Pezet – Muzyka Komercyjna – recenzja

Kiedy słyszę głos Pezeta to w głowie od razu mam album Muzyka Klasyczna i kultowe tracki na czele z Senioritą. Niestety, kiedy pomyślę, że od tamtej płyty minęło 20 lat, to moje rozczarowanie najnowszym albumem Jana Pawła z Ursynowa tylko rośnie.

Muzyka Komercyjna, szósty solowy album popularnego rapera, określany jest przez twórcę  jako (nie)komercyjny komentarz do świata, w którym wszystko stało się produktem. Kiedy wraz z singlem Mewa Pezet ogłosił wydanie nowej płyty, można było zauważyć spory hype wśród fanów. Właśnie ten singiel pokazał, że to właśnie w Muzyce Komercyjnej raper wykorzysta w pełni nowe brzmienia. 

Zobacz również: Kid Cudi – Entergalactic – recenzja płyty

Nadzieje nie były w sumie dalekie od prawdy. Nowy album Pezeta jest naładowany nowymi trendami muzycznymi i w nich się nie gubi. Przez całość płyty można zauważyć, że raper ocenia świat z perspektywy starzejącego się artysty, który próbuje zrozumieć to, jaki świat go otacza i zaakceptować upływ czasu. 

Niestety, pomimo naturalności w pojmowaniu świata jaką tu pokazuje autor to uważam, że komentarz jest dosyć miałki. Brak tu specyficznego jak dla tego artysty jadu i pazura. Wszystkie stwierdzenia dotyczące świata codziennego wychodzą tu w stylu pijanego wujka, którego bierze na wspominki. Dosłownie można tu wstawić oklepaną już frazę „kiedyś to było” i nie będzie się daleko od sensu tej płyty. Wspomnienia zawarte w piosence Zszedłem ze sceny skupiają się wokół życia na blokach w czasach młodzieńczych rapera i są tak wyjątkowe, że już nic z nich nie pamiętam. 

PEZET
fot. Piotr Jakubowski

Mam wrażenie, że akcenty na tej płycie są wyjątkowo źle dobrane. Kiedy Pezet mógłby docisnąć bardziej, to odpuszcza, a kiedy nie trzeba, to staje się na siłę wulgarny jak w Tyrmand i Hłasko. Pezet i Sokół w tej piosence brzmią jak parodia samych siebie z początków drugiego tysiąclecia. To samo się tyczy piosenek okołomiłosnych. Elementem stałym każdej płyty jest powrót do młodzieńczych miłości rapera i przeważnie były to piosenki co najmniej dobre. Tu pojawia się ich mniej niż zwykle i jakościowo się nie wybijają. Wyjątkiem stanowi z perełek Miłość na sprzedaż, którą według mnie Pezet idealnie wyważył. Gorzkie spojrzenie na miłość, która z pięknego ideału stała się pustym frazesem na sprzedaż, jest idealnym komentarzem relacji międzyludzkich, choć wydającym się prostym do wykonania.

Zobacz również: Snoop Dogg – Od Doggystyle do Doggyland

Kontynuując temat perełek, na tej płycie chciałbym wyciągnąć na piedestał dwa single, które promowały album. Piosenki Mewa Gangi L.A są to dwa tracki, które wzbudziły mój hype na płytę. Mam wrażenie, że te dwie piosenki razem z Miłością na sprzedaż utrzymają mnie przy tej płycie na dłużej. Czerpią garściami z trendów hip-hopu popularnego i mają w sobie dużo cech typowego bangera, będąc zupełnie różnymi kawałkami. Mewa jest idealną piosenką dla osób przemęczonych pracą. Mamy tu swoistą krytykę wiecznej pogoni za pieniędzmi, ale i postrzegania osób pracujących jako pionek w wielkiej partii korporacyjnych szachów. Gangi L.A porusza za to temat relacji damsko-męskich. Porównanie związku do życia w L.A i funkcjonujących tam gangów nie jest może górnolotne, ale piosenka nie ma zmuszać do myślenia, tylko nas rozkręcić. To wychodzi tu perfekcyjnie i czuć tu po prostu ogień.

Zobacz również: Editors – EBM – recenzja płyty

Pierwszy odsłuch płyty był dla mnie niemiłym zaskoczeniem. Oczekiwania były ogromne i równomierny okazał się zawód. Całość płyty się strasznie dłużyła i wiem, że jakby usunąć dosłownie dwie/trzy piosenki zupełnie by rozwiązało sprawę. Pezet w aktualnym wydaniu wydaje się, jakby zrobił ostatnią płytę Muzykę Współczesną po raz drugi, ale totalnie od niechcenia. Pomimo że pojawiają się tracki świetne jak wcześniej wspomniane Mewa, Gangi L.A czy Miłość na sprzedaż, a nie wspomniałem jeszcze o dobrym Stare WWO, to nadal całość wypada dosyć blado. Podsumowując album Muzyka Komercyjna, opisany jako (nie)komercyjny stał się płytą komercyjną w złego tego słowa znaczeniu.

Plusy

  • Znajdzie się kilka świetnych kawałków
  • Stary oceniający świat Pezet jest fajny, ale...

Ocena

4.5 / 10

Minusy

  • Brak mu jego charakterystycznego pazura
  • Kiedyś to było, teraz nie jest
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze