Armada w wydaniach zbiorczych dobiegła końca – jak prezentuje się finałowy tom, zbierający w sobie cztery ostatnie historie o Navis i jej przyjaciołach wydane w Polsce?
Piszę wydane w Polsce, gdyż twórcy serii – Morvan i Buchet – zdołali od części Aktualizacja (premiera u nas w 2020 roku), dać fanom jeszcze dwie opowieści ze świata Armady. Kiedy i w jakiej formie zawitają do kraju nad Wisłą? Tego nie wiadomo. Ale porzućmy spekulacje i skupmy się na recenzowanym tu komiksie. Jak wypada piąty, zbiorczy tom cyklu Armada? No, do poziomu prezentowanego w pierwszych zeszytach serii jest baaaaaardzo daleko.
Zobacz również: Ciemność – recenzja komiksu. Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Pierwsza historia w tomie nosi tytuł Chłód. Navis wybiera się na dobrze znaną jej planetę, Tri-JJ 768, gdzie przed laty przeżyła miłosne uniesienie. Protagonistka cyklu ma za zadanie wykraść pewien artefakt z silnie strzeżonego muzeum, a w misji tej pomoże jej napotkany młodociany geniusz, Juliusz (swoją drogą, z nieznanych mi przyczyn, Juliusz w następnym tomie okaże się Julią, taka ciekawostka). Jak można się domyślić, cel misji okazuje się obiektem zainteresowań również kilku innych interesariuszy. Jest to zdecydowanie najsłabsza historia w tym tomie, a także jedna ze słabszych w całej serii Armada. Wszystko nie przez brak akcji czy ładnych widoczków (bo oba ta aspekty oczywiście są), lecz naiwność i nudę bijącą z dialogów. Ten zarzut nie odnosi się zresztą wyłącznie do Chłodu, bo i w poprzednich i w następnych tomach czuć, jakby twórcy wyprali się z pomysłów na interesujące, wciągające rozmowy. Nie mówiąc już o rozwoju bohaterów…
Przynajmniej pomysłów na fabułę zdecydowanie im nie brakowało, a potwierdzają to trzy następne historie. Co ciekawe, w żadnej z nich Navis nie jest w epicentrum uwagi – może to pomogło? Epidemia skupia się – jak pewnie się już domyśliliście – wokół wybuchu epidemii w Armadzie. Niezwykle ciekawie poprowadzony temat z mnóstwem odniesień do tomów poprzednich, a także rzeczywiście trzymającą w napięciu fabułą. Zatrzymani w czasie w interesujący sposób eksploruje podróż w czasie i jej polityczne konsekwencje. Niestety, twórcy ponownie nie dowożą w kwestii dobrego pisania dialogów…
Zobacz również: Friday: Księga Druga: W Zimową Mroźną Noc – recenzja komiksu
Ostatnia historia nosi tytuł Aktualizacja. To bezsprzecznie moja ulubiona opowieść w tym tomie i jedna z ulubionych w serii w ogóle. W końcu, po ponad 20-stu latach od ukazania się pierwszego zeszytu cyklu Armada, dowiadujemy się NIECO WIĘCEJ o historii Navis! Nie mogę jednak przyznać, abym z wypiekami na twarzy czekał na dalszy rozwój fabuły. Chociaż Armada zaczęła z przytupem, to niestety, bardzo szybko ten wysoki poziom, który mnie zachwycał, ta ciekawość świata przedstawionego i zwyczajny fun czerpany z rysunków, szybko został przyćmiony przez irytujący – przynajmniej mnie – styl Morvana. Choć ma przebłyski, całościowo przeważa tu nuda. Zresztą, co może lepiej świadczyć o tej nudzie niż fakt, że minęły dwie dekady, a ja po lekturze mam wrażenie, jakoby historia prawie w ogóle nie poszła do przodu?
Nie ulega wątpliwości, że Armadę znać należy. Nie należy natomiast śpieszyć się z jej poznaniem. Choć początkowo byłem zachwycony konceptem kosmicznej opery, tak jego realizacja przez duet Morvan-Buchet zakrawa o absurd na miarę Mody na Sukces. Może w przeciągu następnych dwóch-trzech dekad uda się dowiedzieć fanom, dokąd to wszystko zmierza, ale na chwilę obecną raczej poświęciłbym uwagę innym komiksom.