Five Nights at Freddy’s. Pięć koszmarnych nocy. Oficjalna książka filmowa – recenzja książki

Jeszcze nie tak dawno na kinowych ekranach mieliśmy okazję zobaczyć pełnometrażówkę bazowaną na szalenie wręcz popularnej serii gier Five Nights at Freddy’s. Dla tych jednak, którzy ją przeoczyli lub mają ochotę przeżyć jej fabułę jeszcze raz, wydawnictwo Feeria ma propozycję nie do odrzucenia: Pięć koszmarnych nocy w formie powieści.

Pięć koszmarnych nocy – zarówno filmowe, jak i książkowe – opowiada historię Mike’a Schmidta. Mike nie ma w życiu łatwo. Po odejściu jednego z jego rodziców oraz śmierci drugiego, chłopak zostaje sam z młodszą siostrą. Bez żadnej szkoły ani perspektyw zawodowych utrzymanie siebie i Abby to niemal niewykonalne zadanie. Mike raz po raz podejmuje się nowych prac – i raz po raz je traci. Ostatecznie, postawiony pod ścianą, Mike niechętnie obejmuje posadę ochroniarza w starej pizzerii Freddy’ego. Na pierwszy rzut oka niewiele się tam dzieje, więc korzystając z wolnych chwil, mężczyzna próbuje za pomocą niekonwencjonalnych metod poznać tożsamość porywacza, który lata temu uprowadził z leśnego kempingu jego brata. Nie spodziewa się jednak, że do nowego miejsca pracy trafił nieprzypadkowo, a wszystko, co wydarzy się za drzwiami pizzerii, przybliży go do odkrycia makabrycznych tajemnic… Ale prawda będzie miała swoją cenę, którą nie każdy byłby gotów zapłacić.

Zobacz również: Pięć koszmarnych nocy – recenzja filmu. Fani będą zachwyceni

Fabularnie książka i film są właściwie identyczne, dlatego od początku nie nastawiałam się pod tym względem na żadne fajerwerki. Wersja kinowa była dla mnie całkiem przyjemnym średniaczkiem typu „obejrzeć i zapomnieć”. Sądziłam więc, że literacka adaptacja co najwyżej utrzyma podobny poziom, ale raczej nic ponadto. O dziwo jednak byłam w błędzie – bo choć wydarzenia rzeczywiście są kropka w kropkę takie same, to powieści, w przeciwieństwie do oryginału, udało się sprawić, iż nawet mnie one obchodziły.

(…) skupił uwagę na ekranach monitoringu. Było ich dziewięć. Na każdym wyświetlał się obraz z innego obszaru restauracji albo z zewnątrz. Biało-czarny i rozmazany… w bardzo niskiej rozdzielczości. Surowe, monochromatyczne sceny przypominały Mike’owi ujęcia ze starych horrorów. Choć pomieszczenia wydawały się puste, ich wygląd wyraźnie wskazywał, że gdzieś poza polem widzenia kamery czają się kłopoty.

Jak to możliwe?, spytacie? Cóż, odpowiedź jest prosta: w książce skrzętnie zeksplorowano myśli oraz uczucia bohaterów, których z kolei aktorzy nie potrafili mi sprzedać. Mike to postać dramatyczna – i teraz wreszcie faktycznie to odczułam, a jego wątpliwej logiki decyzje nabrały sensu pod względem emocjonalnym. Andrea Waggener, autorka adaptacji, sprawnie zagłębia się w psychikę starszego Schmidta, czyniąc go przy tym relatywnie interesującą postacią. Filmowy Mike był dla mnie przede wszystkim figurką akcji. W tym książkowym za to wreszcie zobaczyłam człowieka.

Zobacz również: Uzumaki – poetyka horroru

O dziwo jednak to nie Mike najbardziej zyskał na zmianie formy przekazu, a jego siostra, Abby. Przed przeczytaniem Oficjalnej książki filmowej miałam o niej niezbyt przychylne zdanie, eufemistycznie rzecz ujmując. Abs wydawała mi się takim trochę odklejonym, wiecznie obrażonym bez powodu bachorkiem, którego nieszczególnie obchodzi ktokolwiek poza nią samą (choć inni bohaterowie starali się mnie przekonać, że tak nie jest, powołując się na jej rysunki. Niestety, dla mnie to za mało). Książkowa Abby to wciąż dość specyficzna osoba, ale dzięki przybliżeniu mi jej wewnętrznego świata, byłam bardziej skłonna w nią uwierzyć. Powieść zmniejszyła dystans między nami; nie czułam już, że obserwuję jakiś zupełnie obcy byt, który powstał tylko po to, żeby jakoś skleić fabułę. Spod ekscentrycznej powłoki nieśmiało wyjrzała całkiem inteligentna mała dziewczynka. W takiej odsłonie dało się ją nawet polubić.

Jedynie Vanessa moim zdaniem dostała tu trochę za mało pola do popisu – choć i tak nabrała nieco charakteru w porównaniu ze swoim pierwowzorem. Nowy obiekt uczuć Mike’a to kobieta silnie niestabilna emocjonalnie, wyraźnie zagubiona, ale przede wszystkim: absolutnie przerażona mroczną tajemnicą skrywaną przez pizzerię. Tajemnicą, której – wbrew własnej woli – jest istotną częścią.  Nie mogę powiedzieć, żebym jakoś bardzo ją polubiła, aczkolwiek dzięki książkowym Pięciu koszmarnym nocom zobaczyłam w niej pewien potencjał. Gdyby w kolejnych częściach serii trochę rozbudować wątek jej przeszłości, nasza blondwłosa policjantka mogłaby się okazać całkiem ciekawa.

Zobacz również: Przyczajona groza – recenzja książki. Czytanie z gęsią skórką

Już teraz całkiem ciekawe okazały się za to różne detale, które autorka adaptacji uwzględniła w tekście. Co prawda nie jestem fanką opisywania po dziesięć razy strojów Abby, ale za to szczegóły wyglądu oraz zapachów w pizzerii Freddy’ego to bardzo fajny drobiazg. Bądź co bądź miejsce to naszpikowane było zgnilizną, kurzem, grzybem oraz trupami. Trudno mi sobie wyobrazić, by bohaterowie zupełnie nie zwracali na to uwagi. Bez dwóch zdań musiało tam nieźle cuchnąć.

Abby podeszła do niego. Rysunek przedstawiał żółtego królika, który trzymał za ręce piątkę uśmiechniętych dzieci. Mimo że były narysowane dość niezgrabnie, rozpoznała je. To byli jej przyjaciele.

Pod względem stricte technicznym Pięć koszmarnych nocy ma swoje wzloty i upadki. Do tych pierwszych z pewnością zaliczyłabym fakt, iż książkę czyta się szybko i przyjemnie – mimo ponad czterystu stron zajęła mi ona zaledwie trzy, może cztery dni. Andrea Waggener (a także tłumaczka, pani Wojnakowska) posługuje się dość prostym językiem dobrze dopasowanym do grupy docelowej książki – młodzieży. Do swego rodzaju upadków zaliczyć natomiast należy korektę powieści. Przez długi czas nie miałam jej niczego do zarzucenia (no, może poza wątpliwą odmianą imienia Mike przez niektóre przypadki), aczkolwiek pod koniec namnożyło się trochę wybijających z rytmu gaf. Tu gdzieś ucięło jedno słówko, tam znowuż innego nie skasowało… A przez takie właśnie niedopatrzenia tekst znacząco tracił na płynności. Szkoda, bo zaczynało się naprawdę dobrze.

Zobacz również: 24 książki, które warto przeczytać w 2024 roku

Na plus natomiast trzeba policzyć oprawę graficzną książki. Okładka jest dość klimatyczna, natomiast wizerunki animatroników po jej wewnętrznej stronie to fajne urozmaicenie. Ogólnie rzecz biorąc, książka naprawdę ładnie prezentuje się na półce. Co prawda pewnie nie każdemu przypasuje czcionka, jaką napisano tytuł, aczkolwiek w mojej osobistej opinii całkiem tu ona pasuje. Nie psuje mrocznego wydźwięku całości, ale też wyraźnie odznacza się na ciemnym tle. Więcej mi do szczęścia nie potrzeba.

Podsumowując, choć Pięć koszmarnych nocy w wersji książkowej wiernie powiela niektóre głupotki z filmu, w ostatecznym rozrachunku wypada od niego ciekawiej. W powieści znacznie lepiej widać emocje bohaterów, dzięki czemu można z nimi sympatyzować – o co w oryginale było mi trudno. Dodatkowo uwzględnia też sporo detali, których nie uświadczycie w wersji pierwotnej, a dzięki przystępnemu językowi książkę czyta się błyskawicznie, nawet pomimo jej objętości. Jeśli więc jakiś fan FNAFa jeszcze się zastanawia, czy kupić ten tytuł – śmiało! Moim zdaniem nie pożałujesz.


Pięć koszmarnych nocy oficjalna książka filmowa

Autor: Andrea Waggener (adaptacja),
Scott Cawthon Tammi Emma Cuddeback Seth (film)
Okładka: Jeff Shake
Wydawca: Feeria Young
Premiera: 15 lutego 2024 r.
Oprawa: miękka
Stron: 416
Cena katalogowa: 46,90 zł


Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Feeria.
Grafika główna: materiały promocyjne – kolaż (Feeria)

Plusy

  • Znacząco rozwinięci, lubialni bohaterowie
  • Przystępny język, dzięki któremu czyta się szybko i płynnie
  • Sporo detali wzmagających klimat, których w filmie nie sposób było ująć

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Fabularnie wciąż dubluje błędy i niedopatrzenia oryginału
  • Korekta miejscami niedomaga, zwłaszcza bliżej końca
Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze