2020 – club2020 – recenzja płyty

Polski hip-hop nie może znieść panującej w ostatnich tygodniach nudy na polskiej scenie. Z tego powodu zesłał na nasze słuchawki mocarne collabo. Taco Hemingway! Otsochodzi! OKI! Dwa Sławy! Young Igi! PRO8L3M! Young Leosia! Mielzky! schafter i inni! Z połączenia tych mocy powstał jeden z najważniejszych hip-hopowych albumów początku 2023 roku w Polsce pt. club2020 od wytwórni 2020. Konkurencja ma się czego obawiać.

Wszelkie produkcje ogólno-labelowe na polskim rynku hip-hopowe zawsze spotykały się z moim dosyć chłodnym odbiorem, a w szczególności dotyczyło to ubierania takiej inicjatywy w cały album. Rozumiałem i doceniałem takie akcje jednorazowe, lub cykliczne z okazji różnych świąt, jak było w przypadku Stoprocent i ich świątecznego przeglądu artystów w Essa Kolynda. Jednakże w okresie 2010-2018 takie działania promocyjne stały się rzadkością, a jej miejsce poniekąd zajęły Młode Wilki od Popkillera, choć i to umarło śmiercią naturalną. Niestety dla mnie razem z projektem Hotel Maffija od SBM polska scena wróciła do tego trendu. W samym 2022 roku dostaliśmy Hotel Maffija 2, czy Qmple od QueQuality. Tak jak oba Hotele miały promować nowych artystów we współpracy ze znanymi twarzami wydawnictwa, to Qmple miały pokazać, że label ma się dobrze pomimo odejścia największej gwiazdy.

Zobacz również: The Luka State – More Than This – recenzja płyty

Tu na arenie pojawia się bohater tej recenzji, czyli wydawnictwo 2020. Label swoim club2020 po pierwsze miał pokazać siłę marki, która niczym Avengersi zrzesza największych kozaków współczesnego polskiego hip-hopu, a po drugie (przynajmniej w moim odczuciu) ma być produktem czysto dla fun’u. Całość została zapowiedziana już w październiku zeszłego roku na wspólnym koncercie artystów, a od tego czasu dostawaliśmy kolejno zapowiedzi w postaci teledysków do np. Malibu Barbie i materiałów zza kulis. Powiem szczerze, że nie wgłębiałem się bardzo w ten temat, a do płyty siadłem z czysto recenzenckich obowiązków. Jednak nawet z takim podejściem śmiem stwierdzić, że club2020 zaskoczył bardzo pozytywnie.

Zobacz również: Kali Uchis – Red Moon in Venus – recenzja płyty

Ciężko nie zacząć od zwrócenia uwagi na świetną robotę producencką od SHDOW, Miroff, HVLL, PSR, Steez, Odysa i w szczególności @atutowego, który maczał palce przy większości tracków. W przeciągu całego albumu dostajemy niesamowitą wycieczkę po różnych klimatach i trendach muzycznych.

Wsiądziemy do muzycznego wehikułu czasu i wsiąkniemy w bit kojarzący się rapem okresu lat 90′-00′ w Late Night Show, przy którym ruszyłem w crip-walk i Ej, mała!, który zalatuje 50 Centem. Usłyszymy polską odpowiedź na Destiny’s Child w postaci Candy flip z DZIARMĄ, Margaret i Young Leosią. Dostaniemy bitowy odjazd zbliżony do twórczości Kanye Westa od czasów Yeezusa, czy Tylera, The Creator w Landlord. Ruszymy w letni vibe w lekko latino rapowych Vertigo. Prawdziwym mistrzostwem w tym albumie są beat dropy w CYPHER2022. Bit świetnie kolejno reprezentuje kolejnych artystów (a na lekko ponad trzy-minutowy track jest ich 16). Przy tym kawałku usłyszymy też w tle klawisze niczym z m.A.A.d city Kendricka Lamara.

Zobacz również: Gorillaz – Cracker Island – recenzja płyty

Jedyny zarzut do całości producenckiej to nie odpowiedni rozstaw utworów lub nawet za duża ilość tracków. Wspomniane wcześniej CYPHER2022 powinno pojawić się i zamknąć album wcześniej. Spokojnie można było pominąć, któryś z tracków z końcówki. Konkretnie Gdzie jest moje co?, Zadzwonię później 100k Euro, bo każdy z trzech pomimo różnych bitów, swoją stylistyką miesza się ze sobą i w konsekwencji nużą. Ratuje to właśnie CYPHER2022. 

Zobacz również: Tede – 3H HAJP HAJS HEJT – recenzja płyty

Przy okazji tak dużego przedsięwzięcia, które zrzesza kilkanaście różnych artystów, nie trudno zacząć bawić się w porównania na zasadzie kto lepszy. Widać w club2020 trend promowania tych wybitnych osobników tego labelu, co nie dziwi, bo to oni mają promować ten album. Dobrze wypada tu Young Leosia, która nadaje trackom nieco melodyczności, fajnie słyszeć ją w dobrej formie po nieco crapowym CROWD. Margaret króluje tu w refrenach. Świetnie współpracuje znane trio OIO, których chemia zaraża. Taco osiąga tu kolejny poziom umiejętności w rap grze. Wszyscy reprezentują sobą świetny i ciekawy dobór słów do flow. Można tak wymieniać bez końca, co pokazuje jaki potencjał drzemie w wydawnictwie 2020. Jest on na razie nieosiągalny dla reszty branży.

Wydawnictwo 2020 weszło w 2023 rok razem z futryną. club2020 bez kompleksów pokazuje konkurencji, gdzie jest ich miejsce. Świetna produkcja (z lekkim minusem), dobre zarządzanie talentem ustawia 2020 nie tylko na czele polskiego przemysłu muzycznego, ale i na solidnym europejskim poziomie.ŚLEDŹ NAS NA IG

Plusy

  • Świetna robota producencka, która zapewnia klimatyczny miszmasz
  • Słyszalna chemia
  • Wyznacza granicę aktualnie nieosiągalne dla innych labeli

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Potrafi znużyć przed wielkim finałem
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze