Miasto gwiezdnego pyłu – recenzja książki

Klątwy, baśnie i legendy to główne wątki Miasta gwiezdnego pyłu, czyli debiutu literackiego Georgii Summers. Brzmi zachęcająco, ale czy wnosi coś nowego do świata książek młodzieżowych, czy może jest to tylko kolejna, powielająca schematy historia?

Przez całe pokolenia członkowie rodu Everly byli świadkami tego, jak najzdolniejsi i najlepsi spośród nich znikają, zabrani jako ofiary za zbrodnię, której nikt nie pamięta, i w celu, którego nikt nie rozumie. Ich dręczycielką jest kobieta o imieniu Penelope, która nigdy się nie starzeje, nigdy nie choruje i nigdy… nie wybacza.

Violet Everly była zaledwie dzieckiem, gdy jej matka Marianne zniknęła w burzową noc, zdeterminowana, by złamać klątwę. Wkrótce po jej zniknięciu pojawiła się Penelopa. I jej ultimatum: Violet ma dziesięć lat na odnalezienie Marianne, jeśli tego nie zrobi – zajmie miejsce matki. Violet jest ostatnią z rodu Everly i – podobnie jak jej matka – chce za wszelką cenę przełamać klątwę. Aby to zrobić, musi zejść do magicznego podziemia kapryśnych bogów, żądnych władzy uczonych i potworów złaknionych zemsty.  Musi też współpracować z cichym asystentem Penelopy, Aleksandrem, któremu nie można ufać, ale którego wiedza o tym dziwnym świecie jest zbyt cenna, by go zignorować.

W swojej podróży Violet dotrze aż na krańce świata. Po to, by odnaleźć Marianne i klucz do miasta gwiezdnego pyłu, w którym zaczęła się cała historia…

– opis wydawcy

Po przeczytaniu opisu mamy ochotę od razu zabrać się do czytania. I tak, książka ma w sobie wszystko, co zadeklarowała, natomiast nie jest to wyegzekwowane w żaden wyróżniający ją od innych powieści sposób. Miasto gwiezdnego pyłu zarówno przyciągało mnie do siebie, jak i odpychało w tym samym czasie. Książka ta niestety, przyznaję z wielkim bólem serca, ale potrafi porządnie znużyć czytelnika. Czasem fabuła robiła się ciekawsza, natomiast szybko wracała do monotonnego opowiadania o życiu Violet.

Zobacz również: To, co chcemy zostawić za sobą – recenzja książki

To, co było najbardziej magiczne w tej książce, to rodzinne relacje, które autorka nam czule przedstawia. Ambrose i Gabriel, którzy całe swoje życie poświęcają dla dobra Violet. Od razu czujemy emanującą od nich sympatię oraz miłość. Niestety są to jedyne postacie, które mają jakkolwiek zarysowaną osobowość. Violet ani w czynach, ani w dialogach nie ma indywidualności. Jest kolejną nijaką główną bohaterką w świecie książek. Nie czujemy, że podejmowane przez nią decyzje są uwarunkowane jej charakterem, a podejmuje je zgodnie ze schematem danego rodzaju książki. Mamy też mało okazji, by ją poznać, ponieważ jej dorastanie na przestrzeni książki jest przyśpieszone. Występuje tu duży przeskok czasowy; z małej, jedenastoletniej Violet przenosimy się do dwudziestojednolatki pracującej w kawiarni. Nie dostajemy prawie żadnych szczegółów dotyczących jej rozwoju, mimo dużego potencjału tego wątku, jako że Violet całe życie była zamknięta w domu, chroniona przed Penelopą.

Penelopa, czyli nasza główna antagonistka, również wydaje się bezosobowa. Zachowuje się jak każda zła postać stająca na drodze protagonisty. Podejmuje pochopne działania, a jej głównym motywem jest wewnętrzna złość.

Miasto Gwiezdnego pyłu
Źródło: Instagram/@wydawnictwojaguar

Zobacz również: Ten głód – recenzja książki. Ależ to było pyszne!

Tej książce można wiele zarzucić, jednak jest ona napisana w zarówno bardzo prosty, jak i piękny sposób. Czyni ją to bardzo prostą w odbiorze, co jest plusem dla osób, które dopiero zaczynają swoją przygodę z czytaniem.

To, co mogło zaszkodzić książce, to po prawdzie ciekawy, ale zbyt słabo rozwinięty świat przedstawiony. Fidelis jest obiecującą magiczną krainą, którą każdy z nas chciałby zobaczyć. Natomiast czytając, nie jesteśmy w stanie sobie jej wyobrazić – poza tym, że jest śnieg oraz skały. Podążamy za bohaterami, ale pytanie brzmi: gdzie? Książka zalewa nas informacjami, jak to Fidelis jest piękne i wspaniałe, za to nie dostajemy zbyt dużo szczegółów – a szkoda. W rozwoju krainy jest bardzo duży potencjał, który autorka nie do końca wykorzystała. Nasza ciekawość na tym polu nie zostaje zaspokojona, zostawia się nas z niedosytem. Natomiast co podoba mi się w świecie wykreowanym przez autorkę, to podróż po globie, jaką nam ona funduje. Możemy zwiedzić Pragę, Wiedeń czy Stany Zjednoczone, co daje nam ciekawe urozmaicenie miejsca akcji.

Zobacz również: Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg – recenzja książki

Sytuacja wygląda tak samo z systemem magicznym. Zbyt słabo rozwinięte zasady. Poznajemy magiczny materiał rewerit, bogów, magiczne karty, ale nic z tego nie jest szczegółowo przedstawione. Skąd się to wzięło? Jakie są tego początki? W połowie książki poznajemy też Tamriela, bardzo ciekawą, jak i obrzydliwą postać. Chcemy dowiedzieć się, dlaczego znalazł się w takiej, a nie innej sytuacji; jak się potoczyło jego życie. Dostajemy jednak jedynie powierzchowne odpowiedzi, co po raz kolejny zostawia nas z niedosytem. Autorka miała super pomysły, widać, że chciała je wszystkie wykorzystać, ale zrobione po łebkach nie dają efektu wow, jakiego można się było spodziewać.

Miasto gwiezdnego pyłu to idealna pozycja dla młodych dorosłych czy nowych czytelników. Może nas wciągnąć swoim światem, choć jeszcze niezbyt rozwiniętym, i uważam, że znajdzie grono swoich odbiorców. Niestety ja do nich nie należę, czego bardzo żałuję. Za to twórczość autorki, jeśli ją rozwinie, zapowiada się obiecująco i z chęcią sięgnę po jej następną pozycję.


Miasto gwiezdnego pyłu

Autor: Georgia Summers
Okładka: Micaelo Alcaino
Wydawca: Jaguar
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 368
Cena katalogowa: 54,90 zł


Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Jaguar
Grafika główna: materiały promocyjne

Plusy

  • Ciekawy pomysł na magiczny świat
  • Ukazanie relacji rodzinnych

Ocena

4 / 10

Minusy

  • Bezosobowi bohaterowie
  • Mało szczegółowo przedstawiony świat
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze