Duchy Nowego Jorku – recenzja książki. Zobaczyć światła miasta

Raz na kilka książek staram się sięgnąć po inną tematykę. Takie eksperymenty kończą się różnie, ale zawsze jest to interesująca zmienna. Tak odkryłam na przykład zamiłowanie do felietonów o tematyce miejskiej. Ostatnio wróciłam do tego tropu i choć trafiłam na literaturę piękną, miasto pozostało. Dlatego też na mojej półce stoją teraz Duchy Nowego Jorku. 

Duchy Nowego Jorku Jima Lewisa to pozycja trudna do przedstawienia. Na półkach księgarni znajdziemy ją w kategorii literatura piękna, mi natomiast nieodparcie kojarzy się z publicystyką, a nawet wspomnieniami. Nie jest jednak ani jednym, ani drugim. Powieść opowiada o losach kilkunastu postaci, które przeżywają różne kryzysy, życiowe zmiany, dorastają czy też nieubłagalnie się starzeją. Nie łączy nich właściwie nic poza tym, że chodzą ulicami jednego miasta – Nowego Jorku. To wśród jego szklanych wieżowców, klimatycznych knajpek oraz drogich restauracji, postacie wzajemnie na siebie wpływają, nigdy się nie poznając.

Zobacz również: 24 książki, które warto przeczytać w 2024 roku

Jest to przede wszystkim opowieść o mieście, o mitycznym niemal Nowym Jorku. Bohaterowie chodzą po jego ulicach, tłoczą się w małych mieszkaniach, szukają nastrojowych miejscówek. Na wierzch wypływa podwójny charakter miasta, które nigdy nie śpi – potężna metropolia, gdzie każdy może odnieść sukces oraz miasto, które wyciągnie człowiekowi z kieszeni ostatni grosz. Zdaje się, że te dwa oblicza nieustannie ze sobą walczą, a bohaterowie balansują na ich granicy.

Czytając, miałam wrażenie, że Jim Lewis wyszedł na ulice z notatnikiem, chodził i zapisywał wszystko, co rzuciło mu się w oczy. Relacja jest niemal fotograficzna, pełna niezwykle obrazowych szczegółów. Chociaż strony są naszpikowane drobiazgami, nie patrzy się na nie jako na wymuszone dodatki. Uważne spojrzenie nadaje wszystkim indywidualnym historiom głębi, a czytelników mocno osadza w nowojorskiej scenerii. Jeżeli dwoje postaci przechadza się wieczorem ulicą, oprócz ich rozmowy poczytamy też o zmęczonym taksówkarzu oraz o kobiecie szukającej zapalniczki.

Zobacz również: Zaufanie – recenzja książki. Nie ma faktów, są tylko perspektywy

duchy nowego jorku

Czy taka szczegółowość to przesada, wybijanie czytelnika z rytmu? Na początku zastanawiało mnie, czy takie scenki pozostawione bez echa mają głębszy sens. Dotarło do mnie, że dokładnie o to chodzi – ilustracja miasta ze wszystkimi jego elementami. Przypadkowi przechodnie, intrygujące lokale, zwracające uwagę budynki – to wszystko przewija się na ulicach miasta, a na kartkach książki tworzy skomplikowaną ilustrację z dużą ilością szczegółów.

Zobacz również: Bardzo spokojna okolica. Zbrodnia w Teksasie – recenzja książki. (Nie)idealna gospodyni domowa

Warto się zabrać za tę książkę zabrać na spokojnie. Krótkie rozdziały o różnych postaciach sprzyjają raczej podczytywaniu, niż długiej lekturze od deski do deski. Czasem któraś postać znika zupełnie na sto stron i nie wiadomo, czy jeszcze się pojawi. Czasem wraca jako wspomnienie u kogoś innego. Wpadamy na nią jak na przypadkowo spotkanego znajomego – miejskie skojarzenia nasuwają się same.

Chociaż nie wybiorę się do Nowego Jorku, żeby zobaczyć opisane ulice, przypadkiem wyszedł mi czytelniczy eksperyment, który szczerze polecam. Zabrałam się na książkę w dniu premiery, ale z braku czasu nosiłam ją ze sobą przez kilka dni wszędzie, czytając w krótkich przerwach dnia. I tak jakoś wyszło, że powieść o mieście czytałam w tramwajach, na przystankach czy w kolejkach. A kiedy pod koniec dnia wreszcie udawało mi się z nią przysiąść w domu, nastrój wcale nie znikał. Miasto zwane Big Apple wciąż wydawało się czarujące i przyciągało uwagę.

Zobacz również: Przyczajona groza – recenzja książki. Czytanie z gęsią skórką

Duchy Nowego Jorku mogę więc podsumować prosto – niezwykle klimatyczna opowieść, która skupia się bardziej na obrazie miasta niż na indywidualnych mieszkańcach. Obraz ten jest pełen szczegółów, opisanych bardzo zgrabnie i bez pretensjonalnego tonu. Natomiast, aby tych drobiazgów nie utracić i się nimi nie znudzić, warto powieść podzielić na kawałki oraz czytać powoli, z należytą jej uwagą. Wtedy najlepiej uchwyci się jednego, wspólnego ducha miasta, które nigdy nie śpi.


Powyższy tekst powstał dzięki współpracy z Wydawnictwem Czarne.


Autor: Jim Lewis

Tłumaczenie: Adam Pluszka

Projekt okładki: Kamil Rekosz

Wydawca: Wydawnictwo Czarne

Ilość stron: 416

Oprawa: miękka

Premiera: 17 stycznia 2024


Obrazek główny: Okładka książki, Wydawnictwo Czarne.

https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Klimatyczny obraz Nowego Jorku
  • Duży nacisk na szczegóły
  • Przetasowanie postaci...

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • ...czasem zostawiające bohatera w połowie jego opowieści
Anna Baluta

Jeśli nie odpisuje, to pewnie ogląda serial. Wykształcona amerykanistka, która z premedytacją zapisuje się na kolejne zajęcia z telewizji. Jak nie ogląda, to czyta, słucha albumów, czasem przypomni sobie o studiowaniu i pracy - ale to w międzyczasie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze