Chociaż pierwszy tom kolejnego Batman Detective Comics pod tytułem Nowe Sąsiedztwo zebrał dość mieszane oceny wśród czytelników, dla mnie był to jeden z najlepszych komiksów o Gacku w ostatnim czasie.
W recenzji poprzedniego tomu zdążyłem już popastwić się nad wymaganą znajomością poprzednich numerów. Wiecie, Nowe Sąsiedztwo to niby tom pierwszy, ale zbierał w sobie zeszyty od 1034 do 1039. Żeby rzeczywiście czerpać w pełni z tego wydawnictwa, zapewne przydałaby się znajomość ostatnich stu, może dwustu zeszytów, ale również i komiksów pobocznych. Ja jednak nie należę do tej grupy zapaleńców, co czytają wszystko, byle miało w tytule słowo Batman i przygoda z Detective Comics rozpoczęła się wraz ze wspomnianym Nowym Sąsiedztwem, a to ze względu na… Okładkę, która zwyczajnie wpadła mi w oko. Oprócz głębokiej psychologii postaci, jestem również fetyszystą okładek – uwierzcie, moje oko jeszcze mnie nie zawiodło pod tym względem, zarówno w muzyce jak i w komiksie.
Zobacz również: Najlepsze komiksy z Batmanem
Pierwszy tom kolejnego cyklu Detective Comics skupiał się na Batmanie, który zamieszkał w centrum Gotham. Pomysł świetny, choć jak się szybko okazało, niemal wcale niezbadany. Nie dostaliśmy za wiele z życia Gacka w wielkim mieście, a fabuła szybko obrała dość niespodziewane tory – śmierć młodej dziewczyny, niebezpieczne pasożyty i żądny zemsty milioner. Stan Strachu kontynuuje te wątki, ale zupełnie jak poprzednik, skręca w pewnym momencie w dość nieoczekiwanym kierunku.
Pół komiksu jest bowiem poświęcone skutkom walki z pasożytami, które pojawiły się w Gotham. I choć zagrożenie wciąż istnieje, w drugiej połowie komiksu pojawia się nagle zupełnie inny wątek – budowa Wieży Arkham. Jest to dość niespodziewany zwrot w fabule, który, owszem, niezbyt wpasowuje się w dotychczasową historię, lecz koniec końców okazuje się strzałem w dziesiątkę – przynajmniej na chwilę obecną. Budowa Wieży Arkham pozwala zagłębić się w przeszłość Bruce’a Wayne’a, a także dać całkiem ciekawy motyw moralności i celu działań bohaterów Gotham oraz kilka wątków pobocznych. Jeden z nich przywodzi na myśl klasyczne komiksy z Batmanem w roli głównej, gdzie nasz ulubiony detektyw zwyczajnie tropi seryjnych morderców. Niby bez pompy i fajerwerków, a jest to chyba najjaśniejsza strona tego tomu. Jestem niezwykle ciekaw, w jakim kierunku to wszystko pójdzie, jak się rozwinie oraz czy wątek pasożytów i wspomnianej Wieży się w jakiś sposób zazębi – na chwilę obecną nie widać związku i nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy czytelnicy poczuli lekką dezorientację. Trzeba czekać na tom trzeci i rozwiązanie zagadki, czy to wszystko rzeczywiście prowadzi do satysfakcjonującego rozwiązania!
Zobacz również: Skorpion, tom 2 – recenzja komiksu. Przygoda, przygoda i jeszcze raz przygoda!
Nie jestem fanem wielowątkowych, obszernych powieści graficznych z gatunku superhero. Przejechałem się srogo na serii Wieczny Batman, która co stronę przedstawiała kolejne wątki i kolejnych bohaterów. Nowe numery Batman Detective Comics może aż tak rozbudowane nie są i w tym tkwi przyczyna mej sympatii. Niemniej, niezwykle doceniam chęć skupienia się autora na nie tylko akcji, ale również i samych bohaterach i ich wnętrzu. Moim zdaniem zawsze jest to wartość dodatnia, a w wypadku Stanu Strachu, warstwa emocjonalna idealnie uzupełnia się z warstwą stricte poświęconą akcji. Bardzo dobry komiks, po którym apetyt na ciąg dalszy tej historii tylko wzrasta!