Żabson – Ostatni Ziomal – recenzja płyty

Ostatnie miesiące nie były łatwe dla Żabsona. Najpierw gównoburza wokół odejścia Young Leosi z Internaziomale, które zaangażowało większość rynku hip-hopowego. Potem afera wokół zdjęcia z ex gwiazdą porno Mią Khalifa, której nawet szybki rozejm nie załagodził uczucia żenady, jakie wtedy powstało. Wszystko to wokół promocji najnowszego albumu. W takiej aurze przychodzi nam słuchać najnowszego albumu Ostatni Ziomal, który zamyka ziomalską trylogię Żabsona.

Każdy młody raper, który szybko odnosi sukces, przykuwa moją uwagę. Tak było też z Żabsonem, który pomimo młodego wieku szybko podbił rynek swoją trapową stylistyką i otworzył szanowane wydawnictwo Internaziomale. Choć próbowałem niejednokrotnie zrozumieć fenomen Żabsona, to z każdym razem przekonywałem się, że nie ja jestem targetem jego twórczości. Jednakże nie będę ukrywał, że właśnie dzięki tym wcześniejszym aferkom postanowiłem sprawdzić jego najnowszy album Ostatni Ziomal i po raz ostatni wskoczyć na ten hypetrain. Po kilku odsłuchach z przykrością muszę stwierdzić, że i tym razem wysiądę na pierwszej stacji.

Zobacz również: Avi – Mały Książę – recenzja płyty

Dostajemy tu piosenki o życiu rapera jego drodze na szczyt, narzekaniach na aktualny stan rynku muzycznego i panującej tu fałszywości. Wszystko to jest obudowane w trapowe, całkiem niezłe, a momentami dobre bity (z małym wyjątkiem, ale o tym później) wypełnione przekrzyczanymi wersami znanymi już z poprzednich tracków rapera. Skoro to wszystko na papierze wygląda w miarę obiecująco, to czemu narzekam ? Znowu zostanę nazwany zamkniętą banią, ale już wyjaśniam.

Ostatni Ziomal jest w ogólnej ocenie niekonsekwentny. Album otwiera solidny tytułowy track, który opowiada o drodze na szczyt Żabsona. Przywodzi to na myśl otwarcie ostatniego albumu Janusza Walczuka. Tutaj jednak mamy do czynienia z piosenką, która ma bardzo ciekawy zamysł. Od ciężkiego bitu będącego bliżej klasycznego hip-hopu, przechodzimy płynnie do autotunowych wokalów z trapowym brzmieniem, by gdzieś na parę sekund pójść w klubowe klimaty. Ciekawe połączenie i tu pomimo cięższych wersów w miarę to się sprawdza.

Zobacz również: Melanie Martinez – Portals – recenzja płyty

A dalej co… Dostajemy typowe dla młodych raperów przekonania o swojej mocy, talencie. Fakt, rozumiem, że to jest dobry moment, żeby udowodnić, że u Żabsona i jego ekipy wszystko jest dobrze. Przez cały album jest to tyle razy powtarzane, że aż w końcu przestaje się w to wierzyć. Brzmi tu w szczególności wybujałe ego w takich utworach jak Przynajmniej nie kłamie, które ma udowodnić wszystkim, że pomimo swoich wad, to twórca reprezentuje prawdę, czy Sidehoe z Bedoesem, które wsadza na szczyt ego również ukochaną rapera, kończąc erę zabaw Żabsona. Cały ten ego trip ma swój finisz w Ego Top, w którym Żabson podkreśla, że tak łatwo nie jest go zniszczyć, a my po całym tripie mamy zostać z przekonaniem o tym, jakie Internaziomale jest potężne, cool i w sumie Żabson TOP. Co za dużo, to nie zdrowo.

Rzadko się zdarza, żebym przy albumie, który nie operuje comedy rapem, się szczerze zaśmiał. Tak niestety było przy utworze Kocham Cię, który mógł być fajną laurką dla ukochanej Żabsona, a skończyło się, powiedzmy dziwnie. Utwór miał chyba za zadanie wprowadzić słuchaczy w pojęcie prywatności i tego, jak tej parze jest ona potrzebna. Finalnie przypomina ostatnie wydarzenia z serialu South Park, który parodiował zachowanie słynnej pary Harrego i Megan.

Zobacz również: Daria ze Śląska – Tu była – recenzja przedpremierowa płyty

Nieco inny śmiech, bo żenady dopadł mnie niestety przy utworze Tato. Mógł to być piękny list do zmarłego ojca rapera, ale na pewno nie w tym wydaniu. Utwór Tato pomimo ciężkich, chwytających za serce słów, wypełnia letnia melodia, która prędzej by pasowała wakacyjnego hitu o bluntach i imprezie niż do takiej ciężkiej treści.

Nie ukrywam, że mógłbym jeszcze ponarzekać na przykład na God Mode z Malikiem. Jednak wolałbym przejść do rzeczy dobrych z Ostatniego Ziomala, bo i takie tu znajdziemy. Poza wcześniej wspomnianym tytułowym tracku znajdziemy również inne oparte na cięższym bicie. Moim zdecydowanym faworytem jest zamykający album utwór Bravo nagrany do spółki z Coals. Mamy tu lekką, wokalną odę do lat beztroskich lat młodości, którą wypełnia piękny głos od Coals i w tą sentymentalną nutę świetnie trafia też Żabson. Chciałbym go częściej słyszeć w takim wydaniu, a Bravo z pewnością zostanie ze mną na dłużej.

Zobacz również: kuban – spokój. – recenzja płyty

Mniej sentymentalny i cięższy w przekazie jest za to Lider, który porównuje drogę znaną z genez innych raperów z Żabsone. Na pierwszy rzut oka Lider mógłby trafić jako punkt w podróży po krainie ego, lecz tu jest inaczej. Tytułowy lider odnosi się do faktu, iż Żabson od początków kariery trzymał się swojego szlaku, niejednokrotnie musząc podejmować inicjatywę. Można w to uwierzyć, bo jak wiemy, Żabson aktualnie jest jednym z największych twórców raczkującego gatunku, jakim jest trap w Polsce.

Zobacz również: boygenius – The Record – recenzja płyty

Świetnie też się sprawdzają utwory skrojone idealnie pod przyszłe koncerty. Hop z Okim, czy Tesla Sport Carbon sprawiają, że tylko dla tych utworów chętnie poszedłbym do klubu na któryś z koncertów Żabsona. Mocny klubowy klimat w sam raz na lecenie w pogo, czy na ostateczne wejście w koncertową ekstazę.

Ostatni Ziomal to album, który z bólem serca przychodzi mi oceniać. Jest tu dużo dobra w utworach o cięższej linii melodycznej, klubowe bangery też świetnie się spisują, ale dostajemy też nieudane laurki do istotnych osób w życiu Żabsona, nudną wycieczkę po świecie ego, czy mały crap z Malikiem. Może i Ostatni Ziomal nie przekonał mnie jeszcze do Żabsona, ale dzięki niemu dam raperowi jeszcze jedną szansę.

Źródło głównego obrazka: materiały prasowe/Universal Music Polska


ŚLEDŹ NAS NA IG

Plusy

  • Kawałki oparte na cięższym bicie
  • Dobre otwarcie i zamknięcie albumu

Ocena

6 / 10

Minusy

  • Too much ego
  • Brak konsekwencji tekstowo-muzycznej
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze