Assassin’s Creed Valhalla: Ukryta księga – recenzja komiksu

Po bagdadzkiej wycieczce w ostatniej recenzji czas powrócić jeszcze na chwilę do ery wikingów. Assassin’s Creed Valhalla nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa.

Assassin’s Creed Valhalla: Ukryta księga skupia się na historii Edwarda – klasztornego kopisty porwanego przez Eivor, potężną władczynię wikingów, który stara się odkryć, co się stało z jego bratem, Ecbertem… Wśród pism zaginionego znajdowały się przedziwne pergaminy zapisane w hermetycznym języku. Wygląda na to, że w listach była mowa o praktykach okultystycznych, ale nikt nie wie, kto je przysłał. Edward kiedyś już widział podobne znaki w pracowni Hythama, mędrca, który wziął go pod swoją opiekę. Hytham jest członkiem tajnego zakonu Ukrytych, który mógłby odpowiedzieć na pytania Edwarda i dać mu to, o czym marzy: wolność i wiedzę.

Zobacz również: Assassin’s Creed Mirage – recenzja gry. Tysiące twarzy, setki miraży

Cel głównego bohatera jest od początku klarownie nakreślony – jego kumpel zaginął, a Edward chce go znaleźć. Jasne? Jasne. Mimo tego jednak cały proces osiągania tego opisano w tak chaotyczny sposób, że nawet te zaledwie dwa dni po przeczytaniu trudno byłoby mi ułożyć porządny plan wydarzeń. Edward lata w tę i na zad od kruczej przystani do klasztoru, ogląda coraz to kolejne zwoje i wyciąga z nich jakieś tam wnioski, za którymi jednak, szczerze mówiąc, nie nadążam. Nie wiem, czemu asasyni go tak po prostu puszczają, gdzie chce, mimo że teoretycznie jest ich jeńcem. Nie wiem, dlaczego Ecbert zniknął, skoro nie rozumiał, co było w tych zwojach. Nie mam pojęcia, kim właściwie jest Niels, mimo że to drugi główny bohater tej historii. I nie wiem nawet, czy jeszcze czegoś nie wiem, bo przy tak zawrotnym tempie akcji cała masa rzeczy mogła mi jeszcze bezwiednie umknąć.

Fot. strona z komiksu

Trzeba jednak oddać, iż chociaż wykonanie pozostawia sporo do życzenia, to sam pomysł był niezły. Okultystyczny język, który mogą rozczytać nawet niepiśmienni, jeśli tylko odbędą inicjację… To mogło się udać. Ścisła końcówka zresztą również miała spory potencjał (tu musicie mi uwierzyć na słowo, bo nie chcę walić spoilerów). Gdyby trochę to wszystko rozwinąć i nie pędzić tak na łeb, na szyję, ten komiks mógłby być naprawdę porządnym kawałkiem literatury. Zakończenie jest jednak dosyć otwarte, więc możliwe, iż kiedyś dostaniemy kontynuację – i oby tam te dwie rzeczy wypadły nieco lepiej.

Zobacz również: Assassin’s Creed Valhalla – recenzja gry. Nie taki wiking straszny, jak go malują!

Co zaś się tyczy bohaterów – tutaj sprawa ma się podobnie jak z fabułą. O dziwo, udało mi się zapamiętać chyba wszystkie imiona, co rzadko mi się zdarza przy średniakach. Każdy miał jakiś swój charakterystyczny element, po którym nietrudno go rozpoznać (wyjątek: Adelaide wygląda trochę jak kopia Eivor ze ściętymi włosami, ale w sumie to też na swój sposób wyróżniające). Nie zmienia to jednak faktu, że do nikogo z nich nie zapałałam jakąś szczególną sympatią. Edward to taki wiecznie obrażony gówniak, więc niezbyt przypadł mi do gustu, a cała reszta… no, po prostu sobie jest. Brakowało mi jakiegokolwiek pogłębienia tych postaci. Nie dostałam możliwości spędzenia z nimi chociaż odrobiny czasu, by trochę lepiej ich poznać czy zrozumieć. I to właściwie nawet nie jest osobny minus, a pokłosie tego, o czym pisałam akapit czy dwa wyżej – trudno znaleźć chwilę na posiedzenie z bohaterami, kiedy akcja cały czas wściekle gna do przodu.

Fot. strona z komiksu

Graficznie Ukryta księga znajduje się na satysfakcjonującym poziomie. Rysunki mają swój charakter; mimika postaci dobrze oddaje emocje, kolorystykę również dobrano ze smakiem. Generalnie przyjemnie patrzyło mi się na te ilustracje, styl Paola Traisciego całkiem mi odpowiada. Jedyne, co nie do końca mi podeszło, to jego sposób rysowania twarzy z profilu. Podbródki bohaterów są wtedy takie… ostre. Szpiczaste może jeszcze nie, ale… hm, trójkątne, kanciaste? Żadna ze mnie artystka, więc nie do końca wiem, jak to nazwać, ale chyba mniej więcej wiadomo, o co mi chodzi. Przydałoby się je nieco usubtelnić, no.

Zobacz również: Między ukrytym ostrzem a wielkim miastem. Co Assassin’s Creed mówi o nas samych?

Jedynym elementem, wobec którego – dla odmiany – nie mam żadnych ale, jest forma wydania. Okładka prezentuje się bardzo klimatycznie i ładnie wygląda na półce. Jej odrzucone projekty oraz inne szkice zamieszczone na końcu tomu z kolei to interesująca ciekawostka, którą doceniam i przejrzałam z przyjemnością; miło, że się nimi podzielono, to zawsze jakiś zakulisowy smaczek. Technicznie komiks stoi na wysokim poziomie, co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Wydawca podręcznikowo spełnił swoją rolę.

Fot. strona z komiksu

Assassin’s Creed Valhalla: Ukryta księga nie jest zła, choć nieco rozczarowuje swoim niewykorzystanym potencjałem. Historia wypada dość chaotycznie i pędzi na złamanie karku, przez co nie ma czasu na poznanie ani polubienie bohaterów. Mimo obiecujących pomysłów fabuła niezbyt wciąga – a szkoda, bo mogłaby, gdyby nieco zwolnić i bardziej szczegółowo ją rozpisać. Ale cóż… Mogło być gorzej. Przynajmniej pooglądałam sobie trochę ładnych obrazków.


AC Valhalla Ukryta księga okładka

Autor: Mathieu Gabella
Tłumaczenie: Nika Sztorc
Okładka: Paolo Traisci
Wydawca: Egmont
Premiera: 27 września 2023 r.
Oprawa: twarda
Stron: 88
Cena katalogowa: 59,99 zł


https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
lub klikając w grafikę

Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Egmont.
Grafika główna: materiały promocyjne – kolaż (Egmont)

Plusy

  • Pomysł na fabułę miał potencjał...
  • Ładna oprawa graficzna i gratisowe szkice na końcu tomu

Ocena

5.5 / 10

Minusy

  • ...którego niestety nie wykorzystano przez pędzenie z historią kosztem jej rozbudowania
  • Mało rozbudowani bohaterowie, którym nie ma powodu kibicować
Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze