Czarne góry – recenzja książki. Co było, nie wróci

Dan Simmons wydał Czarne Góry w 2010 roku, ale pierwszy polski przekład powieści ukazał się dopiero w 2023 dzięki wydawnictwu Vesper. Być może nie jest to przypadek, bo w Polsce dopiero od kilku lat stopniowo rośnie zainteresowanie prawdziwą i bolesną historią rdzennych mieszkańców Ameryki. To potrzebna tematyka, która pomaga zrozumieć obecną sytuację oraz przestrzega przed powtarzaniem błędów z przeszłości. 

Czasy, w których postrzegano Stany Zjednoczone przez pryzmat „american dream” znikają bezpowrotnie. Mało tego, Amerykanie coraz częściej muszą się zmierzyć ze swoją historią. Są to doświadczenia bolesne, a odkupienie win i pogodzenie się z przeszłością bywa niesamowicie trudne. Amerykańska rdzenna ludność od lat walczy o sprawiedliwość, a opowieści, które snuje są czymś zupełnie innym niż te znane nam od najmłodszych lat historie o wynalazkach, chwalebnych kowbojach i walce z „dzikusami”. To w dużej mierze historie o ludobójstwie, ludzkiej zawiści, potrzebie władzy oraz bogactwa. Rozliczanie się z krwawą historią coraz częściej wraca do szeroko pojętej popkultury. Jednym z przykładów może być ostatni sukces najnowszego filmu Martina Scorsese Czas krwawego księżyca.

Wspomnianą produkcję oparto na książce Davida Granna Czas krwawego księżyca. Zabójstwa Osagów i narodziny FBI. Należy oddać autorowi, że jest to jedna z najlepszych pozycji ostatnich lat, traktująca o losach rdzennych Amerykanów. Podobnie reportaż Joanny Gierak-Onoszko 27 śmierci Toby’ego Obeda, który co prawda skupił się na historii Kanady, ale podjął próbę ujęcia tematu zbrodni bez kary oraz losów tubylców. Sama zaczęłam się interesować tematyką pierwotnych ludów zamieszkujących obecne Stany Zjednoczone dzięki książce Jonathana Leara Nadzieja radykalna. Etyka w obliczu spustoszenia kulturowego. Nie ukrywam, że ważną rolę odegrał w moim przypadku również film Jima Jarmuscha z 1995 roku Truposz.

Zobacz również: Listy z Miasta Wiatraków – recenzja książki. Przerażająca antologia zapisana ludzką krwią

Jednak wszystkie wymienione przeze mnie książki są reportażami. Trudno znaleźć dobrą literaturę związaną z tym tematem, która potraktuje go poważnie, a zarazem zainteresuje i wciągnie. Dan Simmons jest autorem znanym z tego, że lubi sprawdzać swoje umiejętności w różnych gatunkach. W 2010 roku napisał Czarne Góry, w których przenosi czytelnika do połowy XIX wieku, aby przybliżyć świat indiańskich wierzeń oraz spojrzeć na historię z perspektywy czasu. Polscy czytelnicy musieli czekać na pierwszy polski przekład aż trzynaście lat. Jednak gwarantuję, że warto było, bo historia Pahy Sapy jest niesamowita. I nie chodzi mi tu wcale o elementy fantastyki, które autor zgrabnie wplótł w swoją powieść.

Głównym bohaterem Czarnych Gór jest Indianin ze szczepu Siuksów – Paha Sapa. Kiedy był chłopcem wziął udział w bitwie pod Little Bighorn, podczas której jego los został spleciony z duchem poległego generała Custera. Zjawa weszła w ciało dziecka i może je opuścić, dopiero gdy Paha Sapa pozwoli mu odejść. Wraz z biegiem lat idealną okazją do pozbycia się ducha staje się wysadzenie Mount Rushmore, czyli rzeźby głów prezydentów Stanów Zjednoczonych. Akcja powieści dzieli się na trzy segmenty, w których poznajemy bohatera na różnych etapach jego życia: jako dziecko, młodzieńca oraz dorosłego mężczyznę. Dan Simmons opisał postać Pahy Sapy bardzo szczegółowo, skupiając się mocno na jego profilu psychologicznym. Mężczyzna jest w samym centrum wydarzeń historycznych. Przez całe swoje życie odczuwa ból i ciężar przegranej, ale zarazem jest zbyt empatyczny, aby dalej walczyć.

Zobacz również: Przyczajona groza – recenzja książki. Czytanie z gęsią skórką

Okładka książki Czarne Góry
Okładka książki Czarne Góry

Paha Sapa, poza tym, że ma w sobie ducha generała Custera, posiada jeszcze jeden szczególny dar. Miewa wizje, w których dostrzega zarówno przeszłość, jak i przyszłość. Podczas jednej z nich widzi swoje przeznaczenie – wysadzenie góry z rzeźbami głów prezydentów. Czarne Góry stają się więc niejako powieścią drogi, którą pokonuje Paha Sapa, aby zmierzyć się ze swoim przeznaczeniem. Melancholijny, często ślamazarny, charakter opowieści daje czytelnikom możliwość wczucia się zarówno w intencje oraz emocje, jak i uczucia głównego bohatera. Podróż przez życie mężczyzny skłania do refleksji, stawiania często niewygodnych pytań, a co za tym idzie, po odłożeniu książki na długo pozostawia milion myśli w głowie.

W Czarnych Górach nie brakuje brutalnych fragmentów. Autor nie szczędził szczegółowych opisów bitw oraz ich ofiar. Równocześnie nie jest to powieść, która fabularnie gna do przodu ani nie trzyma czytelnika non-stop w ryzach. Nie wywołuje sensacji tylko po to, aby to zrobić. Masakryczne opisy są niezbędne, aby oddać realia czasów, w których rozgrywa się opowieść. Do tego jest raczej powolna, pełna duchowości i wypełniona pradawnymi indiańskimi wierzeniami. Świat rdzennych Amerykanów został szczegółowo przedstawiony, co dla mnie było nie lada gratką. Jestem pewna, że dla osób, które mniej orientują się w temacie, będzie to świetne kompendium wiedzy. Dan Simmons, mimo iż jest autorem fikcyjnych opowiadań, potrafi fantastycznie nakreślić realia historyczne. Myślę, że mogę śmiało polecić Czarne Góry jako streszczenie historii Stanów Zjednoczonych XIX wieku.

Jestem zachwycona tą książką. Poza tym, że idealnie wpasowała się w tematykę, która już od lat mnie fascynuje, to dodatkowo jest świetnie napisana. Dzieje Pahy Sapy wciągnęły mnie całkowicie, sprawiając, że coraz bardziej rozumiałam bohatera, dopingowałam go i liczyłam na pozytywne zakończenie jego historii. Fani energicznych i wybuchowych opowieści mogą się wynudzić przy Czarnych Górach, ale jeżeli ktoś lubi nieśpiesznie zagrzebać się pod kocem z książką, przy świeczce i dobrej kawie, to zdecydowanie jest to pozycja obowiązkowa na długie zimowe wieczory!

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Vesper

Źródło obrazka głównego: materiały prasowe/kolaż


https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Szczegółowe i precyzyjnie opisanie zwyczajów oraz wierzeń rdzennych mieszkańców Ameryki
  • Świetnie napisany główny bohater
  • Powolne tempo oraz klimatyczność historii

Ocena

9 / 10

Minusy

  • Wydanie jest dość duże, a co za tym idzie nieporęczne
Katarzyna Jarczak

Tiara przydzieliła ją do Slytherinu. Kocha kino skandynawskie, a w szczególności duńskie. Do tego stopnia, że postanowiła się nauczyć tego języka. Jej celem jest przeczytanie manifestu Dogme 95 w oryginale. Dzień bez obejrzenia filmu lub odcinka serialu uważa za stracony. Uwielbia festiwale filmowe. Uprawia pole dance, a od niedawna gra na perkusji. W wolnych chwilach czyta książki.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze