemałe wyzwanie, rozpoczynając 900-stronnicową opowieść o wczesnych latach na nowym kontynencie. Z góry nakreślę, że nie należę ani do moli książkowych. ani szybkich czytaczy. A jednak udało mi się pochłonąć tę bajeczną cegiełkę w niespełna tydzień. O tym dlaczego to jest bardzo dobra powieść, postaram się wyłożyć poniżej.

Nie czytałem wielu powieści, których akcja działa się w XVII w., stąd też wydawało mi się, że trochę zajmie wgryzienie się w klimat. A jeżeli tego typu książka wpadła w me ręce, to zazwyczaj była to pozycja czysto historyczna. Jednak fabularny zarys zainteresował mnie na tyle, że zacząłem czytać. I od pierwszych stron wiedziałem, że trafiłem na dobry kawał literatury. Fabuła powieści Zew Nocnego Ptaka skupia się na historii dwóch stróżów prawa: starszego sędziego i jego młodego sekretarza, którzy przyjeżdżają do małej, młodej osady Fount Royal. Bohaterowie mają dokonać przesłuchania i osądzenia kobiety oskarżonej o uprawianie czarów. Jednak nie na samym rzucaniu zaklęć kończą się zarzuty. W miasteczku doszło bowiem do dwóch makabrycznych morderstw – miejscowego kapłana i męża domniemanej czarownicy.

Prosta z pozoru sprawa okazuje się jednak czymś, co pozwoli oczyścić osadę ze skrywanych przez jej mieszkańców tajemnic. Niefortunny wypadek sprawia, że młody sekretarz Matthew Corbett, również trafia na kilka dni do tego samego więzienia co oskarżona — Rachel Howart. Wówczas domyśli się, że za zabójstwami kryje się znacznie większa intryga i – ku sprzeciwowi przełożonego – młodzieniec rozpocznie własne śledztwo.

Zobacz również: Kołysanka dla czarownicy; recenzja książki. Uważaj na Wilczą Jagodę;

Historia od momentu przeczytania tylnej okładki wydawała mi się prosta jak drut. Morderstwa, oczywisty sprawca, świadkowie, i śledztwo na własną rękę, a na koniec – BUM! Zwrot akcji i konkluzja. I przez sporą część zdawało mi się, że na podstawie takich właśnie utartych schematów zbudowana będzie cała opowieść. A najlepsze jest to, że mimo wyczuwalnych konwenansów, czytelnikowi ani razu nie przechodzi przez myśl, by przerywać lekturę. Otóż cały przedstawiony świat opisany jest tak dobitnie, że wsiąknąłem nawet nie tyle w historię, ile w jego odkrywanie. Nie jest on zresztą taki cudowny. Autor bardzo obrazowo opisuje jak panujące w tych czasach warunki, krajobrazy, otoczenie oraz bohaterów. McCammon robi to wprost bezbłędnie. Jego dokładne opisy od pierwszych stron działają na wszystkie zmysły. Powoli buduje atmosferę, a jednak ten brak pośpiechu nie wybija z rytmu. Nawet wspomniane opisy nie są tutaj rozwleczone, ale idealnie w punkt oddające daną przestrzeń, czy sytuację.

Za sukces powyższych cech odpowiada bezapelacyjnie wspaniały pisarski styl autora. Mam wrażenie, że nieważne, o czym by opowiadał, język, którym opisuje wydarzenia, momentalnie wciąga i zatrzymuje czytelnika. Jest w tym stylu coś, co świetnie obrazuje prezentowaną akcję. Co więcej, często jest bardzo kontrastowy — jednej chwili górnolotny, a za chwilę niczym piącha w nos uderza pospolitym, wręcz prostackim opisem, chociażby jednego z bohaterów, którego miesza z błotem. Nieraz „śmiechłem” czytając rozważania narratora, mimo że nie opowiadał o niczym zabawnym. Jest jednak tak obrazowy, że czytelnik czuje, że stoi obok prezentowanych postaci i widzi ten opisywany świat.

Zobacz również: Wiedźmin; ruszyły castingi do 3 sezonu

Przyznam szczerze, że sama fabuła jest niełatwym do określenia aspektem. Zew Nocnego Ptaka ma bardzo proste założenia, często utarte schematy i dość sporo wątków, które przez pozorną zawiłość ciężko określić pobocznymi. Praktycznie do końca nie wiadomo, który z nich składa się na rozwiązanie zagadki. Jednak to głównie one skupiają naszą uwagę. Trochę mi to przypomina grę komputerową, gdzie nierzadko side-questy są ciekawsze niż misja główna. Wszystkie te ścieżki fabularne tak naprawdę budują ten świat i pozwalają nam rozumieć, jak bardzo jest on brudny, zacofany i brutalny. I chwała im, ponieważ (niechętnie muszę pokusić się o drobny spoiler), nie ma tu ochów i achów w kwestii rozwikłania głównego wątku. Kilkukrotnie miałem wrażenie, że jest to aż zbyt przewidywalne i zbyt proste…

Nie powiem, byłem kilka razy zaskoczony zwrotami akcji i ujawnieniem, o co tak naprawdę chodzi, jednak nie mogę powiedzieć, że wgniotło mnie w fotel, jak to miało miejsce przy innych powieściach kryminalnych. Bo będąc szczerym, tak bym to określił. Osadzony w dawnych czasach kryminał obnażający zaściankowe myślenie i brudną naturę ludzi, którzy pod osłoną prawości i religijności przy pierwszej okazji potopiliby się nawzajem w łyżce wody, ma nieco łagodniejszą konkluzję. Największe zaskoczenie przychodzi w 3/4 lektury. Tak czy inaczej, to fabuła w książce nie stanowi tu trzonu pozytywnej oceny, jaką oczywiście jej wystawię.

Zobacz również: Ten Drugi; recenzja książki. Co kryje się w trzewiach ludzkiego umysłu?

Tak naprawdę największym plusem powieści, poza oczywiście wspomnianym stylem autora, są jej dwaj główni bohaterowie. Mocno zwyczajni, szarzy obywatele nowego świata, jednak tacy, których z całego serca da się polubić. Nawet jeśli nie zawsze się z nimi zgadzamy. I porażki, które ich dotykają, i błędy, które popełniają, nie są w stanie sprawić, że zmieniasz do nich nastawienie. Co prawda nie tylko oni są genialnie wykreowani. Od brutalnego kowala, przez szaloną piekarkę, po buńczucznego zarządcę i odstrzelonego od rzeczywistości szczurołapa. Wszyscy bohaterowie są tutaj wiarygodnie przedstawieni i niezwykle barwni. Dodają masą charakteru całej historii, i gdyby byli odrobinę mniej wyraziści, to nie czytałoby się tego tak przyjemnie.

Jedyne co może przeszkadzać w odbiorze wszystkich tych postaci to dostrzegalna z czasem stronniczość. Albo coś jest czarne, albo białe, albo ktoś jest zły, albo dobry. Zaledwie garstka może się odznaczyć tą szarością, dzięki której są z grubsza dobrzy, choć swoje za uszami mają. Bardzo polubiłem bystrego Matthew, ciepłego i opiekuńczego Woodwarda oraz twardą jak skała Rachel. Po odłożeniu książki jeszcze przez pewien czas będę ich miał w pamięci.

Z perspektywy czasu mógłbym określić tę lekturę i historię jako dość pospolitą, ale muszę przyznać – mało którą pozycję czytałem z taką przyjemnością, choć o niczym przyjemnym nie traktowała. Zew Nocnego Ptaka od wydawnictwa Vesper to naprawdę udana i dobrze napisana powieść, którą bardzo chętnie polecę i do której kiedyś z pewnością wrócę.

  • Autor: Robert McCammon
  • Rok wydania: 2022
  • Wydawnictwo: Vesper
  • Autor ilustracji: Maciej Kamuda
  • Tłumaczenie: Maciej Machała
  • Okładka: Twarda
  • Ilość stron: 920

Plusy

  • Świetnie napisani, przekonujący bohaterowie
  • Rewelacyjny wprost styl autora, który porywa od pierwszych stron
  • Opisy rzeczywistości tak obrazowe, że czujemy, jakbyśmy tam byli

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Bohaterowie mimo wszystko nieco liniowi
  • Wątki poboczne ciekawsze niż główna oś
  • Nie ma się zbytnio do czego przyczepić :)
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze