Paradise Kiss – tom 1 – recenzja mangi

Nowe wydanie mangi Ai Yazawy bardzo mnie ucieszyło. To historia, którą pokochałam lata temu więc wróciłam do niej z radością. Pierwszy tom to zaledwie wstęp do większej opowieści, jednak już on nadaje ton całej mangi. A jest ona pełna jest humoru, dramatu, trudnych wyborów i intensywnych uczuć.

Paradise Kiss to nie jest nowa rzecz. Manga doczekała się dwunastoodcinkowej animowanej adaptacji w 2005 roku. W ten zresztą sposób zapoznałam się z tą historią po raz pierwszy. Już wówczas byłam zakochana w twórczości Ai Yazawy. Stało się to za sprawą innego jej dzieła – anime powstałego na podstawie innej mangi tej autorki pt. Nana.

Zobacz również: Projekt Cosplay, tom 1 i 2 – recenzja mangi. Poczuj wzloty i upadki cosplayera

Ai Yazawa to autorka kilkunastu tytułów, jednak ja znam tylko dwa jej dzieła, i to nawet nie w oryginale (co właśnie się zmienia). Jest to jednak dla mnie bardzo ważna postać. Lata temu to właśnie za jej sprawą dowiedziałam się, że poza popularnym shōnen, istnieją inne, ciekawsze dla mnie, gatunki. W ten właśnie sposób jako nastolatka zapoznałam się z tytułami josei i zakochałam się w anime na nowo. Dwa najpopularniejsze dzieła Ai Yazawy miały bowiem wszystko, czego mogłam chcieć – poważne problemy, dojrzałe związki, trochę humoru i odpowiednio wyważonego dramatu oraz tło artystyczne, czyli muzyka w przypadku Nany i moda w Paradise Kiss.

Główną bohaterkę poznajemy w kluczowym momencie jej życia, kiedy przygotowuje się do egzaminów, których wyniki przesądzą czy dostanie się na dobre studia. Nauka to wszystko, co Yukari ma. Nie ma hobby, przyjaciół czy partnera. Stara się zatem spełnić wysokie oczekiwania matki poświęcając swój wolny czas na naukę w bibliotece i chodząc na dodatkowe zajęcia w szkole przygotowawczej. Dziewczyna nie widzi dla siebie innej przyszłości, choć wizja matki niezbyt ją przekonuje. Niespodziewane spotkanie ucznia szkoły mody sprawia, że Yukari poznaje zupełnie inny świat i nowe możliwości zostając modelką w ich szkolnym pokazie.

Zobacz również: Spy x Family, tom 1 – recenzja mangi

Yukari, choć z pozoru zdecydowana i zamknięta, jest dziewczyną niepewną siebie i nieświadomą swojego potencjału. Jest wysoka, szczupła i ma ładne rysy twarzy, czym zwraca na siebie uwagę utalentowanych młodych artystów ze szkoły mody. I chociaż to oni proszą ją o pomoc, szybko okazuje się, że to właśnie jej wyświadczają przysługę. Ta znajomość otwiera Yukari oczy i głowę. Ośmiela ją, aby zacząć marzyć i samodzielnie planować dla siebie przyszłość.

Sama Yukari nie jest szczególnie interesującą postacią. Jest krzykliwa, niezdecydowana i uparta ale skłamałabym pisząc, że nigdy nie podzieliłam z nią żadnej myśli. Pozostali bohaterowie stanowią dla bohaterki przeciwwagę, a przy tym są o wiele ciekawsi. Otwarci, ekscentryczni i śmiało wyrażający siebie dla Yukari są dziwadłami. Kiedy jednak poznaje ich bliżej zaczyna doceniać i podziwiać ich odwagę, zdecydowanie, niezależność i kreatywność. Zakochuje się w ich świecie. I nie tylko w nim.

Zobacz również: Monster, tom 1 – recenzja mangi. Kto tutaj tak naprawdę jest potworem?

George to chłopak, w którym łatwo zadurzyć. Przystojny, pewny siebie i diabelnie utalentowany początkujący projektant mody szybko zawrócił Yukari w głowie. W tym tomie ta relacja ledwie kiełkuje, jednak już na tym etapie czytelnik wie, że ta dwójka odnalazła siebie w dobrym momencie ich życia i może przerodzić się to w coś pięknego lub w wielką katastrofę.

Kreska Yazawy jest jedyna w swoim rodzaju, bo bardzo charakterystyczna. Tak, z anatomią mangaka ma trochę na bakier, ale jeśli chodzi o stroje to nie umyka jej najmniejszy szczegół. O samych projektach George’a można mieć różne opinie, bo charakteryzuje się on przepychem do przesady, jednak  narysowane są świetnie.

Zobacz również: Kakegurui: Szał Hazardu, tomy 1-5 – recenzja mangi

Na koniec pragnę wspomnieć trochę o stylu Ai Yazawy, który bardzo mnie zaskoczył. Ostatnie czego spodziewałam się w Paradise Kiss to zburzenie czwartej ściany i pewnego rodzaju samoświadomość, za sprawą której autorka wykorzystując bohaterów pozwala sobie na uwagi i żarty dotyczące fabuły, akcji, konstrukcji mangi i samej siebie. Było to jednak zaskoczenie pozytywne, bo są to elementy naprawdę zabawne.

Kocham Ai Yazawę i jej twórczość od lat. W anime zakochałam się kilka lat temu i z ogromna przyjemnością wrócę do Paradise Kiss zapoznając się z oryginałem. Waneko wykonało kawał dobrej roboty tłumacząc mangę na polski. Wydawnictwo zdecydowało się zachować oryginalne obwoluty z wersji japońskiej, co uważam za dobrą decyzję. Całość liczy sobie 5 tomów więc jest to historia krótka ale warta poznania.

Plusy

  • Manga w przyjemny sposób dotyka ważkich tematów
  • Przepyszne stroje
  • Fajni bohaterowie, których łatwo polubić

Ocena

7 / 10

Minusy

  • To zaledwie wstęp do większej historii więc jeszcze niewiele się dzieje
  • Humor czasami mi nie leżał, bo bywa toporny i infantylny
Anna Paczkowska

Fanka dobrych (i niedobrych) seriali, wciągających książek, podcastów i płatków podusiaków (najpierw płatki, potem mleko!). Miłośniczka zwierząt, animacji i kdram. Wieczna nastolatka.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze