NF – HOPE – recenzja płyty

Bohater dzisiejszej recenzji NF nigdy nie należał do artystów szeroko pojętego mainstreamu. Kinowe, angażujące produkcje, które problemy świata zewnętrznego przenosiły do świata wewnętrznego, osobistego artysty, stały się znakiem rozpoznawczym NF. Niedawno raper z Michigan wrócił za sprawą swojego najnowszego, piątego z kolei albumu HOPE.

Początek roku był mocnym otwarciem dla reprezentanta hip-hopu wprost z Michigan. Trzydziestoletni już NF wypuścił zapowiedź swojego albumu w postaci singla HOPE. Nie byłoby w tym nic dziwnego, normalne zagranie marketingowe, gdyby nie fakt, że fragmenty tego teledysku krążyły wszędzie od shortów na Youtube po rolki na Instagramie, czy TikToku i to był pierwszy taki sukces komercyjny artysty. Zbudowało to spory hype na album, który udzielił się również mi.

Zobacz również: Włodi – HHULTRAS – recenzja płyty

Tytułowy utwór jest bez wątpienia moim ulubionym na tym albumie i może już stawać w szranki o tytuł najlepszych utworów hip-hopowych 2023 roku. Nie pamiętam, kiedy byłem ostatnio wciśnięty w fotel podczas odsłuchu. Track HOPE, który otwiera album, prowadzony jest z iście kinową aurą, która wraz z opowieścią o dotychczasowym życiu zawodowym i prywatnym sprawia wrażenie, że mamy do czynienia z angażującą historią, choć miejscami mocno sztampową. Mamy, więc mocne, chwytające za gardło otwarcie, które buduje tytułową nadzieję na niezwykłe muzyczne doświadczenie.

To wrażenie zostaje z nami jeszcze niestety tylko przez krótką chwilę. Kontynuuje je drugi, promujący album utwór MOTTO. NF tym razem chwyta się tematyki panujących realiów na rynku muzycznym i z lekkim humorem opisuje swoją pozycję. Bije tu współczucie do artystów, którzy planują swoje poczynania w oparciu o fanów, krytyków, pieniądze i nagrody. Wszystkie te zmagania NF obserwuje z pozycji tylnego siedzenia z popcornem w rękach. Tytułowe motto sprowadza się do prostego przesłania twórzmy sztukę dla siebie, a nie ku miłości fanów i grubych portfeli.

Zobacz również: Żabson – Ostatni Ziomal – recenzja płyty

Chwyciła nas osobista historia z kinową pompą, satyryczna ocena rynku muzycznego, a i znajdzie się moment na chwilę płaczu. Wszystko za sprawą piosenki MAMA, które wprowadza nam utwór CAREFULL. Oba utwory podejmują się tej samej tematyki z dwóch różnych perspektyw. Wcześniejszy CAREFULL jest odą dziękczynną do losu, jaki spotkał rapera, w której usłyszymy przyjemny i dynamiczny wers od Cordae. Z drugiej strony MAMA jest listem do mamy rapera, w którym artysta patrzy na swój sukces przez możliwość pomocy swojej rodzinie, oraz ulgi, jaką może jego mama poczuć, patrząc, że syn ma się dobrze.

Od utworu MAMA zaczyna się robić coraz dziwniej. Utwór HAPPY ma niesamowity osobisty tekst, w którym raper, kierując słowa do Boga, zmaga się z tematem depresji i zadaje wprost pytanie co by było gdyby był szczęśliwy. Choć tekstowo dalej chwyta za gardło, to muzycznie jest hmmmm zbyt radiowo ? Potem usłyszymy PANDEMONIUM, które w swoim brzmieniu najbardziej przypomina trap. Tym razem linia melodyczna jest świetna i wprowadza mocną, koncertową energię, ale ( tak, znowu ale…) tekstowo to najbardziej komercyjny szmelc z możliwych. Wjazd na pełnej pewności siebie o swojej mocy, nieomylności i wielkich umiejętnościach. Fakt, jest to bardzo fajnie podane, flow jest na najwyższym poziomie i jest to bardzo dobry banger, ale tekstowo zupełnie nie pasuje do reszty. To samo tyczy się piosenki SUFFICE. 

Zobacz również: GOMBAO 33 – CBW MIXTAPE – recenzja płyty

Przyjemnym, nawet jeśli tematycznie nijakim utworem jest GONE. Usłyszymy tu drugi i ostatni występ gościnny na albumie w postaci pięknego wokalu Julii Michaels. NF z piosenkarką zapewniają tu wokalno-muzyczną ucztę, którą niestety wypełnia prosta, miłosna tematyka. Skupiamy się bowiem na tragicznej części najpiękniejszego uczucia, czyli na utracie miłości. Sztampa pełną parą, ale przynajmniej posiadająca jakiś głębszy, pasujący do początków albumu sens.

HOPE od NF jest albumem, który w moim odczuciu lepiej sprawdziłby się jako EPka. Dostaniemy tu utwory, które gwarantują niezapomniane przeżycie, ale reszta sprowadza nas do sztampy lub – co gorsza – radiowej codzienności. Zdecydowanie zabrakło ambitniejszych pomysłów.


ŚLEDŹ NAS NA IGŹródło obrazka wyróżniającego: Materiały prasowe/Universal Music Polska

Plusy

  • Dobry, początkowy chwyt za gardło

Ocena

7 / 10

Minusy

  • ...który się rozluźnia z każdym kolejnym utworem
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze