DJ BRK nieświadomie towarzyszył mi przez większość mojego muzycznego życia. Najpierw przy albumie Mucha nie siada z Jareckim, czy później przy Gruby Brzuch z Grubsonem. Jednakże, choć znany wśród wielbicieli hip-hopu, to jednak kojarzony jest głównie z pracy w tle, jak to na producenta przystało. Teraz przy okazji swojego najnowszego albumu producenckiego JUICE w końcu wychodzi przed szereg.
Pierwsze single promujące nadchodzący album DJ BRK, zapowiadały dzieło wielogatunkowe. Każde wypuszczane przy okazji utworów informacje zdawały się tylko te zapowiedzi potwierdzać. W szczególności goście: Vito Bambino, IGO, Paulina Przybysz, czy doskonale znani ze współpracy z producentem Grubson i Jarecki dawali nadzieję, na coś wyjątkowego. Tak właśnie się stało, bo JUICE choć przez promocje porównywany do soku wieloowocowego, jest czymś więcej. Muzyczną ucztą.
Zobacz również: Paluch x Słoń – Pośród Hien – recenzja płyty
Mamy tu do czynienia z wyjątkowym mixem muzycznym, które ukazuje DJ BRK w nowej dla mnie odsłonie. Usłyszymy tu pikantne niczym z topowego romansu Let’s do it now z Udoo. Mieszankę R&B z hip-hopem w Kimosabi z Kathia i Foreigflows. Zdarzy nam się też zwolnić tempo z lekkim dodatkiem pianina jak w Gold z IGO, czy Teleportuj się z Mariką.
Mieszanki klimatyczne nie są niczym nowym w ostatnich czasach. Jednak, co broni JUICE na tle konkurencji, to świetna praca samego DJ BRK nie tylko w sekcji muzycznej, ale i w prowadzeniu artystów. Każdy zaproszony gość dostaje tu materiał skrojony na miarę. Pięknie to udowadnia Robię co mogę z Vito Bambino i Mietha. Swoim lekko bujającym charakterem z tekstem zaśpiewanym lekko od niechcenia, utożsamia niemoc mężczyzny w związku z kolejnym fiaskiem w codziennej relacji zakochanych. Dodatkowo słuchając każdego kolejnego utworu, ma się wrażenie, że ma się do czynienia z dziełem niemalże kompletnym. Każdy utwór ma swój wyraźny wstęp, rozwinięcie i zakończenie. W efekcie, każdy artysta się z taktu na takt się rozwija.
Zobacz również: 13 Drzew – Dendrologia – recenzja płyty
Jednakże jedynym minusem dla mnie na tym albumie jest niestety język angielski. Tak wiem, wychodzę w tej chwili na boomera, ale uważam, że polskiemu wokaliście najlepiej przy polskim tekście. O wiele większą moc osiągnęłyby piosenki z udziałem IGO czy Pauliny Przybysz, gdyby nie blokowała ich zmieniona przez język dykcja. Według mnie artyści sami siebie tym blokują, ale fakt, to moja opinia i dla innego słuchacza może być to atut.
Bez wątpienia w trakcie odsłuchu nawet starsi fani twórczości BRK poczują się jak w domu. Wszystko za sprawą udziału Grubsona i Jareckiego. Panowie wspólnymi siłami wprowadzili dawkę pozytywnej energii w piosence High Life, które pełne jest smooth, tanecznego bitu. Jarecki pojawia się też później przy okazji Biegiem i Mikrofon, które do naszej uczty wprowadza element współczesnego hip-hopu z mocnym wokalnym akcentem.
Zobacz również: Lil Pump – Lil Pump 2 – recenzja płyty
Można by tak wymieniać bez końca, ale dam wam szansę drodzy czytelnicy na trochę niespodzianek. JUICE produkcji DJ BRK zapewnia słuchaczowi niesamowitą ucztę, która z każdym kolejnym daniem sprawia jeszcze większą satysfakcję. Z pewnością dla mnie jeden z najlepszych albumów początku 2023 roku.