Polska premiera SIX była długo wyczekiwanym wydarzeniem wśród fanów musicali. I warto było czekać. Ewelina Adamska-Porczyk wraz z twórcami i twórczyniami z Teatru Syrena stworzyła znakomity spektakl.
SIX to marka rozpoznawalna na całym świecie. Sztuka autorstwa Lucy Moss i Toby’ego Marlowa błyskawicznie zdobyła rzesze fanów. Po prapremierze na Edinburgh Festival Fringe w 2017 szybko zaadaptowano tytuł na West End i Broadway. SIX został również nominowany do nagród takich jak Olivier Awards, Tony (zdobywając finalnie dwie z ośmiu nagród – za oryginalny scenariusz i kostiumy) czy Grammy. W Polsce natomiast do popularności produkcji przyczyniło się Studio Accantus, nagrywając własne wersje kilku piosenek ze spektaklu. Teatr Syrena podszedł do tej produkcji w nowy sposób – oferując inne tłumaczenie, zupełnie nowe kostiumy, charakteryzacje, scenografię i choreografię. Również scenariusz wzbogacił się o ciekawe wtrącenia z polskiej popkultury. Finalnie otrzymaliśmy spektakularne show na bardzo wysokim poziomie.

Ewelina Adamska-Porczyk zachowała w SIX oryginalny charakter girls bandu – jej synchroniczna choreografia z przemyślaną kompozycją jest bardzo efektowna. Energia ze sceny szybko przenosi się na widownię i utrzymuje cały czas uwagę oglądających w napięciu i zaangażowaniu. Dzieje się tak również dzięki świetnie wykonywanej muzyce. Jedynie w niektórych miejscach w scenach dialogowych przy gagach brakuje nieco płynności przez minimalnie wydłużone pauzy przed kluczowym tekstem. Całość jest jednak bardzo spójna i dostarcza mnóstwo świetnej rozrywki.
Zobacz również: SIX to dla mnie duża lekcja – rozmowa z Eweliną Adamską-Porczyk
Nowością w polskiej wersji SIX są przede wszystkim kostiumy. Krystian Szymczak porzucił motywy średniowieczne, znane z realizacji na Broadway’u i West Endzie, i zaprojektował współczesne kreacje estradowe. Wyjątkiem jest utwór House of Holbein, w którym biało-czarne gorsety i kryzy (podobnie jak satyryczna choreografia) stanowią świetny komentarz do matrymonialnego cyrku odbywającego się na żądanie angielskiego monarchy.

Największą siłą spektaklu są jednak jego wokalistki i aktorki. Agnieszka Rose w roli Katarzyny Aragońskiej dała fenomenalny popis. Stworzyła całościową postać, która zaznaczała swoją osobowość również będąc w dalszym planie, jednocześnie nie odciągając uwagi od innych solistek. Rola Anny Boleyn natomiast jakby została specjalnie skrojona dla Aleksandry Gotowickiej. Widać, że aktorka świetnie się z nią bawi, podobnie jak publiczność. Natomiast Marta Burdynowicz przepięknie i wzruszająco wykonuje popisową balladę Jane Seymour Serce z kamienia.
Zobacz również: Girl power czyli „SIX” na polskiej scenie – rozmowa z Olgą Szomańską, Martą Burdynowicz i Agnieszką Rose
Kolejną pełnoprawną królową sceny jest Marta Skrzypczyńska. Jej Anna z Kleve rzuciła widzów na kolana. Kolejna kreacja – Katarzyna Howard Anny Terpiłowskiej – jest niezwykle emocjonalna, szczególnie interpretacja solowej piosenki Wszystko czego chcesz. Jednak spośród całej szóstki najbardziej wyróżniała się Natalia Kujawa jako Katarzyna Parr. Jest nie tylko genialną aktorką i wokalistką, ale także tancerką. Bardzo swobodnie i plastycznie kreuje swoją postać słowem i ruchem.

Dużym wyzwaniem przy tego typu produkcjach jest tłumaczenie. Jacek Mikołajczyk zmierzył się z tekstem najeżonym angielskimi idiomami i przysłowiami, które w dodatku w zestawieniu z muzyką mają swoją specyficzną rytmikę. W polskim SIX udało się zachować grę słów i humor oraz dodać nieco polskiego kolorytu i zaserwować widzom świetną rozrywkę. Jednak w kilku miejscach tłumaczenie nie było najszczęśliwsze. Tam, gdzie przeważała wierność oryginałowi, gubił się rytm i spójność frazy. Nie mniej jest to ogrom fantastycznej pracy, dzięki której mamy tak wspaniałe show.
Zobacz również: Czarny Szekspir – recenzja. Lekcja (z) historii
SIX rozpoczął swoją przygodę w Polsce w wielkim stylu. Historia sześciu żon Henryka VIII zyskała zupełnie nową, współczesną, porywającą odsłonę. A Teatr Syrena po raz kolejny pokazuje, że umie robić światowe musicale na najwyższym poziomie.
Zdjęcie wyróżniające: Kinga Senczyk