Dobble to jest niesamowity hit. Sprzedaż pewnie już dawno przebiła milion sztuk na całym świecie. Tym bardziej, że wersji mamy ponad dwadzieścia. Star Wars, Psi Patrol, Kicia Kocia, Mandalorian, Harry Potter, Gdzie jest Dory?, Auta… No można wymieniać i wymieniać. Sęk w tym, że dotychczas różniły się one właściwie tylko obrazkami, ale oferowały identyczną rozgrywkę. Dobble Connect bierze ten fantastyczny pomysł i próbuje się nim zabawić.
Autorzy gry Dobble Connect to ten sam kwartet, który stworzył pierwowzór, czyli Denis Blanchot, Jacques Cottereau, Guillaume Gille-Naves oraz Igor Polouchine. Tym razem to jednak nie jest zwykły retheme, ale panowie postanowili, przy użyciu wymyślonej przez nich mechaniki, stworzyć coś nowego. No, nie do końca nowego, bo ostatecznie opiera się na tych samych zasadach.

CO TO JEST?
Dobble, samo w sobie, to gra niesamowicie prosta i uniwersalna. Sprawdza się jako gra dziecięca, familijna czy imprezowa. W podstawowej wersji składa się z 55 okrągłych kart, na których znajdziemy po 8 różnych symboli. Zadanie? Bardzo proste, znaleźć identyczny symbol na dwóch kartach i go nazwać. Następnie, w zależności od wybranego wariantu zabawy, karty się np pozbywamy. Możliwości jest sporo. Dobble Connect w zasadzie opiera się na tym samym zamyśle i tym samym algorytmie. Tak więc rdzeń zabawy jest ten sam, ale gameplay różni się. I to zasadniczo.
Zobacz również: Oryginalne Planszówki – Przegląd gier planszowych o wyjątkowo unikalnej tematyce #2
JAK SIĘ W TO GRA?
Tak jak wspomniałem, podobnie jak w standardowej wersji, szukamy na kartach identycznych symboli. Na tym się w zasadzie podobieństwa kończą. W Dobble Connect karty już nie są okrągłe a przyjmują kształt sześciokąta foremnego. Po co, zapytacie? A no po to, żeby je dokładać do siebie. Bo celem gry jest ułożenie rzędu składającego się z 4 kart w swoim kolorze. Kto pierwszy ten lepszy, a wszystko oczywiście odbywa się w czasie rzeczywistym, bez podziału na rundy. Karty dokładamy najpierw do wyłożonej wcześniej karty startowej, z czarną obwódką. Ona też po zakończeniu rundy będzie symbolizować zdobyty punkt. Jest jeszcze jedna, dość ważna zasada – zwycięzca otrzymuje po jednej karcie od każdego przeciwnika, co na dalszym etapie może nieco utrudnić zabawę.

JAK WRAŻENIA?
Totalny chaos, to chyba najlepiej obrazuje rozgrywkę. Ale to taki chaos pozytywny, zabawny, emocjonujący, wciągający. Bardzo fajny jest ten zabieg z dokładaniem kart, gdzie nie tylko staramy się jak najszybciej wypełnić nasz rząd, ale też cały czas musimy starać się kontrolować przeciwników i ich blokować. Jest w tym bardzo dużo interakcji i sprawia, że gra gameplay’owo jest nieco trudniejsza od klasycznej wersji Dobble. Udało mi się zagrać w różnych składach osobowych, z dziećmi, z dorosłymi i nie przypominam sobie marudzenia. Osobiście najlepiej bawiłem się w wariancie czteroosobowym, ale można się bawić w aż 8 graczy. Wtedy dzielimy się kartami i gramy drużynowo. Tak naprawdę drużyny można dowolnie kombinować, co jest bardzo fajne przy graniu z dziećmi.
Zobacz również: Star Wars: The Deckbuilding Game – recenzja gry planszowej
A WYKONIANIE?
No to nie ma za bardzo nad czym się rozwodzić. Dobble jakie jest każdy widzi. Karty są duże, czytelne, solidne. Szkoda tylko, że nie pokuszono się o kolejną puszkę do kolekcji, bo Dobble Connect przychodzi w zwykłym kartonowym pudełeczku. Niemniej karty się w nim mieszczą, nic nie lata, a wciąż niewielki rozmiar pozwala bez przeszkód zabrać grę ze sobą na jakiś wypad. Instrukcja jest krótka, dobrze napisana, ogarnięcie gry nie powinno zająć więcej niż dwie minutki.
DO BRZEGU
Dobble Connect to fajna alternatywa dla klasycznych Dobble. Nastawiona jeszcze bardziej na interakcję i rywalizację, wciąż przynosi mnóstwo radości. Jeśli sam koncept i dotychczasowe gry z serii już się znudzily, to warto sprawdzić. Ja w sumie fanem Dobble nie jestem i nigdy nie byłem, ale to wynika raczej z osobistych upodobań. Gry wymagające refleksu i spostrzegawczości nie są dla mnie. Stresują mnie i denerwują, raczej nie zdarza mi się wygrywać. Zwłaszcza w starciu dziećmi. O, a propos dzieci, wydaje mi się że Connect nie spodoba się każdemu, bo do prostego i znanego pomysłu dokłada jeszcze dodatkowe elementy wymagające jeszcze większej spostrzegawczości i myślenia niemalże taktycznego – gdzie najlepiej teraz dołożyć kartę? Także wskazany wiek, 8+, uważam za jak najbardziej prawidłowy. 15 minut rozgrywki to też prawda – da się szybciej, można też trochę dłużej, ale nasza średnia na pewno oscylowała wokół tego czasu.
Zobacz również: Splendor: Pojedynek – recenzja gry planszowej.

OCENA
Myślę że 7/10 to sprawiedliwa ocena z mojej strony. Sam może dałbym nieco niższą ze względu na mój stosunek to tego typu gier. Widzę jednak, jak podoba się innym, a emocje związane z rozgrywką i mi się udzielają. Podoba mi się ten lekko taktyczny twist z dokładaniem kart, wznosi to rozgrywkę o poziom wyżej i wydaje się przez to trochę bardziej “gamerska”. Sporym jednak minusem jest to, co w klasycznym Dobble jest plusem – brakuje mnogości wariantów, co sprawia że Connect jest grą mniej uniwersalną. Do tego wymaga jednak nieco większej przestrzeni i już np. w pociągu nie pogramy. Niemniej, to nadal niezwykle sympatyczna gra i fantastyczna zabawa dla wszystkich.
Dobble Connect w serwisie Planszeo.pl
Tytuł | Dobble Connect |
Wydawca | Rebel |
Twórcy | Denis Blanchot, Jacques Cottereau, Guillaume Gille-Naves, Igor Polouchine |
Wiek | 8+ |
Czas rozgrywki | 15 minut |
Liczba graczy | 2 – 8 |
Grę do recenzji przekazało nam wydawnictwo REBEL, za co bardzo dziękujemy. Nie wpłynęło to na ostateczną ocenę.

Lub klikając w grafikę
Źródło głównej grafiki: Paweł Witkowski // popkulturowcy.pl
Źródło plakatu: BaordGameGeek.com