Oto nadchodzi Daredevil Tom 2 – recenzja

Wydawnictwo Egmont wydało nowy komiks z serii Marka Waida, Oto Nadchodzi Daredevil Tom 2. Czy warto go przeczytać?

Tak. Kurtyna. A jeśli ktoś ma więcej czasu, zachęcam pozostać na dłużej przy tej recenzji, to znaczy.. rozprawie. Mark Waid tworzy kolejną opowieść, która w kanonie rogacza odnajduje się wyśmienicie. A co do fabuły prezentuje się ona następująco. Matt Murdock przechwytuje tajny dysk z danymi wszystkich organizacji przestępczych. Czyni go to ruchomym celem i wystawia na ataki co raz bardziej rozmaitych wrogów, co wymaga niecodziennych sojuszy. Ponadto, Nieustraszony zaczyna powątpiewać w swoje zdrowie psychiczne, a na dodatek upada jego przyjaźni z Foggym.

Kim właściwie jest Daredevil? Jak się ma życie utrapionego przez życie ślepca do ratowania na co dzień życia nie tylko pod czerwonym płaszczem (spandexem?) sprawiedliwości, ale także pod postacią prawnika? Te pytania pojawiają się w komiksach o Diable z Hells Kitchen od jego początków. Mark Waid potrafił na nie odpowiedzieć na nowo i co ważniejsze, zrobić to ciekawie.

Zobacz również: Amazing Spider-Man. Tom 5 – Za kulisami – recenzja 

OTO NADCHODZI DAREDEVIL TOM 2
Fot. Plansza komiksu Oto nadchodzi Daredevil Tom 2

Dostajemy opowieść szytą na miarę lat 90-tych, czyli klasycznych, nieco mroczniejszych runów, gdzie największym wrogiem bohatera jest jego wewnętrzne ja. Tu Matt dostaje szansę na auto-konfrontację, poddanie wątpliwości jego mocy. Czy byłby w stanie tyle osiągnąć gdyby nie wyostrzone zmysły? Czy dałby radę pokonać wrogów zawsze w pojedynkę? I co ważniejsze: czy to nie czas, by odwiesić strój i zająć się swoim zdrowiem psychicznym i życiem prywatnym?

Co ciekawe, Waid nie stroni w zupełności od elementów lżejszych, w tym od klasycznych już cech humorystycznego amanta w przypadku głównego bohatera. To wprowadza równowagę, która potrafi potrzymać widza w lekkiej niepewnośći i przy okazji dać mu odpocząć przed większymi wydarzeniami. Tych zdecydowanie nie brakuje. W tomie o średniej wielkości otrzymałem kopalnię zwrotów akcji, których nie miała dotychczas cała seria Amazing Spider-Mana od Marvel Fresh. Ten nota bene również się pojawia i wraz z Punisherem (Punishers?) i Czerwonym tworzą świetny dynamiczny zespół w drobnym epizodzie.

Zobacz również: Grób Batmana – recenzja komiksu

OTO NADCHODZI DAREDEVIL TOM 2
Fot. Plansza komiksu Oto nadchodzi Daredevil Tom 2

Z kolei co do całej fabuły, jest ona równie świetnie poprowadzona i nieraz musiałem dopatrywać się w planszach nawet drobnych elementów, by układanka była ułożona w pełni. Inteligentna intryga, zabawa ze zmysłami Daredevila, a raczej blefami z tego wynikającymi tworzyła świetną niejednowymiarową pożywkę, poszerzającą profil znanej już postaci. Gdyby serialowy, disneyplusowski już Born Again, którego zdjęcia nota bene niedługo się rozpoczną, był utrzymany w podobnej stylistyce, nie miałbym żadnych przeciwwskazań.

W utrzymaniu tego efektu pomogli również złoczyńcy. Oprócz wielu znanych otrzymujemy jednego, w prawdzie też niejako znanego, ale jednak w nowej odsłonie. Mam na myśli Kojota (nowa ksywa, nie chcę zdradzać do kogo się odnosi). Ten w niesamowity sposób staje się przeciwwagą w życiu Murdocka. Na swój własny, charakterystyczny sposób wprawia go w obłęd, rujnując mu życie nie tylko w sferze prywatnej, ale także zawodowej. Idealnie pokazuje jak ważni są złoczyńcy dla superbohaterów. To dzięki nim w końcu dostają szansę na wykazanie się i ostatecznie, na rozwój, przez poszerzenie własnych granic wytrzymałości.

Zobacz również: Wilkołak nocą – recenzja filmu. Cukierek, czy psikus?

OTO NADCHODZI DAREDEVIL TOM 2
Fot. Plansza komiksu Oto nadchodzi Daredevil Tom 2

Sfera wizualna podkreśla siłę tych wydarzeń. Rysunki nie zawodzą, a kadry są zmyślnie zaprojektowane, podbijając fabularną intrygę w najmniejszych detalach. Stylistycznie, byłem zachwycony że twórcy zdecydowali się zastosować w kilku zeszytach klasyczne rozwiązanie, jakim jest rysunek tuszem. Ten cudownie oddawał nastrój realistycznego, przyziemnego i szalonego świata w jakim obraca się Matt. Podobnie na pozostałych, komputerowo wykonanych planszach, balans między czernią a kolorem został odpowiednio wyważony trzymając wysoki poziom. Mimo względnego minimalizmu, sylwetki zyskują przez ekspresywny ton, co powieliło sukces podobnego zastosowania chociażby z Hawkeye’a, ilustrowanego przez Davida Aję (a potem powtórzone z inną ekipą artystów w solówce Kate Bishop). Pomagają w tym równie minimalistyczne kolory, które wystarczająco nakreślają nastrój. Moim jedynym zarzutem właściwie byłby niedosyt w kwestii perspektywy zmysłów Matta. Chwilami mimo wszystko brakowało mi pewnego podkreślenia mroku jaki go otacza. Plansze, gdzie mogliśmy przez drobny moment wczuć się w jego punkt, przepraszam, widzenia, były świetnym odniesieniem, które jeszcze bardziej pomagały zrozumieć położenie postaci.

Czas przejść do mowy końcowej. Oto Nadchodzi Daredevil Tom 2 dostarcza świetną rozrywkę, która śmiało mogłaby odnaleźć się w formie live action. Taka wizja Daredevila, niczym waga sprawiedliwości, idealnie łączy wizję postaci z klasycznych kart komiksów z problemami obecnego świata. Twórcy spisali się na medal, tworząc historię, która nie ogłupia, a wręcz przeciwnie, dostarcza nowych wrażeń. Chyba na tym właśnie polega komiks. Na, po prostu, zaskakującej historii i oprawie. W tym przypadku dostaliśmy obydwie kwestie. Koniec rozprawy, zamykam posiedzenie i pozdrawiam ławę przysięgłych.

ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Plusy

  • Zagłębienie w psychikę Matta
  • Dobry złoczyńca i intryga
  • Warstwa wizualna

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Miejscami niedosyt mroku i perspektywy głównego bohatera
Jakub Kwiatkowski

Grafik i ilustrator, który stara się z tego żyć. Jak to w życiu studenta, bywa różnie, więc z miłości do popkultury przekładam też swoje wrażenia na teksty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze