Pewnego razu gdzieś na końcu świata, księga pierwsza – recenzja komiksu. Miłość drogę zna

On jest radosnym, bujającym w obłokach wynalazcą. Ona nieustraszoną, twardo stąpającą po ziemi wojowniczką. To z pozoru historia jakich czytaliśmy w życiu wiele. Jednak dzięki duetowi Aarona i Tefengkiego zanurzamy się w nią w pełni i do samego końca, z pełnym zaangażowaniem, śledzimy rodzące się uczucie między bohaterami.

Jason Aaron ma niezwykły talent uchwytywania najczystszych emocji bohaterów w swoich scenariuszach. Nie inaczej jest w przypadku pierwszego tomu komiksu Pewnego razu gdzieś na końcu świata, który już niebawem ukaże się w Polsce za sprawą wydawnictwa Nagle Comics. Wspólnie z ilustratorem Alexandre Tefenkgim, udało im się z zaskakującą lekkością wpleść młodzieżową historię w brutalną codzienność alternatywnej przyszłości, w której świat zamienił się w globalne pogorzelisko. Jednocześnie scenariusz nie ucieka od trudnych tematów i wyborów moralnych, które konsekwentnie kształtują każdego z bohaterów.

Zobacz również:  Saint-Elme, tom 3 – recenzja komiksu. Dead man walking

Pewnego razu gdzieś na końcu świata
Strona z komiksu Pewnego razu gdzieś na końcu świata | Nagle Comics

Maceo to energetyczny, pełen pomysłów nastolatek. Na co dzień zamieszkuje opuszczony wieżowiec, który okazuje się istną kopalnią artefaktów upadłego świata. To idealne miejsce do wykorzystywania wrodzonego talentu wynalazcy do tworzenia coraz to nowych konstrukcji. Pewnego dnia, pod drzwi jego domu, przybywa Mezzy – nieustraszona strażniczka pustkowi. Przy pierwszym spotkaniu, na każdym kroku uwydatniają się kontrasty między ich podejściem do życia z uwagi na całkowicie odmienne doświadczenia i osobiste, nieprzepracowane traumy. Jednak gdy wyruszają wspólnie w podróż, szybko staje się jasne, że są w stanie wiele nauczyć się od siebie nawzajem.

Mezzy przez większość podróży wydaje się przesadnie tajemnicza. Nie wyjawia prawdziwego celu ani przyczyny swojej wyprawy. Tymczasem, po piętach depcze im oddział fanatycznych strażników pustkowi pod przywództwem radykalnej naczelniczki. Cały obóz strażników jest swego rodzaju imitacją gromady skautów, a jej członkowie szkolą się w najbrutalniejszych technikach sztuki przetrwania. To wyszkoleni zabójcy, wychowani w kodeksie pełnym wyrzeczeń, których nieprzestrzeganie jest surowo karane. Maceo i Mezzy muszą ostatecznie nauczyć się współpracować, by pokonać wszelkie przeciwności na swojej drodze.

Zobacz również: Darth Maul: Syn Dathomiry – recenzja komiksu. Niewykorzystany potencjał

Pewnego razu gdzieś na końcu świata
Strona z komiksu Pewnego razu gdzieś na końcu świata | Nagle Comics

Najbardziej intrygujące okazują się jednak przebitki z przyszłego życia Maceo. Choć ciężko w to uwierzyć, ukazują o wiele brutalniejszy świat niż ten, który obserwujemy przez większość czasu. Co więcej, jest on pełen odczłowieczonych kreatur, które stopniowo zaczęły zapominać, jak używać ludzkiej mowy. Sam Maceo też doznał drastycznej przemiany. Z pogodnego lekkoducha zmienił się w precyzyjną maszynę do zabijania, wykorzystującą najzdolniejszy umysł na planecie do modyfikowania własnego ciała cyberwszczepami. Styl wizualny dodatkowo potęguje wszystkie zmiany zachodzące w świecie. Paleta barw zmienia się bowiem całkowicie, kładąc tym razem nacisk na wyrazistą czerwień.

Skoro już przy tym aspekcie jesteśmy, warto całościowo docenić styl wizualny komiksu. Umiejętnie dobrane kolory potęgują ogólną atmosferę sceny. Z kolei duży nacisk na szczegóły każdego obrazka pozwala na samodzielne rozbudowanie rozpisanej historii poprzez wychwycone artefakty z otoczenia. Powoduje to co prawda drobne problemy z czytelnością w dynamicznych sekwencjach, na szczęście jednak zdarzyło mi się doświadczyć ich jedynie na kilku początkowych kadrach.  Reszta lektury to czysty zachwyt nad kunsztem artystycznym, co było również standardem we wszystkich dotychczasowych pozycjach wydawnictwa, z którymi miałem do czynienia.

Zobacz również: Duma i uprzedzenie – przedpremierowa recenzja komiksu

Pewnego razu gdzieś na końcu świata
Strona z komiksu Pewnego razu gdzieś na końcu świata | Nagle Comics

Księga pierwsza komiksu Pewnego razu gdzieś na końcu świata to przemyślana historia drogi. Poprzez sprawne operowanie popkulturowymi tropami udało się uzyskać relację dwójki bohaterów, która w toku rozwoju zaczyna przyćmiewać typowy dla stylistyki postapo aspekt przetrwania. Choć nie stroni od wulgaryzmów i brutalności, myślę, że spokojnie skradnie serca zarówno młodszych i starszych czytelników.


Pewnego razu gdzieś na końcu świata
okładka komiksu Pewnego razu gdzieś na końcu świata | Nagle Comics
  • Scenarzysta: Jason Aaron
  • Ilustrator: Alexandre Tefenkgi, Nick Gragotta
  • Wydawnictwo: Nagle Comics
  • Format: 170×260 mm
  • Liczba stron: 170
  • Oprawa: miękka
  • Druk: kolor
  • Data wydania: 21 luty 2024

Źródło obrazka głównego: Nagle Comics

Plusy

  • Wyjątkowa stylistyka postapokaliptycznych pustkowi
  • Wciągająca historia drogi

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Powierzchownie zarysowane relacje postaci
  • Jednowymiarowi antagoniści
Łukasz Biechoński

Nie straszny mu żaden zakątek popkultury. Ceni sobie tak samo teatralne musicale i opery jak kino splatter czy chorwackie sci-fi. Wierzy, że to nie budżet czyni dzieło, lecz artysta i jego wizja. Tabu dla niego nie istnieje tak długo, jak obie strony czują się w dyskusji komfortowo.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze