Kiedy ślub? – wywiad z aktorką Marią Dębską

Serial Kiedy ślub? ukazał się 9 lutego w serwisach w CANAL+ PREMIUM oraz w serwisie CANAL+ online. Jak zakończyć długoletni związek z klasą? 

Czy powinno się zacząć od stworzenia checklisty rozstaniowej i krok po kroku odhaczać kolejne punkty? Te pytania mogła zadać sobie Wanda – postać grana przez Marysię Dębską. O serialu oraz o tej bohaterce rozmawiałam z samą aktorką.

Monika Antoniak (MA): Czym kupił Cię scenariusz serialu Kiedy ślub?, że zdecydowałaś się wziąć udział w projekcie?

Maria Dębska (MD): Tak naprawdę po przeczytaniu scenariusza pierwszego odcinka z ośmiu już wiedziałam, że jest bardzo dobrze. Zachwycił mnie ten scenariusz, głównie świetnymi dialogami i genialnie napisanymi bohaterami. Bezpretensjonalną historią o miłości i o tym jak bywa trudna, ale też opowieścią o moim pokoleniu, o trzydziestolatkach, która w sumie może być uniwersalna i działać na ludzi w każdym wieku. Świat bez filtra, bez cenzury. Ta autentyczność mnie uwiodła i poczułam, że bardzo chciałabym z tą wspaniałą ekipą tę historię opowiedzieć.

MA: Tak naprawdę od razu zostajemy w serialu wrzuceni w sytuację, gdzie bohaterowie rozstają się po 13 latach związku. Czy ciężko było wczuć się w rolę, w której trzeba wiarygodnie zbudować postać kobiety, która z jednej strony żywi jeszcze jakieś uczucia do swojego wieloletniego partnera, ale z drugiej chce zakończyć ten związek i zabrać swoje rzeczy, zacząć nowy rozdział. Czy było ciężko wczuć się w tą postać?

MD: Na pewno wyzwaniem było dla nas zbudowanie na ekranie relacji, która trwa 13 lat, jest główną osią serialu i jest oparta na bardzo złożonych i głębokich podstawach. Jak ludzie są ze sobą tyle lat, to jedno zaczyna zdanie, a drugie je kończy, mają wspólny świat, ciężko tak naprawdę ocenić gdzie jestem ja a zaczynasz się ty. Wanda i Tosiek łapią się czasem za ręce mimowolnie, bo tak działa pamięć ciała, a jednocześnie są już od siebie bardzo daleko.

Zobacz również: Kiedy ślub? – recenzja serialu. Jak rozstają się millenialsi

źródło: materiały prasowe Canal+

Zbudowanie tej ich wspólnej przestrzeni, która nie jest świeżym namiętnym związkiem, tylko stałą relacją dwójki jeszcze całkiem młodych ludzi, była dla nas sporym wyzwaniem. Opowieść o Wandzie i wcielenie się w nią było dla mnie naprawdę ogromną przyjemnością. Mam poczucie, że takich dziewczyn znam bardzo wiele. Takich, które są w związkach z wiecznymi chłopcami, i które na pozór sobie świetnie radzą. Na pozór, bo w środku są pogubionymi szukającymi miłości dziewczynkami.

Wanda tak naprawdę chciałaby być dalej z Tośkiem, gdyby on wykazał się czymś, czego ona od niego oczekuje. Te oczekiwania to coś, co bywa napędem, ale też killerem ich relacji. Wanda pewnie niedługo chciałaby mieć dziecko, chciałaby wziąć ślub i trochę czekała na oświadczyny. Ale Tosiek nie potrafi podjąć żadnej decyzji, także tej, żeby ich związek wszedł na wyższy poziom. Być może także dlatego, że Wanda często podejmowała większość decyzji za niego. I tu koło się zamyka i nasi bohaterowie dochodzą do ściany. Poza tym miałam frajdę z grania bohaterki, która z jednej strony jest „control freakiem” i trzyma życie pod butem, po czym w momencie rozstania okazuje się, że niczego nie ma pod kontrolą i wszystko jej się rozpada.

Zobacz również: The Curse – recenzja serialu. Pozory realizmu

MA: Powiedziałaś, że znasz dziewczyny, które są podobne do Wandy. Z jakimi cechami Wandy Ty się utożsamiasz, a z którymi jej decyzjami kompletnie nie zgadzasz? Czy miałaś coś czasem za złe swojej bohaterce?

MD: Nie mam nigdy tak, że czuję, że mam coś za złe mojej bohaterce. To postać, którą gram i zawsze biorę ją ze wszystkimi wadami i zaletami. Uważam, że w Wandzie jest celnie uchwycone rozedrganie i poczucie niedopasowania. Tego, że z jednej strony czuje się bardzo dojrzała i stoi mocno na własnych nogach, a z drugiej strony chciałaby, żeby ktoś się nią zaopiekował. To na pewno jest mi bliskie.

Wydaje mi się, że nie tak często się zdarza, żeby postać kobieca była z jednej strony bardzo silna, a z drugiej bardzo otwarta na głęboką relację, w której chce się obnażyć. Ona nie jest dziewczyną, która się rozpycha łokciami i skreśla facetów. Wanda chce partnera, kogoś kto będzie ją widział, kto będzie ją wspierał. Wydaje mi się, że to fajny portret kobiety, która żyje w świecie, gdzie feminizm jest oczywistością i nie ma co do tego wątpliwości. Ale czasem nie jest łatwo się w tym nowym świecie urządzić. Jak pozwalać sobie na bycie silną i słabą jednocześnie? Jak dopuścić do siebie drugiego człowieka bez wielkich oczekiwań i uprzedzeń?

źródło: materiały prasowe Canal+

Zobacz również: Pewnego razu gdzieś na końcu świata, księga pierwsza – recenzja komiksu. Miłość drogę zna

MA: Z jednej strony jest to serial o przełamywaniu konwenansów z pokolenia naszych rodziców, którzy mówią, że po tylu latach w związku i będąc w wieku naszych bohaterów, to nie warto się rozstawać. Z drugiej strony pokolenie, które jest reprezentowane w serialu, działa już w pewnych nowych normach, które mówią o wolności, niezależności, dbaniu przede wszystkim o swoje zdrowie psychiczne. A mimo wszystko Ci bohaterowie boją się na początku tego rozstania, np. co powiedzą znajomi. Czy uważasz, że Wanda dobrze poradziła sobie z tą sytuacją?

MD: Wanda na początku nie chce nikomu mówić o rozstaniu i tak się umawia z Tośkiem, ale on nie wytrzymuje i opowiada o tym przyjaciołom. Wanda też dość mocno się opiera na bliskich ludziach, ale próbuje radzić sobie ze wszystkim sama. Widzimy jednak, że w końcu nie daje sobie z tym rady. Musi zacząć przeżywać to z bliskimi. Przecież przyjaciele i rodzina też są częścią świata który przy rozstaniu się rozpada.

Bardzo lubię wątek przyjaźni Wandy i Gosi. Będzie on mocno rozwijany na przestrzeni kolejnych odcinków. Wydaje mi się, że kobieca przyjaźń może zbawić świat. Ale ta przyjaźń jest też trudna, bo jest oparta na szczerości. Często przyjaciółka jest właśnie tą osobą, która ma Ci powiedzieć coś bolesnego. Myślę, że Wanda bardzo mocno na przestrzeni tych 8 odcinków dojrzewa i dowiaduje się więcej o sobie. Bardzo lubię też odcinek, kiedy Wanda się spotyka ze swoją mamą, która mówi, żeby dała spokój, nie wygłupiała się i wróciła do niego. Próbuje unieważnić jej decyzję. A Wanda pyta, dlaczego nie rozstała się z jej tatą, chociaż jest od lat nieszczęśliwa. Dwa podejścia do życia, połączenie pokoleniowe, które wydaje mi się bardzo ciekawe.

Zobacz również: Dobrzy Nieznajomi – recenzja filmu. Jak pogodzić się ze stratą?

źródło: materiały prasowe Canal+

MA: Czy czujesz sprawczość w swojej postaci? Może dziewczyny, kobiety, które obejrzą serial, będą czuły się odważniej w podejmowaniu jakiś decyzji, bo twoja bohaterka pokazała, że można postawić na siebie i swoje uczucia?

MD: Czuję dużą sprawczość tej postaci, ale też pewnego rodzaju misję, która zamiast uczyć jak się zachować, pokazuje bohaterkę, która błądzi. I to jest okej, bo mam wrażenie, że często się od nas oczekuje dużych decyzji i mocnych odpowiedzi. Wanda tych mocnych odpowiedzi też oczekuje od Tośka, po czym okazuje się, że sama nie umie ich udzielać. Myślę, że ona na przestrzeni tej historii i tego rozstania zaczyna go lepiej rozumieć. Wiele rzeczy, których od niego oczekiwała i często ją w nim denerwowały, być może są też jej wadami. Jest to też bohaterka, która zawsze stawia tylko na swoim i się nie ogląda na innych. Ma mnóstwo wątpliwości ale też świadomość siebie. Może jeszcze nie wie czego chce, ale wie już czego na pewno nie chce. Z pewnością to ona jest tu bohaterką, która wszystko napędza i podejmuje decyzję nie czekając, aż ktoś zrobi to za nią.

Zobacz również: Najlepsze seriale 2024 roku

MA: Z jaką myślą chciałabyś zostawić widza, który obejrzy serial?

MD: Ten serial nie stawia jakiejś tezy, a potem nie udowadnia, że jest ona prawdziwa lub nie. Masz 30 lat i jesteś super dorosły, bierzesz kredyt, wychodzisz za mąż i podejmujesz duże decyzje, a z drugiej strony wciąż trochę jesteśmy dziećmi. Myślę, że dobrze sobie dawać do tego prawo i nie udawać, że tego w nas nie ma. Łączy nas wszystkich przecież to, że najzwyczajniej w świecie chcemy kochać. Szukanie bliskości, wątpliwości i zakręty są dla nas wspólne i są okej.

źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe Canal+

Monika Antoniak

Zawodowa binge-watcherka, nałogowa graczka w planszówki i profesjonalna widzka teatralna. Bywalczyni Warszawskich kin studyjnych, spektakli muzycznych i klimatycznych kawiarni. Te ostatnie odwiedza, aby czytać książki ze stosu z podpisem „nieprzeczytane”, który cały czas rośnie w niewyjaśnionych okolicznościach. Chciałaby zwiedzić świat z plecakiem i bez planu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze