Mroczne sąsiedztwo. Krew to trzeci i ostatni tom serii Holly Black. Ilustrowana przed Teda Naifeha powieść graficzna doczekała się finału. Czy jest to jednak odpowiednie zakończenie opowieści o Rue, zmagającej się ze swoim pochodzeniem oraz walką o miasto? Trochę tak, trochę nie…
Poniższy tekst powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Jaguar.
Mroczne sąsiedztwo. Krew miało być kulminacją historii nastoletniej Rue. W dwóch poprzednich tomach (o których poczytasz tutaj i tutaj) bohaterka dowiedziała się, że jej matka pochodzi ze świata elfów. Te mroczne stworzenia żyją tuż obok ludzi i chcą zdobyć władzę nad miastem. Kiedy budynki powoli porastał bluszcz, Rue stawała się co raz bardziej rozdarta. Z jednej strony chciała chronić swoich przyjaciół, ale z drugiej podobało jej się to obce dziedzictwo. Punkt wyjściowy był więc całkiem intrygujący, a zakończenie trudno było przywidzieć.
Zobacz również: Następca tronu – recenzja książki. Holly Black jest w formie!
W trzecim tomie akcja toczy się stosunkowo szybko. Miasto zostało odcięte od świata ludzi, więc przyjaciele Rue próbują zachować spokój, chodząc pomiędzy elfami i innymi fantastycznymi stworzeniami. Czarny charakter nie stanowi już bezpośredniego zagrożenia, a ludzie znajdują się pod ochroną matki Rue i nie można ich skrzywdzić. Na usta ciśnie się więc pytanie – to w czym problem? Mówiąc krótko, jest już po ptakach. Rue jednak dowiaduje się, że istnieje rytuał, który może odwrócić czar jej dziadka i uwolnić ludzi od elfów.
Działania Rue są jednak niejasne, podobnie jak jej motywacje. O ile na wcześniejszym etapie historii miała wyraźne cele, jej pragnienia się tutaj rozmywają. Paradoksalnie, rola Rue jako narratorki znacznie się rozszerza w ostatnim tomie. Ku mojemu ubolewaniu nie oznacza to więcej jej rozważań nad swoją podwójną naturą, a szybkie odhaczanie pozycji na liście rzeczy do zrobienia. Cierpią na tym niektóre wątki, jak na przykład relacja Rue z Tamem, która zostaje potraktowana po macoszemu. Tam – jeden z ciekawszych do tej pory bohaterów – pojawia się jedynie jako ekspresowe rozwiązanie problemów.
Zobacz również: Najlepsze książki Jaguara
Nie da się ukryć, że wszystkie wątki zostają domknięte. Na kartach Krwi pojawiają się wszystkie znane nam postacie i każda dostaje przynajmniej linijkę komentarza. Niemniej jednak momentami przypomina to właśnie odhaczenie koniecznych elementów. Determinacja Rue i jej zmagania nie wybrzmiewają już tak mocno. Konflikt z matką zupełnie znika, a ojciec zostaje porzucony. Brakuje też postaci dziadka Rue, Aubreya, który stanowił dobrą reprezentację mroku i grozy świata elfów.
Natomiast warto docenić formę domknięcia całej historii. W zakończeniu pojawia się bezpośrednie odwołanie do punktu wyjściowego, które jest bardzo subtelne i stanowi przyjemny akcent. Kolejna klamra (czy też klamerka) kompozycyjna pojawia się także w granicach samego trzeciego tomu. Pierwsze jego strony do dodatkowa historia o poszukiwaczach świata elfów, która w pewnym stopniu zapowiada nam przebieg działań Rue.
Zobacz również: Srebro w kościach – recenzja książki. W kościach srebro, w fabule chaos
Niezmiennie też jednym z najlepszych elementów pozostają grafiki Teda Naifeha. Zatrzymywałam się niemal na każdej stronie by przyjrzeć się miastu pokrytym bluszczem, czy tłumowi nieludzkich postaci. Mroczny klimat nadal jest utrzymany, a oko można zawiesić także na drugim czy trzecim planie ilustracji.
Podsumowując, cała seria Mroczne sąsiedztwo zaliczyła lekki spadek. Ucierpiał konflikt wewnętrzy głównej bohaterki, którego nieco mi szkoda. Mimo to przyjemnie jest wrócić do drugoplanowych postaci, które przewijały się w poprzednich tomach. Zakończenie historii Rue jest też logiczne oraz stanowi udaną klamrę kompozycyjną z początkiem jej historii. Przymykam więc oko na niedociągnięcia i pewnie nawet pokuszę się kiedyś o powtórne czytanie.
Obrazek główny: Kolaż z okładką książki/Wydawnictwo Jaguar.
Tytuł: Mroczne sąsiedztwo. Krew
Autor: Holly Black
Ilustracje: Ted Naifeh
Wydawca: Wydawnictwo Jaguar
Premiera: 15 września
Ilość stron: 128
Oprawa: twarda