Co ja wiem o balecie? Absolutnie nic. Czy znam się na Tańcu? W młodości oglądałem Taniec z Gwiazdami i You Can Dance więc Ty mi powiedz. Ekspertem za to niepodważalnie jest Bartek Woszczyński, autor Grand Finale – baletowej gry planszowej. Tancerz, choreograf i… projektant gry planszowej? Jeszcze jak!
W tym tekście zmierzymy się z planszówkowym debiutem. Grand Finale jest grą wydaną własnym sumptem przez jej autora, który również zgodził się przekazać ją do recenzji za co bardzo dziękuję. Po kilku rozmowach z Bartkiem nie da się nie zauważyć jednej rzeczy – jest to projekt zrodzony z ogromnej pasji.
CO TO JEST?
Grand Finale to gra niesamowicie oryginalna, bo traktująca o balecie. Pozwala na zabawę 2 – 4 graczom w wieku 10+, a sama rozgrywka nie powinna trwać dłużej niż 45 minut. O grze wspominałem już w tekście o ciekawych tematach planszówek TUTAJ. Nawet w dość wąskim segmencie gier sportowych ze świecą można szukać tych o tańcu. Głównie właśnie temat sprawił, że się tym tytułem zainteresowałem, ponieważ próba przeniesienia tańca na planszę, bądź co bądź, wydaje się karkołomna.
Przede wszystkim edukacja. To wydaje się być jednym z głównych celów powstania tej gry. Edukacja i promocja baletu. Dowodem na to jest np. zamieszczony z tyłu instrukcji słowniczek pojęć baletowych, który sam przeglądałem z ciekawością.
Tak więc mamy balet. Każdy gracz wcieli się w tancerkę lub tancerza podczas finału prestiżowego konkursu baletowego. Zadaniem jest wykonanie jednej z 4 wariacji baletowych: Giselle, Białego Łabędzia, Korsarza oraz Dziadka do Orzechów. Zapunktujemy za skoki, piruety i inne elementy naszej choreografii.
PRZYGOTUJMY ROZGRYWKĘ
Gra jest naprawdę prosta i łatwa do wytłumaczenia. W ramach przygotowania zaczynamy oczywiście od rozłożenia planszy głównej. Każdy bok planszy będzie domeną jednego z graczy – jego sceną, po której poruszać będzie się figurka tancerza. W oznaczonych miejscach pojawić muszą się talie: elementów, energii oraz Taki los. Po umieszczeniu przetasowanych stosów, odkrywamy odpowiednią ilość kart. Obok planszy głównej przygotowujemy Skarbiec inspiracji, na którym wykładamy małe kafelki różnych figur tanecznych. Jest to zdecydowanie najbardziej nieprzyjemna część przygotowania rozgrywki. Skarbiec inspiracji to w sumie 34 pola, na każde z nich musimy odnaleźć i ułożyć odpowiedni kafelek (zwany w grze kartą), jest to niestety bardzo niewygodne i nieintuicyjne. Każdy gracz otrzymuje jeszcze kartę swojej postaci, na której wszystkie figury zostały rozpisane na karty energii oraz elementów potrzebne do ich wykonania. Tancerze, w których się wcielamy, są „asymetryczni”, co oznacza że każdy ma swoją unikatową zdolność.
Zobacz również: Kawerna: Jaskinia kontra Jaskinia – recenzja gry planszowej. Kiedy na Ziemi żyły dinozaury…
TO JAK SIĘ W TO GRA?
Gra przygotowana, czas na nasze Grand Finale. Przebieg rozgrywki jest bardzo prosty. Na początku tury rzucamy kostką i przesuwamy naszego tancerza po scenie o odpowiednią liczbę pól. Jeżeli trafiliśmy na jedno ze specjalnych pól, musimy je rozpatrzeć. Oznaczać to może jedną z kilku rzeczy. Możemy dołożyć na planszę główną dodatkową kartę energii lub elementu, możemy dobrać kartę reflektor, która podwoi nam liczbę punktów za wybraną figurę, możemy zostać ograniczeni do wykonania jedynie skoku lub piruetu albo stracić turę. W następnym kroku dobieramy kartę Taki Los i ją również od rozpatrujemy. Niekiedy będzie ona miała zastosowanie w danej rundzie, innym razem będziemy mogli wykorzystać ją na późniejszym etapie rozgrywki.
Czas zatańczyć, czyli przechodzimy do najważniejszej części rozgrywki – budowania naszej choreografii. Po rozpatrzeniu kart Taki Los spoglądamy na planszę, zwracając przede wszystkim na leżące tam karty – energii oraz elementów. Obie te rzeczy są nam potrzebne do wykonania figury. W tym momencie musimy porównać karty z planszy z naszą planszą gracza i odnaleźć taką figurę taneczną, której wymagania spełniają karty energii oraz elementów. Musimy tylko przy tym pamiętać, że nie możemy wykonać skoku po skoku oraz piruetu po piruecie. Jeżeli uda nam się wykonać jakąś figurę, to dobieramy odpowiedni żeton ze Skarbca Inspiracji i dokładamy do naszej choreografii na planszy. Gramy w ten sposób tak długo, aż jeden z tancerzy graczy nie dotrze do prawej kulisy, to odpala nam sekwencję zakończenia gry. Potem zostaje nam już tylko podliczyć punkty i ustalić zwycięzcę.
Zobacz również: Nowa Gwinea – recenzja gry planszowej
JAK WYKONANIE?
Jest naprawdę bardzo fajnie. Same elementy można określić mianem solidnych, udało się nawet zastosować plastikowy organizer wewnątrz pudełka, który ułatwia przechowywanie i setup rozgrywki. Największą jednak zaletą wykonania Grand Finale są świetne ilustracje i niezwykle ciekawa, niemalże monochromatyczna kolorystyka. Bardzo mi się to spodobało już od pierwszego wejrzenia, gra wizualnie idealnie oddaje moje wyobrażenia o balecie i to jest naprawdę wielki plus. Za projekt graficzny odpowiadała Renata Orzeszek
TO CO Z ROZGRYWKĄ?
Bardzo chciałem, żeby ta gra mi się podobała. Naprawdę. Jak tylko zobaczyłem temat – balet, od razu wiedziałem że chcę to sprawdzić. No i niestety, z ogromnym smutkiem muszę stwierdzić, że nie była to dla mnie najlepsza zabawa. Gra ma jeden zasadniczy problem – gra się sama. Nasza decyzyjność właściwie ogranicza się do tego, czy zachowamy niektóre karty Taki Los na później i którą figurę wykonamy, jeśli układ kart pozwala nam na stworzenie kilku. I to w sumie tyle. Wszystko dzieje się samo. Rzucamy kostką i musimy się dostosować. Dociągamy kartę i musimy się dostosować. Patrzymy na karty na stole i musimy się dostosować. Nie ma tak naprawdę dużo gry w tej grze, zupełny autopilot i, niestety, wygrywa największy szczęściarz przy stole.
Zobacz również: Twilight Inscription – gra roll-and-write na kosmiczną skalę!
PODSUMUJMY KRÓTKO
Grand Finale to ciekawy projekt. Ciekawy, niebanalny i bardzo unikatowy temat, świetne wykonanie jak na grę self published. Ewidentnie zabrakło jednak doświadczenia na etapie developementu. Długi i uciążliwy setup plus autopilot a’la chińczyk nie pozwalają gry ocenić pozytywnie. Niemniej jednak widzę tutaj też kilka ciekawych elementów, a w samym pomyśle sporo potencjału. Co do informacji pudełkowych, gra skaluje się dobrze. Tak naprawdę niewiele się zmienia, downtime nie jest duży więc na dłuższą metę nie ma to aż takiego znaczenia w ile osób gramy. Osobiście uważam, ze śmiało można do gry usiąść z 8mio latkami i to w takiej grupie wiekowej upatrywałbym targetu. Dzieciaki na pewno będą bawiły się lepiej, zwłaszcza tańczące dziewczynki powinny grę docenić. Rozgrywka za to potrafi zamknąć się w 30 minut, co jest w sumie dobrą wiadomością.
Grę do recenzji przekazał autor, Bartek Woszczyński, za co bardzo dziękujemy! 🙂
Tytuł | Grand Finale |
Twórca | Bartek Woszczyński |
Wiek | 10+ |
Czas rozgrywki | ok. 45 minut |
Liczba graczy | 2 – 4 |