Sokół – recenzja książki. Wszystkie winy przodków

Fantastyce nie mówię nie, a spokojnie czytając kolejne opowieści odznaczam sobie gatunkowe bingo. Fantastyce wciąż jednak zdarza się wciągnąć mnie do reszty – ostatnio zrobił to Sokół Margaret Owen. 


Poniższy tekst powstał we współpracy z Wydawnictwem Feeria. Dziękujemy!


Sokół to drugi tom dylogii Szepty Zębów, w której Margaret Owen stworzyła świat podzielony na dwanaście kast – każdą dysponującą przyrodzonym darem, stawiającym jej członków w hierarchii społecznej. Jedynie Wrony – najniżsi z najniższych, zajmujący się paleniem zmarłych na mór – pozbawione są daru, który chroniłby je i czynił pełnoprawnymi obywatelami. Czarownicy Wron potrafią jednak jedną rzecz – mogą wyciągnąć magię przyrodzonych darów z zębów innych kast, którymi płaci się za palenie ciał. W pierwszej części tytułowa Wrona o imieniu Fe wymogła na przyszłym królu obietnicę, że sytuacja jej kasty ulegnie zmianie.

Zobacz również: Najlepsze książki 2024 roku

Sokół
Fot. Wydawnictwo Feeria

W Sokole obietnica wciąż nie jest jednak dotrzymana, a sytuacja polityczna znacznie się komplikuje. Kiedy umiera król, królowa Rhusana oskarża o jego chorobę Wrony, jednocześnie dając przyzwolenie na bezkarne polowanie na członków kasty. Fe wraz ze swoim stadem wciąż związana jest przysięgą chronienia księcia Jasimira, który próbuje niespostrzeżenie dostać się do stolicy. Tymczasem Sokół o imieniu Tavin – ukochany Fe oraz sobowtór księcia – przyparty do ściany sprzymierza się z Rhusaną.

Zobacz również: Kolor purpury – recenzja książki. „Nie mów nikomu, najwyżej Bogu”

Sytuacja wyjściowa jest więc mocno poplątana – zmieniają się znane z pierwszej części sojusze, choroba się rozprzestrzenia, a na Fe spada coraz większa odpowiedzialność za stado Wron. Dodatkowo wisi nad nią nie jedna, ale dwie przysięgi przed Przymierzem. Okazuje się, że jedna z nich ciągnie się za dziewczyną przez pokolenia. Wierzy się bowiem, że każdy Czarownik jest wcieleniem jednego z dawnych bogów – Fe nie ma pojęcia, kim była w swoim pierwszym życiu. Wie natomiast, że w każdym kolejnym wcieleniu ponosi porażkę.

Nosiłaś wiele żyć. Siedemnaście żyć temu to ty zepchnęłaś nie ze schodów. Widzisz? Jeśli teraz mnie zepchniesz, pociągnę cię za sobą. 

Przyznaję, że wątek niedotrzymanej przez kolejne wcielenia obietnicy jest jednym z moich ulubionych. Skutecznie, ale subtelnie wpływa na decyzje Fe, jednocześnie pogłębiając mitologię świata przedstawionego. Brakujące informacje napędzają zarówno bohaterkę, jak i czytelnika – kim ona tak właściwie jest, czy Wrony miały przyrodzony dar, jeśli tak to jaki, jak go utraciły? Intrygujące pytania mnożą się na kartach książki, a że pomysł na świat Saboru od początku był niezwykle fascynujący, rozwój w tę stronę odczuwa się jak długo wyczekiwany prezent.

Zobacz również: Znak i Omen – recenzja książki. Marah Woolf powraca!

Natomiast mam zarzuty do linii fabularnej rozgrywającej się w teraźniejszości. O ile w pierwszej części trio Fe, Tavina oraz Jasimira działało świetnie, to rozdzielenie ich zdecydowanie fabule nie służy. Tavin, czyli tytułowy Sokół, stanowi szczególny przypadek. Margaret Owen wręcz gra czytelnikowi na nosie, budując i obalając  przywidywania dotyczące dalszych losów chłopaka. Zawodnicza w założeniu natura faktycznie prowadzi do zwrotów akcji, ale mam wrażenie, że autorka przedobrzyła. Choć ostatecznie wszystko dotyczące Sokoła jest wyjaśnione, zmęczyłam się trochę mieszanką frustracji, zdrady, wybaczenia oraz innych silnych emocji, których doświadcza połowa bohaterów w stosunku do Sokoła.

Pieśń przyrodzonego daru Feniksów rozbrzmiała w jej kościach dźwięcznie i niemal zbyt szybko. Złoty ogień roziskrzył się i rozprzestrzenił w mgnieniu oka, otaczając murem Wrony wraz z całym obozowiskiem.

Rozdzielenie bohaterów przekłada się jednak na scenerię, która tworzy świetny klimat. Drugi tom naprawdę eksploruje kraj – od Wron przemierzających gościńce, po ogromne przestrzenie królewskiego pałacu. Fantastyką, opowieść drogi a historia o napadzie stanowią zaskakująco udany zestaw. Ładnie zbalansowane części są logiczne, wydarzenia podbudowane, bez wrażenia pośpiechu. Ponownie jedynie Tavin mógłby dostać nieco więcej czasu dla siebie, skoro umieszczono go w tytule. To, co o nim wiemy, wciąż nie stanowi wystarczająco dużo, a to przecież ciekawa, centralna dla historii postać.

Zobacz również: Baśnie wschodniosłowiańskie – recenzja książki. Gdzie czart mówi dobranoc

Szkoda, że Szepty zębów to dylogia, która właśnie dobiegła końca. Zdecydowanie poczytałabym więcej o Fe, zmianach w królestwie albo o legendach i wierzeniach tego świata. Może jakiś mały zbiór opowiadań? Potencjał jest ogromny, a ja ociągam się z opuszczeniem Wrony i Sokoła.

Choć Sokół idealny nie jest, czyta się go z prawdziwą przyjemnością. Książka trzyma czytelnika w napięciu, mieszając losami postaci w nieprzewidywalny sposób. Zagłębienie się w mitologię podzielonego na kasty świata sprawdza się doskonale, ledwo pozwalając na oderwanie się od książki. Także stawiam serię na półce w łatwo dostępnym miejscu, bo raczej długo nie poczeka na ponowną lekturę.

Autor: Margaret Owen

Tytuł oryginalny: The Faithless Hawk

Tłumaczenie: Marek Cieślik

Wydawca: Feeria

Oprawa: miękka

Stron: 480

Obrazek główny: Okładka książki/Wydawnictwo Feeria.

Plusy

  • Rozwinięcie mitologii świata
  • Wątek reinkarnacji i obietnic
  • Zmieniająca się sceneria

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Niestała postać Tavina
  • Rozdzielenie trójki głównych bohaterów
Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze