Amazing Spider-Man. Tom 7 – 2099 – recenzja komiksu

Amazing Spider-Man 2099 to 7 Tom serii Marvel Fresh. Mimo sympatii do przybysza z przyszłości, ta recenzja nie będzie sympatyczna.

Tak brzmi opis komiksu Amazing Spider-Man 2099:

Siódmy tom przygód Spider-Mana ze scenariuszami Nicka Spencera wydanych w kolekcji Marvel Fresh. Przyszłości grozi niebezpieczeństwo! Miguel O’Hara, Spider-Man z 2099 roku, powraca do teraźniejszości i musi znaleźć Petera Parkera! Sprawy się komplikują, gdy trafia do tajnego więzienia Roxxonu. Tymczasem współczesny Spider-Man mierzy się ze swoimi „zwykłymi” wrogami, stawia czoło rodzinnym problemom i międzynarodowym incydentom. Kłopoty sieciogłowych z dwóch różnych epok zaczynają się zazębiać, a los świata zdaje się spoczywać w rękach Petera, Miguela i… Victora Von Dooma. Jaki złoczyńca jest aż tak potworny, że Doom i Spider-Man muszą się sprzymierzyć? I co to wszystko ma wspólnego z Silver Sable?

Zobacz również: Amazing Spider-Man. Tom 6 – Rzeź absolutna – recenzja

Amazing Spider-Man, Tom 7 - 2099
Fot. Kadr z komiksu 2099
Co z niego wynika? Ano to, że większego clickbaitu na rynku komiksów chyba dawno nie widziałem. Oto komiks, którego podtytuł, okładka i opis sugerują jakąś większą rolę Spider-Mana 2099, tymczasem, cóż, daleko temu do stanu rzeczywistego. Seria Amazing Spider-Man od Marvel Fresh przyzwyczaiła mnie już do swojej operowo-mydlanej formy, jednak takiego wymuszonego i rysowanego na kolanie tworu dawno nie czytałem, no może od czasów poprzednika. Zdaje się, że każdy tom kolejno traci na jakości, a Spencer pisze poszczególne z nich w ciągu jednego dnia. Tęsknię za jego formą i pomysłami z antologii Kapitan Ameryka: Steve Rogers i Tajnego Imperium. Te trzy komiksy pokazały, że można stworzyć ciekawą intrygę bez zbędnego przeciągania (i mówię tu o trzech tomach, które mają spore gabaryty).
Najnowsza seria ewidentnie błądzi, nie ma wspólnej historii czy jakiegokolwiek celu. Znaczy, przepraszam. W tle cały czas tli się tajemnicza postać, którą kompletnie pominięto w siódmej części historii freshowego Ścianołaza. Nie dziwi mnie to, seria wielokrotnie udowodniła, ze tylko sztucznie buduje napięcie marnując czas zapychaczami bez większej, bardziej skomplikowanej intrygi, byle tylko wydawać kolejne tomy. I strzela sobie tym w kolano, bo z pozoru budząca strach kreatura nie jest już w żadnym stopniu interesująca.
Amazing Spider-Man, Tom 7 - 2099
Fot. Kadr z komiksu 2099
Sama historia również niczym się nie wyróżnia. Ot kolejny raz dostajemy motyw z przewidywaniem przyszłości, multiwersalną wariacją na temat „Dormammuu, I’ve come to bargain” i innymi głupotkami związanymi z przewrotami politycznymi z Latverią w roli głównej. Wątek wydaje się z pozoru ciekawy, jednak nie czuć w nim żadnego emocjonalnego ładunku, nawet jeśli pojawiają się momenty, które rzekomo miały sugerować, że są to poważne wydarzenia. Całość wypada blado i niezbyt czuję zainteresowanie dalszymi losami tej historii. Podobnie z Futurystycznym Pająkiem. Jego jest tu tyle, co kot napłakał, tu gdzieś przekmnie, tu coś krzyknie, jednak nic z tego nie wynika. A rozwój głównego bohatera? Co? Kogo? Chyba nie ma takiego wyrażenia w słowniku twórców od pewnego czasu. Brak odwagi i chęci na jakikolwiek ruch i wyjście ze strefy komfortu urazi, a przede wszystkim zrani wiernych fanów klasycznych przygód.
Co do warstwy wizualnej, nie wiem czy mam siłę się nad tym pastwić. Powiem tylko, że Carrefour wypuścił właśnie bardzo tanią kolekcję dla dzieci, również z Marvela. I chyba bardziej opłaca się popatrzeć na rysunki z tej kolekcji, niż na wypociny Patricka Gleasona i Jana Bazaldua. Nie winię ich, bo są kadry, gdzie rzeczywiście widać ich kunszt. Z resztą załączone dwa kadry powyżej to udowadniają. Chyba nie bez przyczyny zostały one wybrane przez dystrybutora do reklamy nowego produktu. Jednak poza nimi, większość tomu, podobnie jak poprzednie wyglądają na stworzone pod presją czasu, „byle coś było”. Przykre. Czasy kiedy dobre komiksy Spider-Mana wychodziły na rynek, zdaje się, że minęły.
Podsumowując, ten komiks to względnie przyjemny odmóżdżacz, kiedy nie ma nic ciekawszego na półce. Ja jednak mam. Chciałbym kiedyś znów poczuć tę ciekawość i wyczekiwanie. Wtedy, gdy kolejny numer Spectacular Spider-Mana był dla mnie czymś wow, przyjemność z czytania kolejnego tomu była nie do opisania. Obecnie pozostaje mi jedynie cieszyć się ostatnimi dwoma Ultimate’ami i Epicami. Tam przynajmniej czuję, że twórcy pisali to dla fanów, a nie cyferek wszelakiej postaci.

Plusy

  • Czasem ładniejszy kadr
  • Miejscami trafny pajęczy humor

Ocena

4 / 10

Minusy

  • Jednak w większości mało ambitne kadry
  • ...Podobnie jak fabuła
  • ... i brak rozwoju głównego bohatera
Jakub Kwiatkowski

Grafik i ilustrator, który stara się z tego żyć. Jak to w życiu studenta, bywa różnie, więc z miłości do popkultury przekładam też swoje wrażenia na teksty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze