Dama – recenzja książki. Ujdzie

Wiadomo, że książki zazwyczaj biją ekranizacje na głowę. Ale co się dzieje, gdy to powieść powstaje na podstawie scenariusza produkcji? Dama to właśnie taki przypadek. Tytuł powstawał niemalże równolegle z filmem, który ukazał się wcześniej w tym roku na Netflixie. Nie zrobił on wówczas na mnie zbyt dobrego wrażenia, lecz miałam nadzieję, że jego papierowa wersja rozwinie niektóre wątki i załata scenariuszowe dziury. I rzeczywiście tak poniekąd jest, co wcale jednak nie znaczy, że jest to pozycja, po którą warto sięgnąć.

Dama skupia się na Elodie – młodej księżniczce Inophe, która pewnego dnia staje przed szansą polepszenia warunków życiowych swojego ludu, poślubiając księcia dobrze prosperującego królestwa Aurei. Szybko jednak okazuje się, że pozornie idealna i wymarzona oferta to tak naprawdę pakt z diabłem. Księżniczka staje się ofiarą dla smoka i tylko dzięki swojej wyniesionej z domu zaradności ma szansę przetrwać.

Zobacz również: Zwierzęta Łowne – recenzja książki. Drapieżniki i przymierze zwierząt łownych

Książka znacząco wzbogaca historię poprzez rozwinięcie kilku postaci. Między innymi mamy możliwość lepiej poznać tajemniczą księżniczkę Victorię czy też zagłębić się nieco w skomplikowaną i wcale nie tak okrutną naturę królowej Isabelle. Szczególnie w przypadku tej drugiej jest to korzystne. W produkcji filmowej władczyni ukazana została jako zimna i obojętna na krzywdę innych kobieta, podczas gdy tutaj dostrzegamy, że nie jest ona obojętna na coroczne ceremonie, odczuwając związane z tym skutki.

Evelyn Skye zmienia również zarówno historię, jak i motywy działania smoczycy, co jest z kolei zmianą na gorsze. W filmie bestia, mszcząc się za śmierć swoich dzieci, zabija księżniczki, podczas gdy w książce motywacja jest zupełnie inna. Pakt zawarty kilkaset lat wcześniej był wynikiem działania matki smoczycy, która szybko później umarła, zostawiając córkę z brzemieniem corocznego odbierania długu od króla oraz pewną przepowiednią. To sprawia, że wątek traci sens i emocjonalny ładunek. W dodatku uwypukla dziury fabularne. Jakim cudem nikt na świecie nie usłyszał o krwawej tradycji Aurei? Od ośmiuset lat co roku ginęły trzy księżniczki, co w sumie daje niezwykle wysoki bilans ofiar. Pytania się mnożą, lecz książkowa Dama nie odpowiada na nie.

Zobacz również: Bękart – recenzja książki. Wrzosowiska bez litości

Ogromną wadą książki jest jej początek. Droga Elodie do momentu stania się ofiarą smoka jest zbyt długa, a przez to męcząca dla czytelnika. Autorka mogłaby to znacznie skrócić, nie tracąc przy tym na jakości. Wiele razy zbyt mocno podkreśla zalety księżniczki, jak chociażby jej troskę o lud, co staje się oczywiste przez nadmierne powtarzanie. Księżniczka nie potrafi cieszyć się bogactwem, jakie oferuje Aurea, myśląc ciągle o Inophe i czując wyrzuty sumienia za otrzymywane podarunki.

Dodatkowo nadużywanie nowoczesnego języka utrudnia wczucie się w fabułę. Sposób, w jaki postacie się wyrażają, nie pasuje do klimatu książki (np. użycie przez bohaterkę słowa „ujdzie”). Nie jestem pewna, czy zarzut ten należy skierować do autorki, czy też tłumaczki, Agnieszki Brodzik, ale jest to wada, która psuje immersję. Warto tutaj wspomnieć, że Skye postanowiła wzbogacić Damę poprzez wprowadzenie języka smoków, stworzonego specjalnie na potrzeby tego tytułu. Jest to może i ciekawe, lecz mając na uwadze ilość wad, niepotrzebne.

Zobacz również: Przyjaciółka – recenzja książki. Szok to nie wszystko

Zaletą historii są natomiast przewijające się motywy siostrzeństwa oraz wyzwolonej, samodzielnej damy w opałach, potrafiącej się samodzielnie z nich wyswobodzić. Dzięki temu Elodie może być inspirującą postacią, szczególnie dla młodszego czytelnika. Choć tutaj również przeszkadza nadmierna ekspozycja, to wciąż wypada to o wiele lepiej niż w filmowej wersji.

Oczekiwałam, że książkowa Dama lepiej wyeksponuje potencjał drzemiący w filmie Netflixa, ale niestety się zawiodłam. Rozwinięcie psychologiczne niektórych postaci nie rekompensuje płytkości i słabego przedstawienia samej historii. Szkoda, bo pomysł jest naprawdę ciekawy. Zawiodła ekspozycja. Nie wystarczy stworzyć fantastycznego świata; trzeba również zadbać o aspekt realistyczny, który pozwoli się w fabułę wczuć.


Dama okładka

Autor: Evelyn Skye
Tłumaczenie: Agnieszka Brodzik
Wydawca: Znak (OdyseYA)
Premiera: 11 marca 2024 r.
Oprawa: miękka
Stron: 384
Cena katalogowa: 49,99 zł


Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Znak.
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (Znak)

Plusy

  • Wzbogacona fabuła i rozwinięcie niektórych bohaterów
  • Inspirujący motyw siostrzeństwa oraz silna postać kobieca

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Długie i męczące wprowadzenie do historii
  • Nadmierne unowocześnienie języka, psujące klimat fabuły
  • Widoczne dziury fabularne
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze