Relatywizm moralny kontra Kim Wexler

Zadzwoń do Saula to prawdopodobnie najwybitniejszy trwający obecnie serial. Twórcom udało się  szybko odżegnać od absurdalnie wysoko zawieszonej poprzeczki, jaką było Breaking Bad i stworzyć kompetentną historię uplecioną z angażujących wątków i fascynujących postaci. Najjaśniejszym punktem w konstelacji Zadzwoń do Saula jest bez wątpienia Kim Wexler.

Pomysł na analizę Kim Wexler powstał we mnie na stosunkowo wczesnym etapie oglądania serialu. Było to bodajże zakończenie pierwszego odcinka drugiego sezonu, kiedy to widz poznaje Giselle Saint Claire – kogoś w rodzaju alter ego Kim. Pomyślałem wtedy, że to postać na tyle złożona, że warto byłoby spojrzeć na nią przez okular mikroskopu.

Obejrzawszy wszystkie pięć sezonów, zacząłem szukać informacji w sieci. Ot, mały research zanim zabiorę się za tekst. Szybko okazało się, że Kim Wexler to jedna z najczęściej analizowanych postaci kobiecych w historii seriali telewizyjnych. Znalazłem mnóstwo artykułów i wideo esejów, z czego zdecydowanie najciekawszy stworzył autor kanału One Take (Understanding Kim Wexler). Pomyślałem wtedy, że co ja mam tutaj do dodania?

Zobacz również: Andy Serkis wyreżyseruje adaptację Folwarku zwierzęcego

Zrezygnowałem więc ze swojego wkładu w kolektywną interpretację tej postaci, ale coś mnie jednak tknęło. Żaden z esejów, z którymi się zapoznałem nie zestawiał bohaterki z czymkolwiek znajdującym się poza nią samą. Wszyscy zrobili bardzo szkolną charakterystykę. Wiele z tych charakterystyk zasługiwałaby na wyróżnienie, ale wciąż – to tylko charakterystyki.

Znacie mnie już trochę i wiecie, że lubię pisać o rzeczach w mniej oczywisty sposób. Lubię porównywać różne podejścia i szukać punktów stycznych tam, gdzie ich pozornie nie ma. Ktoś mógłby złośliwie powiedzieć, że naciągam fakty tendencyjnie pod swoje tezy. Cóż, nigdy nie twierdziłem, że mam rację, po prostu lubię nieoczywistości. Uwaga, będą spoilery.

Kim Wexler photo 1
Fot. Serialowa

Zachowanie Kim Wexler bywa porównywane z uzależnieniem. Jej ciągła potrzeba zwiększania stawki w zakresie oszustw, których podejmuje się razem z Jimmym oraz ewidentny rausz adrenalinowy, jaki przeżywa po sukcesie przekrętu to wypisz wymaluj narkotykowy haj. A, jak wiadomo, aby podtrzymać podobny poziom haju, musimy zwiększać dawki. W pewnym momencie dawka robi się tak duża, że zaczyna ona zagrażać życiu.

I faktycznie. Piąty sezon kończy się podniesieniem stawki do autentycznie niebezpiecznego poziomu. Oto bowiem Kim sama proponuje, aby ofiarą kolejnego przekrętu był jej niedawny pracodawca, człowiek, któremu wiele zawdzięcza (jej słowa) i dzięki któremu zyskała szansę na skończenie studiów prawniczych. Teraz chce tę osobę zniszczyć.

Zobacz również: Better Call Saul – powrót znanych bohaterów w finale serii

Z czego wynika taka gwałtowna zmiana? Otóż pytanie, czy faktycznie jest to zmiana. Prawdą jest, że story arc Kim to klasyczny motyw odkrywania samej siebie. Postać ta jest w jasno określonym punkcie swojego życia, kiedy ją poznajemy, jednak w toku pierwszego sezonu widać, że położenie, w jakim się znalazła, stanowi coś w rodzaju przyciasnego egzoszkieletu. Żeby nie powiedzieć  – celi.

W jednej z rozmów Kim zdradza, że nie chciała skończyć w swojej rodzinnej miejscowości, gdzie przyszłość raczej nie malowała się w jasnych barwach. Nie chciała zostać żoną jakiegoś właściciela stacji benzynowej czy kasować produktów na kasie w lokalnym markecie. Czego więc chciała? Odpowiada, że chciała więcej. Czym w takim razie miałoby być owo więcej?

Kim Wexler photo 2
Fot. Screen Rant

Problem w tym, że trudno zdiagnozować swoje potrzeby, kiedy nie ma się ugruntowanych punktów odniesienia. Z początku Kim myślała, że chce zostać wziętą prawniczką, w konsekwencji – partnerką w prestiżowej firmie adwokackiej i stać się literką w nazwie firmy. W toku serialu okazuje się jednak, że pięcie się po szczeblach korporacyjnej drabiny nie jest dla Kim satysfakcjonujące.

Świat gładko ogolonych prawników w skrojonych na miarę garniturach jest sztuczny. Napompowany jak jaskrawy balonik. Krzykliwy niczym garnitury Jimmy’ego. W pewnym momencie Kim zaczyna rozumieć, że moralność tego świata jest równie umowna co samo prawo, które przysięgła reprezentować.

Zobacz również: Michael Mando nadal walczy o ekranizację Far Cry 3

A na czele tego fałszywego porządku stoi właśnie Howard Hamlin, człowiek wydmuszka, emisariusz sukcesu, który jedną ręką pozbawi człowieka prawa do mieszkania, aby drugą podpisać czesne dla młodego, zdolnego licealisty.

Hamlin ucieleśnia wszystko to, czym Kim zaczyna gardzić. A ponieważ przez długi czas wierzyła, że to pozycja, do której sama powinna dążyć, zniszczenie Howarda jest dla niej symboliczną formą zniszczenia tamtej niedokonanej wersji „ja”. Im bardziej Hamlin zostanie zniszczony, tym bardziej Kim przekona samą siebie, że dobrze zrobiła, radykalnie zmieniając swoją karierę.

Kim wehler photo 3
Fot. The Mary Sue

Bo prawda jest taka, że działanie pro bono, na rzecz którego rezygnuje z pracy w bogato urządzonych biurach, nie jest dla Wexler jedynie sposobem na spokojny sen. To jej absolutnie fundamentalna potrzeba radzenia sobie z dysproporcjami, jakie tworzy instytucjonalne prawo. Prawo, które rzekomo przysługuje każdemu, a jednak to pieniądz dyktuje warunki, kto ma jakie (nomen omen) prawa.

Nieszczęśnicy, którym powinie się noga, nie mają dostępu do najlepszych adwokatów. Ci wolą pomnażać kapitał prezesów banków zamiast oddawać się skromnej i mało efektownej pracy u podstaw. Kim nie zgadza się z takim porządkiem funkcjonowania świata. Nie zgadza się z moralnością, która w świetle prawa miałaby przysługiwać jednym bardziej niż innym.

Zobacz również: Gotham Knights – nowe zdjęcia i filmik z planu. Czy Bruce Wayne pojawi się w serialu?

Prawo jest sankcjonowane przez organy sprawiedliwości, a te zasilają ludzie. Ludzie z kolei mają bardzo mętne i niespójne wyobrażenie na temat etyki oraz moralności. A warto zauważyć, że za sukcesem kancelarii HHM stoi przede wszystkim Chuck, a nie Howard. Starszy z braci McGill to nie tylko prawna encyklopedia, ale również człowiek o tak zachwianym kompasie etycznym, że potrzebuje czegoś zewnętrznego, co pokieruje jego życiem. Tym czymś okazuje się jurysprudencja.

I kiedy Chuck buntuje się przeciwko adwokackiej karierze swojego brata, buntuje się również przeciwko umowności prawa instytucjonalnego. Że niby jakaś korespondencyjna uczelnia może wyprodukować kompetentnego prawnika? O nie, co to, to nie. Chuck więc burzy się na taki porządek świata. Jego świat funkcjonuje wyłącznie w sferach czerni i bieli. Kradzież gazety ze schodków sąsiadki nie jest kradzieżą, bo zostawił pieniądze. W świetle prawa jednak, to wciąż kradzież.

Kim Wexler photo 4
Fot. Vanity Fair

Chuck nie zgadza się na to, żeby prawo determinowało coś innego niż on sam. Dlatego w końcu kapituluje i rozumie, że nie wygra z całym światem. Problemem nie jest jego choroba. Problemem jest to, że poprzez jego chorobę, chce się wykorzystać prawo przeciwko niemu. W takim wypadku dalsze życie nie ma sensu. Pokrętna, ale jednak logika.

Kim nie wierzy w prawo. Wierzy w siebie. Wierzy w to, że sama może kreować rzeczywistość dookoła siebie, ponieważ zasady gry zmieniają się cały czas w trakcie jej trwania. Pytanie tylko, kto te zasady zmienia. Jimmy wielokrotnie udowodnił jej, że może być to ona. Z początku robi to zachowawczo, potem jednak skacze na coraz głębszą wodę.

Zobacz również: Poławiacz – recenzja książki. Pstrągi, szczupaki i zwłoki

Złożoność charakteru Kim Wexler objawia się w tym, że jest wilkiem pośrodku stada owiec i musi sobie sama udowadniać, że nie ma nic złego w naturalnym porządku rzeczy – wilki jedzą owce. A cała zabawa polega na tym, że ponieważ owiec jest więcej, to dokładają one wszelkich starań, aby udowodnić wilkom, że są górą.

Jimmy pozwala Kim się wyzwolić z ciasnych ram porządku społecznego, w którym trudno jest się jej odnaleźć. Ale ponieważ przez całe swoje życie robiła wszystko, co w jej mocy, aby się właśnie w nim odnaleźć, trudno puścić lejce całkowicie.

Kim wexler photo 5
Fot. Serialowa

Dlatego najpierw rzuca puste butelki z balkonu, aby rano je posprzątać. Kim uważa, że dopóki jej czyny nie mają konsekwencji (być może jedynie prawnych), dopóty wszystko gra. Im dalej w głąb serialu jednak, tym bardziej przekonuje się, że to kolejna fasada. Postanawia więc podjąć krok, który musi okazać się nieodwracalny w skutkach – zniszczenie Howarda Hamlina.

Czy to Jimmy sprowadza Kim na złą stronę czy na odwrót? To pytanie chyba jednak nie ma sensu, bo świat w oku Gilligana i Goulda nie jest tak prosty do oceny. Z jednej strony Kim dzięki Jimmy’emu odkrywa, że może w końcu zaczerpnąć haust świeżego powietrza, ale za jaką cenę? Jimmy z kolei widzi, że jego modus operandi nie jest w stu procentach niewinny i nawet najdrobniejszy przekręt ma swoją ofiarę.

Zobacz również: Better Call Saul – finałowe odcinki zadebiutują już na wiosnę

Zadzwoń do Saula to nie jest historia o tym, jak jedna z bohaterek zaczyna relatywizować system pojęciowy moralności. Historia Kim mówi nam, co się dzieje z osobą, która widzi, że jej niezachwiany system wartości nie ma prawa funkcjonować w świecie zalanym odcieniami szarości.

Prawo chciałoby kategoryzować rzeczywistość w ramach zła i dobra, ale świat tak po prostu nie działa. I Kim w końcu pozwala sobie na dostrzeżenie tego paradoksu. Tylko że jak zawsze – im dłużej patrzy się w otchłań, tym dłużej ona patrzy w nas.

Kim wexler photo 6
Fot. Troyann

W ramach postscriptum chciałbym tylko podkreślić, że wkład Gilligana i Gouda poprzez kreację Kim Wexler w rozwój kultury jest nieoceniony. Breaking bad było serialem wybitnym, ale nie oszukujmy się, że postaci kobiece były tam napisane chyba przez jakiegoś stażystę.

Cieszę się więc, że w Zadzwoń do Saula mamy do czynienia z bohaterką, która nie tylko ma angażujący wątek, ale przede wszystkim zachowuje się racjonalnie, kompetentnie i pozostaje koniecznym punktem odniesienia dla kolejnych pokoleń scenarzystów borykających się ze stworzeniem przekonującej postaci kobiecej.

Błażej Tomaszewski

Lubi rzeczy oraz pisanie. Dlatego pisze o rzeczach.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze