Listy z Miasta Wiatraków – recenzja książki. Przerażająca antologia zapisana ludzką krwią

Wydawnictwo Vesper nieustannie dostarcza czytelnikom rozrywkę w najlepszej, owianej grozą formie. Inaczej nie mogło być z najnowszą książką Konrada Móżdżenia – Listy z Miasta Wiatraków. Osiem opowiadań mających miejsce na obszarze Wielkopolski przenosi nas w świat ludzkiego upadku moralnego oraz okultystycznych obrzędów. Nie brak tu dogłębnych opisów o ćwiartowaniu zwłok, oślizgłych pasożytów czy spektakularnych intryg, które zakończyły się w opłakany sposób. Jeśli mimo wszystko nie zdążyliście się jeszcze aż nadto przerazić, nie pozostało mi nic innego jak zaprosić do przeczytania poniższej recenzji.

Listy z Miasta Wiatraków to już trzecia z kolei książka Konrada Móżdżenia jako autora horrorów. Zazwyczaj nie sięgam po ten gatunek, jeśli chodzi o książki, w które mogę zatopić się na długie, zimowe wieczory. Tym razem było jednak inaczej. Po przeczytaniu opisu znajdującego się z tyłu książki momentalnie zostałam przez niego całkowicie pochłonięta i chciałam móc jak najszybciej zanurzyć się w jej zawartości.

Listy z Miasta Wiatraków to osiem opowieści o ludziach, którym przyszło żyć na ziemi wilgotnej od łez i krwi. To osiem historii, które nigdy nie powinny mieć miejsca. Osiem wspomnień o miłości, stracie, gniewie, samotności, strachu i zawierzeniu mocom nie pochodzącym z tego świata. Osiem dowodów na to, że są na ziemi miejsca, w których człowiek znaczy tyle, co nic. Miejsca, gdzie zło przybiera najpotworniejszą formę […]

Zobacz również: Ciężar skóry – recenzja książki. Moja ulubiona książka tego roku!

Już na wstępie chciałabym zaznaczyć, iż antologia będzie opisana w odniesieniu do całości utworu, a nie poszczególnych rozdziałów. Listy z Miasta Wiatraków to osiem opowiadań, które dzieją się w głównej mierze na terenie Śmigla (woj. wielkopolskie), czyli rodzinnej miejscowości autora. Motorem napędowym do osadzenia akcji w takim, a nie innym miejscu była chęć złożenia hołdu dla tytułowego Miasta Wiatraków. Przypisanie lekturze konwencji horroru przepełnionego szczegółowymi, przeraźliwymi opisami wyszło wprost wyśmienicie.

Fot. Weronika Zator, ilustracje z książki

Nie tylko wątki fabularne wypadły tutaj świetnie. Każda z ośmiu historii rozpoczyna się od niezwykle detalicznej ilustracji. Momentalnie pozwala ona naszemu umysłowi wyobrazić sobie świat, w jaki niedługo się przeniesiemy. Ogromie podoba mi się fakt, że owe ryciny są czarno-białe. Dodaje to wyjątkowego klimatu do całości książki, której akcja osadzona jest w od połowy XIX wieku aż do czasów nam współczesnych.

Zobacz również: Królowa Bedlam – recenzja książki. Kryminalne zagadki Nowego Jorku

Lekturę tę zaczynamy dosłownie z grubej rury. Od razu jesteśmy wrzuceni w wir możliwie najbardziej przebrzydłej i nieludzkiej opowieści, w której masowo giną ludzie. Są to osoby znajdujące się na marginesie społecznym, o których nikt się nie martwi się na co dzień. Co więc mogłoby się wydarzyć, gdyby nagle stały się one obiektem badań naukowych? Autor zwinnie rysuje nam te i inne przerażające do szpiku kości wizje, gdzie ofiarami padają najczęściej młode czy niezbyt inteligentne jednostki lub po prostu zwykli Kowalscy. Do tej pory nie zdarzyło mi się przeczytać innej książki, która zmuszałaby mnie to odłożenia jej na bok z powodu odrazy. Opisy w Listach z Miasta Wiatraków są na tyle precyzyjne, że niektórym czytelnikom może przyjść ochota na nagłe pozbycie się zjedzonego obiadu.

Na przestrzeni kolejnych historii zaznajamiamy z takimi tematami jak wyrzeczenie się doczesnej wiary w imię odprawiania czarnej magii, wizja opętania przez rodzinną pamiątkę czy chociażby przebrzydłe kreatury tworzące z nieboszczyków swoje nieludzkie imperium. Bardzo zadziwił mnie fakt, że wiele razy porusza się tu kwestię religii oraz samej instytucji Kościoła. I to w negatywny sposób. Wplecione tu wątki wywołują u czytającego odrazę względem zachowania księży, przez co można to w pewien sposób odebrać jako indoktrynację.

Fot. Weronika Zator, Listy do Miasta Wiatraków i przepiękna zakładka w zestawie

W kwestii mankamentów mam jeszcze jedną, kluczową obiekcję. Podczas czytania Listów z Miasta Wiatraków zdążyłam się niestety dopatrzeć dość sporej ilości błędów w tekście. Literówki czy urwane w połowie wyrazy przeszkadzały w czytaniu, zwłaszcza że w niektórych fragmentach potrafiły one zmienić sens zdania. Jak autor wspomniał w końcowym fragmencie książki, wszystkie z zamieszczonych w niej historii jedynie w niewielkim stopniu przypominały swoje pierwowzory. Z tego powodu myślę, że powinno podjąć się dodatkowej korekty celem usunięcia błędów powstałych w trakcie zmian w fabule.

Zobacz również: Biedne istoty – recenzja książki. I kto tu jest potworem?

Przedarcie się przez ponad siedemset stron historii zajęło mi około miesiąc. Niemniej jednak był to czas wypełniony po brzegi wieloma przemyśleniami na temat ludzkiego istnienia czy chociażby tego, w jaki inny sposób mogłyby zakończyć się opowiadania. Nie ukrywam, że miałam ogromny niedosyt po kilku z nich. Jest to niestety częsta konsekwencja czytania antologii.

Listy z Miasta Wiatraków wbijają w fotel i niewątpliwie zaskakują. Zdecydowanie nie jest to kolejny powtarzalny horror, w którym motyw gore objawia się wyłącznie w postaci hektolitrów wylanej krwi. Konrad Móżdżeń zafundował nam przerażającą ucztę, podczas której daniem głównym są psychologiczne zagrywki bohaterów. W ramach podwieczorku otrzymujemy natomiast fenomenalną otoczkę wizualną oraz fabularną. Z czystym sumieniem mogę polecić zagłębienie się w tę lekturę. Wraz z momentem, gdy pochłonie Was śmigielska ziemia, na pewno doznacie czytelniczego spełnienia.

listyzmiastawiatrakow - okladka ksiazki

Autor: Konrad Móżdżeń
Wydawca: Vesper
Premiera: 25 października 2023
Oprawa: twarda
Ilość stron: 704
Cena: 79,90 zł


https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy lub klikając w grafikę

Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Vesper.
Źródło obrazka wyróżniającego: Vesper

Plusy

  • Nietuzinkowe podejście od tematyki horroru
  • Osadzenie akcji na terenach, z których wywodzi się autor książki
  • Rysunkowe arcydzieła na początku każdego z rozdziałów

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Błędy w zapisanym tekście bywają naprawdę rażące w oczy
  • Niektóre z opowieści ciągną się w nieskończoność
Weronika Sweeleo Zator

Miłośniczka gier na konsole starszej generacji oraz komputerowych tytułów fantasy i RPGów. Po godzinach robiąca cosplaye postaci z popkultury, które wcale nie są tak mobilne jak przedstawiają je twórcy gier. Kofeina i poduszki z nadrukami anime waifu to moi wieczni sprzemierzeńcy („• ᴗ •„)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze