Zdechły Osa – BRESLAU HARDCORE – recenzja płyty

Na polskiej scenie muzycznej coraz częściej mamy do czynienia z mówiąc lekko wyrazistymi postaciami. Niekiedy bywa, że to właśnie niecodzienny styl staje się gwarantem sukcesu. Na tej fali wybił się Zdechły Osa, którego można określić mianem punka oraz rapera. Śmieszne, bo jak sam twierdzi, nie chce być kojarzony z rapem. Po udanym debiucie, jakim był album Sprzedałem dupę z 2021, przyszedł czas na BRESLAU HARDCORE. Czy drugi album potwierdza, że Zdechły Osa jest wyjątkowym artystą na polskiej rap scenie ?

Ostatnie lata były dla Zdechłego całkiem udane. Świetnie przyjęty debiutancki album, który okrył się złotem, występ na SBM Festiwal, czy nawet na Męskim Graniu. Jak na dwa lata to spore osiągnięcia, zwłaszcza kiedy mówimy o artyście, który aż do Sprzedałem dupę nie opuszczał wrocławskiej sceny undergroundowej. Powiedzieć o Osie, że jest artystą wielu skrajności, to jak nic nie powiedzieć. Zdechły Osa reprezentuje raczkujący w Polsce trash-rap, który łączy umiejętnie z punk-rockiem. Tak jak wspomniałem powyżej, sam nie chce być łączony z rapem, co jest dziwne, ponieważ nawet na samym BRESLAU HARDCORE znajdziemy piosenki z rapowym flow.

Zobacz również: Prywatny bal – wywiad z Cyrko. Zaczęłam trochę kombinować

BRESLAU HARDCORE jest jak jego twórca. Pomimo niesamowitej anarchii i wielu niespójnych elementów w muzyce w poszczególnych piosenkach, to w swojej całości album jest niemal, że jednością i sprawia wrażenie kontrolowanego chaosu. Wszystko za sprawą świetnej pracy producenckiej, ponieważ połączenie elementów trash-rapu i punku przywodzą na myśl klubowe, nocne życie z Berlina.

Nawet zaproszeni goście pochodzą z dwóch różnych światów. Jak można to inaczej określić, skoro na BRESLAU HARDCORE Zdechły Osa zaprosił m.in. Alicka z ĆPAJ STAJL w ZAKOCHANY KUNDEL czy Hadesa w NAWYKI, którzy muzycznie reprezentują ulicę, a na zamknięcie albumu usłyszymy w DO WIDZENIA Brodkę, czy w urbanowym ELO Sarse. Goście są zdecydowanie mocnym punktem tego albumu. Każdy artysta wnosi tu odmienną energię, co świetnie komponuje się z muzycznym kontrolowanym chaosem. Zwłaszcza cieszy mnie duet z Brodką, który mogliśmy już usłyszeć w utworze Hydroterapia z albumu Sadza Brodki.

Zobacz również: Caroline Polachek – Desire, I Want To Turn Into You – recenzja płyty

Jednakże nie samą muzyką album stoi, ponieważ tekst również popada w typowe dla Zdechłego skrajności. Trafimy tu na najbardziej romantyczny antylove utwór w PRZEZ CIEBIE, wyśmiewanie swojego wizerunku w KURTYZANKA ZA 2 DYCHY, czy nawet nieco niepokojące, popadające w cringe powtarzanie słowa dupa w O KURWA, WHOAAH!Z jednej strony idziemy w wyjątkowe wersy, by potem odbić w stronę typowej gimbazy i łobuzerskiego, osiedlowego podwórka. Tu niestety pojawia się minus tego albumu, ponieważ gdzieś to już można było usłyszeć. Gdzie? A właśnie w debiucie Zdechłego, czyli w Sprzedałem dupęWprowadza to lekką obawę, czy przypadkiem fenomen Zdechłego wkrótce się nie skończy, jeśli miałby kontynuować ten trend w kolejnych albumach.

Zobacz również: P!nk – TRUSTFALL – recenzja płyty

BRESLAU HARDCORE od Zdechłego Osy to album, który w porównaniu do swojego poprzednika traci na swojej wyjątkowości. Nie wykluczam jednak, że dla słuchacza głównego nurtu w rapie, będzie to album niecodzienny, który pomimo swojej punkowo-trashowej otoczki zostanie przy słuchaczu na dłużej.

ŚLEDŹ NAS NA IG
https://www.instagram.com/popkulturowcy.pl/

Plusy

  • Gościnne zwrotki
  • Świetnie kontrolowany, muzyczny chaos

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Po swoim poprzedniku, lekko odgrzewany kotlet
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze