Friday: Księga Druga: W Zimową Mroźną Noc – recenzja komiksu

Friday: Księga Druga: W Zimową Mroźną Noc to jedno z najnowszych wydawnictw na naszym rynku, debiutujących na łamach Nagle! Comics. Jak ma w zwyczaju to wydawnictwo, ponownie postanowili nas uraczyć konkretną dawką solidnej historii oraz niebanalnego stylu artystycznego. Tym razem na warsztat wzięto coś znacznie bardziej przystępnego niż opisywane przeze mnie w ostatnim czasie Contrition. Tomik z tytułu tejże recenzji śmiało mógłby się znaleźć na półce z produkcjami kategorii young adult. Jednak bynajmniej nie jest to dla niego żadna ujma. Traktuje ona bowiem młodego czytelnika z szacunkiem i w należyty sposób rozbudza jego wyobraźnię. Już na wstępie nadmienię wam, że jeśli podobało wam się Stranger Things, a także jesteście oddanymi fanami prozy Stephena Kinga, to komiks zdecydowanie dla was!

Friday: Księga Druga: W Zimową Mroźną Noc opowiada historię młodej kobiety imieniem Friday. Dziewczyna, wracając do domu rodzinnego z college’u, doznaje osobistej tragedii. Jej kolega, z którym wcześniej tworzyli duet małomiasteczkowych detektywów, zostaje zamordowany. Jednak jakim byłby on śledczym, gdyby nie zostawił swojej sojuszniczce wskazówek prowadzących do rozwiązania zagadki? Zwłaszcza, że mówimy tu o cudownym dziecku, będącym zawsze o dwa kroki do przodu. Jak zatem taka osobistość jak Lancelot Johnes pada w ogóle ofiarą tak brutalnej zbrodni? Im więcej wiemy, tym więcej pojawia się pytań i z pełnią śmiałością można powiedzieć, że to motyw przewodni całego komiksu. Obfituje on bowiem w akcję, co rusz podsuwając nowe ciekawe tropy. Swoje miejsce zagrzeją tu zarówno mityczne stwory, arystokratyczna sekta, jak i również… Podróże w czasie? Bez wątpienia, u Friday jest GRUBO, a twórcy nie planują posłać swego dzieła na dietę, śmiało dopychając prosto w nasze usta i oczy coraz to bardziej wykręcone koncepcje.

Zobacz równie: Znachor – recenzja filmu. Klasyka napisana na nowo

Friday

Jest to dla mnie o tyle zaskakujące, że spodziewałem się dzieła family friendly. Tymczasem po lekturze jestem w stanie pokusić się o stwierdzenie, iż jest to tomik skierowany do raczej starszych niż młodszych nastolatków. Dorośli również znajdą tu coś dla siebie. Wszak dzieło czerpie garściami zarówno z kryminałów noir (sposób prowadzenia przez bohaterkę narracji), jak i horrorów, popularnych powieści fantasy czy wcześniej wspomnianej kasowej produkcji Netflixa. Dodatkowo warto wspomnieć o tym co równocześnie mnie rozdrażniło i zachwyciło. Friday to Velma, którą powinniśmy dostać. Jest bowiem charakterna, rozwinięta w ciekawy sposób i pomimo braku powiązania z franczyzą Scooby-Doo, ma więcej wspólnego z materiałem źródłowym niż ten kaszalot z HBO Max. To niewiarygodne, jak niewiele trzeba by zrobić coś, co fani mogą szczerze pokochać. Wystarczy intrygujący pomysł, którego dziury nie są łatane sytymi pokładami cynizmu i chybionymi żartami niskich lotów.

Zobacz również: Kajko i Kokosz – Złota Kolekcja, tom 6 – recenzja komiksu

Moim skromnym zdaniem drugi tom historii Friday jest jak najbardziej udany. Zachęcam do sięgnięcia zarówno po ten jak i kolejne rozdziały tej opowieści. Poza sympatyczną bohaterką oraz nieszablonową historią z racji wykorzystanego medium możemy również podziwiać nad wyraz stylowe ilustracje. Sam niejednokrotnie musiałem dać się sobie zatrzymać, by w spokoju popodziwiać kolejne kadry, które skutecznie (czasami aż za bardzo) odciągały uwagę od dymków z tekstem. Szalenie polecam, zwłaszcza na zbliżające się coraz większymi krokami chłodne wieczory.


Recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Nagle! Comics, któremu również dziękujemy za udostępnienie egzemplarza komiksu Friday: Księga Druga: W Zimową Mroźną Noc.


Wszystkie materiały użyte w recenzji pochodzą z komiksu Friday: Księga Druga: W Zimową Mroźną Noc wydanego przez Nagle! Comics.

Plusy

  • Niezwykle wciągająca i bogata fabuła zarówno dla starszych nastolatków jak i dorosłych
  • Hipnotyzujące ilustracje

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Wydawania tom po tomie zamiast wydania zbiorczego zawsze pozostawia mały niedosyt i frustrację spowodowaną oczekiwaniem na rozwój historii
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze