Nie jedna a sześć brytyjskich królowych przybędzie na polską scenę jesienią 2023 roku. 9 września w Teatrze Syrena odbędzie się polska prapremiera musicalu SIX Toby’ego Marlowa i Lucy Moss w reżyserii i choreografii Eweliny Adamskiej-Porczyk. O procesie powstawania spektaklu i wyzwaniach jakie stoją przed twórcami rozmawiamy z Olgą Szomańską (Katarzyna Aragońska), Martą Burdynowicz (Jane Seymour) i Agnieszką Rose (Katarzyna Aragońska/Jane Seymour).
Kinga Senczyk (KS): Dziękuję za spotkanie. Bardzo się cieszę i jestem podekscytowana tą produkcją SIX, bo widziałam fragmenty oryginalnego spektaklu brytyjskiego. Czy Wy widziałyście je, zanim przystąpiłyście do castingu?
Marta Burdynowicz (MB): Tak, widziałam.
Olga Szomańska (OS): Ja też widziałam. Bardzo mi się podobało i oczywiście sama jestem podekscytowana tym, że jesteśmy w tej produkcji i że trafiła ona do Polski. Ale wydaje mi się, że dzięki Ewelinie Adamskiej-Porczyk, naszej energii i temu, że jesteśmy w Polsce, nie jest to już angielski spektakl. Jest trochę inny od tego, co jest i na Broadwayu i na West Endzie. I to jest super sprawa dodana.

KS: No właśnie, bo SIX jest bardzo osadzony w konkretnym kontekście kulturowo-historycznym. I o ile w Polsce Henryka VIII ludzie jeszcze kojarzą, o tyle już jego żon chyba niekoniecznie. Czy historia będzie więc atrakcyjna dla polskiego widza?
MB: To jest tak jak z każdą historią, którą oglądamy w teatrze, filmie czy serialu. Nawet jeżeli jej nie znamy, to w trakcie trwania tego dzieła zapoznajemy się z tym libretto. I tak samo jest tu. Dodatkowo fabuła jest bardzo przystępna. Te królowe są trochę uwspółcześnione. Faktycznie problemy są historyczne, ale dzięki temu, że z królowych zrobiono girls band to bez względu na kontynent czy strefę czasową, każdy będzie się mógł połapać w historii i dobrze na niej bawić.
Zobacz również: Czarny Szekspir – recenzja. Lekcja (z) historii
OS: Tak jak Marta powiedziała – libretto jest fantastycznie skonstruowane. Każda królowa przedstawia się i jeśli nawet widz nie wie, jak to historycznie wyglądało, to bardzo szybko się tego dowiaduje.
KS: A czy poza tym SIX niesie jakiś uniwersalny przekaz, który trafi również do polskich odbiorców?
OS: Anglia z czasu Tudorów była w tym czasie niezwykle rozwinięta. Tak samo jak Polska czasów Bony. To są te same korony, te same królowe, te same wartości i ta sama wiedza na temat kobiet. One nie miały prawa głosu, nie miały prawa istnienia, nie miały prawa wyboru. I jakby o tym ten spektakl też jest. Więc, tak jak Marta powiedziała, niezależnie od tego na jakim kontynencie czy w państwie się znajdujemy, temat jest nam bardzo bliski – dotyczy kobiet, które nie miały prawa głosu.

MB: Poza tym myślę, że równie aktualnym tematem w tym spektaklu jest po prostu kobiecość. Szeroko rozumiana, bo mam tu na myśli zarówno płciowość, jak i cechy kobiece. Na przykład to, że każda chciała być najważniejsza dla króla, aspekt kochania lub nie kochania. Jedna być może bardziej chciała być matką a inną bardziej pociągała władza. Po prostu takie studium psychologiczne tych postaci.