Ms Marvel – recenzja pilota. Friendly Neighborhood Kamala

Komiksowa następczyni Carol Danvers doczekała się własnej produkcji. A że Marvel obecnie ciśnie mały ekran jak cytrynę, to oczywiście tytułowa bohaterka otrzymała swój serial. Kolejny serial MCU w przeciwieństwie do poprzednich jest dużo bardziej… Sympatyczny. Przynajmniej tak można sądzić po pierwszym epizodzie. Standardowo jak przystało na pilotażowe odcinki Disney+ i ten daje nadzieję, że dostaniemy dobrą produkcję. Oczywiście, nie brak tutaj dostrzegalnych wad. Ale czy mimo to warto sprawdzić Ms Marvel?

Serial opowiada o genezie młodej superbohaterki Kamali Khan. Pochodząca z Pakistanu nastolatka mieszka w Nowym Jorku, chodzi do liceum, jara się superbohaterami (głównie Kapitan Marvel) i próbuje wyrwać się spod jarzma konserwatywnych choć bardzo kochających ją rodziców. Podczas konwentu AvengersCon, na który potajemnie wymyka się ze swoim najlepszym kumplem, Kamala uzyskuje niezwykłe umiejętności. Jakie? No, tutaj zaczynają się schody.

Zobacz również: The Boys, sezon 3, odcinki 1-3 – recenzja. Pamiętacie teorię o Ant-Manie i Thanosie?

Od pierwszych chwil widać rozbieżności z komiksowym oryginałem, które jednak z początku nie są duże ani nawet znaczące. Dopiero w momencie uzyskania mocy i samego ich funkcjonowania, rzuca się w oczy ogromny rozjazd. Chociaż sam ten motyw w pierwszym odcinku trwa może z minutę i zaraz po nim nadchodzi koniec. I choć sam niezbyt często czepiam się tego, że coś nie jest wierne oryginałowi (ba, musiałbym przychrzanić się do każdego filmu każdej fazy MCU), to tu jednak coś mnie uderzyło. Bo póki co wychodzi na to, że pochodzenie mocy Kamali wynika z jakiegoś mistycznego babcinego artefaktu.

Ms Marvel

Zero nadprzyrodzonych procesów wywołujących u niej supermoce, żadnej przemiany, nic. Artefakt. Tyle. Szczerze mam nadzieję, że to tylko wstępniak, ponieważ w całym MCU nie było superbohaterów, których siła wynikała jedynie z jakiegoś przedmiotu, bez którego postać byłaby totalnie goła i bezbronna. Jeżeli z takiej heroiny jak Kamala Khan chcą zrobić opierającą się na bransolecie bohaterkę, to coś tu poszło nie tak jak powinno.

Zobacz również: Najlepsze seriale Netflixa

Dodatkowo pokazanie tych jej zdolności było trochę… Nieswoje, po prostu dziwne. Skąpe efekty to jedno, ale twórcy mocno odjechali tutaj od tego co znamy z komiksów, czy chociażby z ostatniej gry o Avengers. Na tę chwilę uważam to za trochę zły kierunek. Aczkolwiek dam jeszcze tutaj pole do popisu w innych odcinkach.

Co do samej Kamali – muszę przyznać, że mimo drobnej irytacji typowo młodzieżowymi zachowaniami, typowymi dla tego wieku, główna bohaterka to chyba jedna z sympatyczniejszych postaci, jakie Kinowo-Serialowe Uniwersum stworzyło. Powiedzieć, że Iman Vellani została „stworzona do tej roli”, to według mnie trafić w punkt. Aktorka genialnie wczuła się w swoją postać, widać od razu że czuje się w jej butach dobrze, że bawi się tym jak gra. Świetny casting i bardzo dobra aktorstwo. Oby tak dalej, ponieważ jest to jeden z największych na tę chwilę atutów serialu. Bohaterka jest milutka niczym Friendly Neighborhood Spider-Man, tylko dużo bardziej. Serio, być sympatyczniejszym niż Piotruś Parker, to trzeba umieć.

Iman Vellani jako Kamala Khan
Iman Vellani jako Kamala Khan

Zobacz również: Król Szamanów – recenzja anime. Szamanów królem być

Mimo tego na tę chwilę uważam pilotażowy odcinek Ms Marvel za najgorszy ze wszystkich serialowych otwarć w historii Marvela. Zarówno Hawkeye, jak i WandaVision, Loki, czy Falcon and Winter Soldier miały takie otwarcia, że od razu chciało się więcej. Problem niestety pojawiał się później, gdy w niektórych z tych seriali jakość leciała na łeb na szyję. W innych utrzymywała się przez większość serialu na takim samym poziomie. W Ms Marvel jest niestety odwrotnie, czyli po prostu nudno. Odcinek nie porywa ani trochę, mimo świetnej roli Vellani i leciutkiego, popowego klimatu nie czułem się zachęcony na więcej. Możliwe nawet, że będzie to pierwszy serial Marvela, którego nie będę śledził odcinek w odcinek, tylko poczekam na całość epizodów.

Nie no, oczywiście żartuje. Jasne, że będę łykał po jednym co środę.

Tak czy inaczej, wrażenia po pierwszym odcinku nie są zbyt wysokie, chociaż nie jest też źle. To wciąż nieźle zapowiadająca się produkcja. Jednak to główna bohaterka i jej charakter przekonały mnie, by dać produkcji szansę. Zobaczymy, czy akcja w Ms Marvel się rozpędzi, i czy geneza mocy będzie bardziej rozwinięta, zamiast spłycania jej w imię ekranowej innowacyjności.

Plusy

  • Świetnie napisana i zagrana główna postać
  • Lekki, popowy klimat

Ocena

6 / 10

Minusy

  • Brak polotu i wciągającej historii
  • Troszkę za mało akcji, nawet jak na początek
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze