Far Cry: Rytuał Przejścia – recenzja komiksu. Yarański egzamin dojrzałości

Po pierwszym komiksie z uniwersum Far Cry 6, Łzach Esperanzy, przyszła kolej na drugi. Tym razem mamy okazję spędzić więcej czasu z „ciemną stroną mocy” – El Presidente Castillo i jego synem, Diego.

Far Cry: Rytuał Przejścia pokazuje nam jeden z najważniejszych dni w życiu Diega Castillo – jego trzynaste urodziny. Z tej okazji jego ojciec zabiera go na wycieczkę po głuszy. W jej trakcie El Presidente udziela chłopakowi istotnych lekcji o przywództwie. Każdą z nich zaś popiera przykładami innych sławnych liderów – pirata Vaasa Montenegro, kyrackiego dyktatora Pagana Mina oraz kaznodziei Josepha Seeda.

Zobacz również: Far Cry: Łzy Esperanzy – recenzja komiksu. Nałogowy partyzant

Fabuła komiksu opiera się przede wszystkim na opowieściach Antona o trzech wspomnianych wcześniej antagonistach z serii Far Cry – sam egzamin dojrzałości Diega wydaje się raczej pretekstem do opowiedzenia ich. Młody Castillo wykonuje różne zadania od ojca, a my w międzyczasie oglądamy kadry z przeszłości Vaasa, Pagana i Josepha wykorzystane jako ostrzeżenia przed pułapkami czekającymi na kolejnego El Presidente w niedalekiej przyszłości. Obejrzawszy często nieznane dotychczas szczegóły z życia tej trójki, dowiadujemy się, co zdaniem Antona doprowadziło każdego z nich do zguby. W przypadku Montenegro jest to nieopanowany chaos w duszy; u Mina – odcięcie się od rodziny, a u Seeda zawiedzenie swojej wiary. Wszystkie te niebezpieczeństwa czyhają także na Diega, który będzie musiał lepiej sobie z nimi poradzić, jeśli nie chce skończyć jak oni.

Fot. kadr z komiksu

Mimo pretekstowości wątku z rytuałem trzeba przyznać, iż wcale nie najgorzej splata się on z tym głównym „mięsem”. Lekcje udzielane przez starszego Castillo mają sens i rzeczywiste odzwierciedlenie w opowiadanych przezeń historiach. Summa summarum więc wybrnięto z tego w miarę zgrabnie, nawet jeśli idzie się połapać, jaki był faktyczny cel komiksu (dla tych, którzy jeszcze tego nie wykryli: twórcy próbują podbić popularność „szóstki” za pośrednictwem bardziej znanych i lubianych antagonistów ze starszych gier). Całkiem nieźle wypada także klimat tej opowiastki. Przez cały czas czuć gdzieś w tle lekki niepokój i zdystansowanie powodowane przede wszystkim przez nieobliczalność bohaterów. Jest to wprawdzie dość subtelna nuta, przez co nie każdy czytelnik ją zauważy, aczkolwiek wciąż robi niezłą robotę.

Zobacz również: Flash – najszybszy człowiek na Ziemi – recenzja komiksu

Rytuał Przejścia naprawdę fajnie poradził sobie także z odwzorowaniem osobowości postaci z gry. Anton Castillo w ogóle nie stracił na swoim dystyngowanym chłodzie emocjonalnym, z kolei Diego wciąż stoi okrakiem między posłuszeństwem ojcu a sprzeciwem wobec jego niemoralnych czynów. Dobrze czuć też tę specyficzną dynamikę między nimi dwoma. Poczucie obowiązku oraz respekt wobec ojca wymieszane z niepewnością co do ich słuszności u Diego bardzo podobały mi się w Far Cry 6 i podobają mi się również tutaj. Komiks dobrze wyeksponował tę niespokojną atmosferę panującą między młodszym i starszym Castillo, co z pewnością bardzo pozytywnie wpłynęło na wspomniany akapit wyżej klimat historii.

Fot. kadr z komiksu

Nie tylko rodzina prezydencka się do niego jednak przyczyniła – Vaas, Pagan i Joseph również dołożyli swoją cegiełkę. Wszyscy trzej mają energię podobną do Antona, aczkolwiek każdego coś wyróżnia na tle pozostałych. Montenegro odznacza się chaotycznym zachowaniem i ciętym językiem; Mina wyróżnia jego ekstrawagancja, z kolei Joseph jest równie nawiedzony co zwykle. Jeśli zna się ich pikselowe wersje, nie sposób któregokolwiek z nich pomylić. Ich występy były dosyć krótkie, ale mimo tego autorzy zdążyli zaznaczyć ich najważniejsze cechy – i zrobili to całkiem dobrze.

Zobacz również: Geiger, tom 1 – recenzja komiksu. Nowe uniwersum superbohaterów!

Tym, co najmniej przypasowało mi w Rytuale Przejścia, był styl rysunku. Choć niektóre kadry uważam za naprawdę ładne, często miałam wrażenie, że cienie są za ciemne, niektóre elementy anatomii dość wątpliwe, a miny postaci – zbyt przerysowane czy jakieś takie niezręcznie nakreślone. Być może to tylko kwestia moich osobistych preferencji, ale jakoś mi to nie klikało. Dla kontrastu jednak warto napomknąć, iż okładki poszczególnych rozdziałów są naprawdę śliczne. Szczerze mówiąc, kupiłam ten komiks po angielsku w trzech osobnych zeszytach już przeszło rok temu właśnie ze względu na to, iż grafiki na okładkach (w polskiej wersji użyte jako pierwsze strony kolejnych części opowieści) mnie urzekły. Ta umieszczona na froncie polskiego wydania zbiorczego też jest zresztą całkiem ładna.

Fot. okładki anglojęzycznych zeszytów komiksu

W ostatecznym rozrachunku oceniam Far Cry: Rytuał Przejścia dość pozytywnie, choć bez szału. Z całą pewnością okazało się ono ciekawym rozszerzeniem uniwersum – i to niemal całego, nie tylko „szóstki”. Dowiedzieliśmy się trochę więcej o przeszłości „starszych” antagonistów, a także spędziliśmy trochę więcej czasu z Antonem i Diegiem Castillo. Wątek tych ostatnich wprawdzie potraktowano głównie jako pretekst dla opowieści o Vaasie, Paganie oraz Josephie, aczkolwiek mimo tego wciąż można było trochę lepiej ich poznać. Summa summarum bawiłam się więc całkiem dobrze. I wydaje mi się, iż inni fani Far Cry chcący dowiedzieć się czegoś więcej o lubianych bohaterach również będą.


Autor: Bryan E. Hill, Geraldo Borges, Michael Atiyeh
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
Premiera: 31 maja 2023 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 72
Cena katalogowa: 34,99 zł


ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Egmont
Grafika główna: materiały prasowe – kolaż (Egmont)

Plusy

  • Dobrze oddane charaktery postaci z gier
  • Komiks ładnie przedstawia specyfikę relacji między Antonem a jego synem
  • Całokształt jest całkiem klimatyczny

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Kreska średnio przypadła mi do gustu
  • Główny wątek fabularny to właściwie tylko tło dla opowieści o przeszłości innych antagonistów z serii, bez nich wypadałby raczej cienko
Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze