Aukcjoner – recenzja książki

Miałem duże nadzieje, że Aukcjoner rzeczywiście będzie tym diamentem w dziedzinie książkowego horroru. Bo w końcu takie opinie pojawiają się tu i ówdzie, co chwila przypominając, że ta książka właśnie zainspirowała Kinga do napisania Sklepiku z marzeniami.

Niestety, po lekturze książki z przykrością muszę stwierdzić, że Aukcjoner zdecydowanie nie jest diamentem. Ba, nawet nie nazwałbym go horrorem, bo – choć tak reklamowany – znacznie bliżej mu do  powieści społeczno-obyczajowych Steinbecka. Nie można jednak odmówić autorce książki – Joan Samson, zmarłej jeszcze przed opublikowaniem Aukcjonera – sprawnego budowania napięcia.

Zobacz również: Całopalenie – recenzja książki

Bohaterem jest John Moore i jego żona Mim. Do niewielkiego, spokojnego miasteczka Harlowe w stanie New Hampshire, w którym życie toczy się w niezmiennym tempie od pokoleń, przeprowadza się Perly Dunsmore – tytułowy aukcjoner. Ujmujący, czarujący, nieszkodliwy miastowy wariat jakim wydaje się być w oczach mieszkańców Harlowe wkrótce zaczyna odgrywać w ich społeczności coraz większą rolę, zmieniając życie Moore’a i jego sąsiadów w koszmar.

Niestety, z tak drewnianymi postaciami, nieustannie działającymi (a czasami w ogóle nie działającymi) w sposób, który jest niemożliwy do zrozumienia, trudno było zanurzyć się w wszechobecnej atmosferze lęku, którą Samson próbuje zbudować. Bohaterowie zachowują się tak, jak wymaga tego fabuła, co często oznacza dąsanie się w kącie i biadolenie. Naprawdę. Efektem jest powieść, która często jest nużąca i frustrująca. Jest jedna scena, w której John wykonuje telefony w budce telefonicznej i rozmawia z niechętnymi do współpracy recepcjonistami. Miało być napięcie, ale czułem się jakbym czytał zapis rozmowy z obsługą klienta. Za każdym razem, gdy myślałem, że sprawy przybiorą zły obrót, Samson zamiast podnieść napięcie, wypuszcza całą parę; bohaterowie zazwyczaj wzruszają ramionami i pozwalają licytatorowi robić swoje. Postacie sparaliżowane niezdecydowaniem mogłyby być interesujące, gdyby Samson wykazała się większym wglądem w ich stany psychiczne. Niestety, zdystansowany styl narracji na to nie pozwala

Zobacz również: Dzieci Nocy – recenzja książki. Dan Simmons przynudza...

Kiedy tytułowy licytator, Perly Dunsmore (od początku wyobrażałem sobie facjatę wokalisty kapeli Avatar dla tego bohatera) przyjeżdża do miasta i zaczyna zbierać datki na swoje aukcje, wszyscy stoją z boku i pozwalają mu zabierać coraz więcej swoich rzeczy. Dlaczego tak się dzieje, albo dlaczego bohaterowie na to pozwalają – tego nie wiemy. Postacie nie mają logicznych motywacji do tego, co robią. John, Mim i Mama (matka Johna) są bardzo cienkimi archetypami postaci, które przypominają raczej kartonowe wycinanki. Nawet czarny charakter, tytułowy Aukcjoner, nie dostaje za dużo uwagi.

Samo zakończenie wkracza na dziwne terytoria, które sprawiły, że byłem jeszcze bardziej zdezorientowany tym, co Samson chciała powiedzieć. Czy to alegoria na temat dóbr materialnych? Rozprawka na temat zła, jakim jest monopol? Przestroga dla country folks przed miastowymi szarlatanami? A może właśnie krytyka zacofanych mieszkańców wsi i miasteczek? Natomiast według męża autorki w PosłowiuAukcjoner napisany w 1976 roku idealnie odzwierciedla postać Donalda TrumpaNiesamowite, jak bardzo ludzie mogą być zaślepieni.

Całkowicie rozumiem, że Samson chciał coś podkreślić. Ale nawet przy założeniu, że cała książka jest alegorią dla XYZ, nadal musisz oprzeć opowieść na jakiejś zakorzenionej rzeczywistości. Albo to, albo pójść prosto w alegorię, żeby czytało się to bardziej jak bajkę. Jeśli kiedykolwiek pracowałeś na farmie lub znałeś prawdziwego rolnika, ta historia jest równie śmieszna, co frustrująca. Jeśli myślicie, że farmer pozwoliłby wam choćby dotknąć palcem swoich rzeczy bez złapania chmury śrutu, to znaczy, że postradaliście zmysły.

Zobacz również: Najlepsze horrory w historii

Samson chciałby, żebyśmy uwierzyli, że cała społeczność farmerów będzie stała bezczynnie, podczas gdy złoczyńca i banda „zastępców z bronią” będą zabierać ich meble, pamiątki, narzędzia, krowy, nieodpowiednio pieścić ich żony i uwodzić ich dzieci… A oni wszyscy będą się tylko zastanawiać, co robić. Przepraszam, ale jak już mówiłem, nawet najbardziej odjechane fantazje potrzebują jakiejś podstawy w rzeczywistości, zwłaszcza gdy faktycznie są umiejscowione w świecie rzeczywistym. Ta książka jest tak niemożliwie frustrująca, że spędzasz cały czas krzycząc na bohaterów, żeby zaczęli ogarniać. A kiedy w końcu stają w obronie własnej, to już Cię to nie obchodzi, bo było to przeciągnięte zdecydowanie zbyt długo i nie wierzysz już w żadne słowo tej historii ani nie przejmujesz się tymi nierealistycznymi ludźmi.

Możliwe, że w momencie premiery w 1976 roku Aukcjoner rzeczywiście był sensacją, powiewem świeżości i dziełem, które wpłynęło na kolejne pokolenia twórców. Nie zestarzał się jednak za dobrze i na pewno nie polecałbym go jako klasyki horroru. W tej kategorii znacznie lepiej sprawdzi się Całopalenie, również pionier gatunku z lat 70-tych, wydany niedawno u nas przez Vespera.

Plusy

  • Zgrabnie budowane napięcie...
  • Napisana całkiem ładnym i dość prostym językiem
  • Jak zwykle u Vespera - jakościowe wydanie

Ocena

5 / 10

Minusy

  • ... któremu brakuje jakiejś większej eskalacji
  • Kartonowi, nierealistyczni bohaterowie
  • Frustrująca lektura
Filip Szafran

Fan Batmana. Lubi Popkulturę więc o niej pisze

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze