Najgorszym momentem dla lotnika nie jest przeciągające się oczekiwanie podczas lotu do celu. Nie jest to nawet walka z przeważającymi siłami wroga. Każdy, bez wyjątku, zdecydowanie najgorzej znosi podróż jeepem po pasie startowym do swojego bombowca. Wtedy mają jeszcze szansę się wycofać. Od momentu wejścia na pokład samolotu nie ma już odwrotu. Bezpieczny powrót zależy już tylko od szczęścia i zgrania załogi.
Po obejrzeniu pierwszych dwóch odcinków miałem wrażenie, że Władcy Przestworzy nie do końca wykorzystują potencjał przedstawienia terroru, jaki dzieje się podczas śmiertelnie niebezpiecznych misji bombowych. Jednocześnie ciężko było stwierdzić zmiany w zachowaniu bohaterów, pomimo iż doświadczyli na własnej skórze zagrożenia większego niż kiedykolwiek wcześniej. Kolejne odcinki jednak przekonały mnie, że twórcy mieli jeszcze wiele do pokazania, a pierwsze wrażenie bez znajomości kontekstu może być zdumiewająco złudne.
Zobacz również: Irlandzkie życzenie – recenzja filmu. Klify i magiczne kamienie
Serial Władcy Przestworzy opowiada historię kampanii bombowej prowadzonej przez 8 Armię powietrzną podczas II Wojny Światowej. W dużej części przedstawia ją z perspektywy kilku śmiałków, którzy przetrwali wszelkie próby i zdecydowali się spisać po wojnie swoje wspomnienia. Podobnie wyglądało to w przypadku poprzednich serialowych kolaboracji Hanksa i Spielberga. Tam jednak narracja była dodatkowo uzupełniona o wywiady z uczestnikami ekranizowanych wydarzeń. We Władcach Przestworzy niestety nie było takiej możliwości, gdyż ostatni z bohaterów, Alexander Jefferson, zmarł w 2022 roku.
Z początku obserwujemy jedynie losy dwóch dowódców eskadr bombowych – majora Gale’a Clevena (Austin Butler) oraz majora Johna Egana (Callum Turner) – którzy przeprowadzają pierwsze w historii amerykańskie operacje bombowe na tak szeroką skalę. Mniej więcej w połowie ich wątek rozbiega się z dalszymi działaniami 8 Armii. Podczas nalotów na francuskie bazy okrętów podwodnych zostają zestrzeleni i zesłani do obozu jenieckiego. Od tego momentu obserwujemy jednocześnie losy pojmanych lotników w niewoli oraz dalsze postępy walk o dominację powietrzną. Miejsce pojmanych majorów na pierwszym planie zajmują z kolei dwaj nowi żołnierze – major Harry Crosby (Anthony Boyle) oraz major Robert Rosenthal (Nate Mann). Dopiero ich doświadczenia na froncie pomagają uwidocznić skalę zagrożenia, jakie czyha na każdego członka załogi latających fortec. To największy powiew świeżości w serii, który znakomicie nakreśla szerszy kontekst całej wojnie powietrznej.
Zobacz również: Strefa Interesów – recenzja filmu. Głusi na cierpienie
Ponieważ mamy do czynienia z tak doświadczonym duetem producenckim (Spielberg i Hanks), jakość produkcyjna jest naturalnie na najwyższym poziomie. Mimo to, nie odważyłbym się zarekomendować Władców Przestworzy jako rzetelnego źródła wiedzy historycznej. Zamiast tego odesłałbym zainteresowanych do książkowego pierwowzoru. Donaldowi L. Millerowi udało się w swojej publikacji zebrać ogrom materiału sięgającego aż do 20 lat przed rozpoczęciem wojny. Informacje tam zawarte pozwalają w pełni poznać kulisy formowania 8 Armii powietrznej. Każda z przeprowadzanych przez nią operacji wojskowych jest również osadzona w kontekście globalnego teatru wojny. Miller poświęca również wiele uwagi wyzwaniom natury politycznej, jakim czoła stawić muszą dowódcy sztabu 8 Armii. Nic z tych rzeczy nie znalazło się w serialu od Apple.
Osoby z nikłym pojęciem o wydarzeniach z okresu 1939-45 dostaną tutaj mocno jednostronnie przedstawiony, ogólny zarys kilku historii o bohaterskich zasługach ludzi w pełni oddanych sprawie. Żadne z wydarzeń dziejących się wokół ich głównego celu nie dostaje jednak dostatecznie dużo czasu, by rozwinąć je ponad kilkuminutową wzmiankę. Jednym z istotniejszych punktów zwrotnych w całej kampanii powietrznej był bowiem desant amerykański w Afryce Północnej. W wyniku działań z góry tam zostały przekierowane główne siły działające w Europie, a samą 8 Armię pozbawiono niemal wszystkich szwadronów B-17. Tutaj natomiast jest wspomniany jako podróż z jednorazowym przystankiem w Telergmie. To samo tyczy się oddolnej holenderskiej organizacji Kometa, ratującej amerykańskich spadochroniarzy przed pojmaniem. O ile ta dostaje wątek na niemal cały odcinek, to nazwa organizacji nie pada nawet raz. Nie mówiąc już o długofalowych skutkach jej działań, czy liczbie uratowanych pilotów. Widz zostaje pod koniec odcinka zupełnie z niczym, co mogłoby poszerzyć jego horyzonty.
Zobacz również: Biała odwaga – recenzja filmu. Trzeba się ułożyć, spokój mieć i wypchane kieszonki
Od strony technicznej, Władcy Przestworzy niemal dorównują Kompanii Braci i Pacyfikowi. Zarówno sceny walk powietrznych, jak i wszystkie sceny na lądzie zostały z realizowane z dopięciem najmniejszych szczegółów. Bombowce B-17 za każdym razem prezentują się majestatycznie, a sceny na pokładzie podczas działań w powietrzu. Kamera płynnie przeskakuje między członkami załogi dzięki praktycznie odtworzonemu wnętrzu Fortressów. Najgorzej niestety wypadają efekty cyfrowe wszystkiego wokół samolotu. Są na przykład sceny zrzucania bomb, w których kamera nurkuje razem ze zrzucanym ładunkiem. Te prezentują się zdecydowanie najgorzej i wyglądają jak pospiesznie wykonana animacja studencka.
Siła tego typu seriali zawsze były efekty praktyczne oraz scenografia rekonstruująca tamte czasy. Nie inaczej jest w tym przypadku. Wszystkie sceny na ziemi prezentują się wiarygodnie. Dopracowanie detali pozawala bez problemu rozróżnić francuską wieś od bawarskich miasteczek. Nie można tego niestety powiedzieć o tych samych lokacjach obserwowanych przez celownik Nordena z pokładu samolotu. Wątek obozu jenieckiego z kolei czerpie liczne inspiracje z klasyków kina wojennego pokroju Wielkiej Ucieczki. Z całkowitej immersji wybijały mnie jedynie sceny, w których niemieccy strażnicy wydawali więźniom polecenia po angielsku. Na pewno zdarzało się, że kilkoro z nich mogło opanować podstawy języka przez tyle lat konfliktu, ale coś nie chce mi się wierzyć, że w tak dużym stopniu porozumiewali by się bez najmniejszego zająknięcia. Każdy moment tego typu w mgnieniu oka odbierał dramaturgii całej scenie.
Zobacz również: Orphan Black: Echa – przedpremierowa recenzja odc. 1–2
Władcy Przestworzy zapiszą się w historii jako znakomite domknięcie trylogii seriali wojennych duetu Hanksa Spielberga. Nie udało sie uniknąć kilku wad, które ostatecznie delikatnie rzutują na obraz całości. Część z nich jednak wynika bezpośrednio z obranego formatu i konieczności pójścia na pewne ustępstwa. Po raz kolejny dostaliśmy emocjonujący spektakl wysokiej jakości, który ma szansę zachwycić wszystkich miłośników starohollywoodzkiej szkoły pisania podniosłych historii wojennych, napędzanych bezkresną odwagą i poświęceniem dla słusznej sprawy.
Fot. główna: Apple