Anna Mazurek zaprasza swoich czytelników do Koprowa, małej polskiej wsi pełnej tajemnic. To właśnie tam dzieje się akcja Zwierząt Łownych – nowej, drugiej już książki autorki. Miałam wielką przyjemność porozmawiać z Anną Mazurek o procesie tworzenia powieści, jak również o samych Zwierzętach Łownych.
Zapraszamy do przeczytania recenzji Zwierząt Łownych!
Katarzyna Florczak (KF): Zwierzęta Łowne to Pani druga powieść, proszę powiedzieć, jak odnajduje się Pani w roli powieściopisarki?
Anna Mazurek (AM): Powieść to mój ulubiony gatunek literacki. Pisanie powieści to samotnicze zajęcie, które sprawia mi jednak dużo przyjemności. Szczerze mówiąc, dopiero teraz po wydaniu drugiej książki, myślę o sobie jako o powieściopisarce, między innymi, bo zajmuje się też innymi rzeczami.
KF: Czy drugą książkę pisało się łatwiej? A może wręcz przeciwnie?
AM: Drugą książkę pisało się zdecydowanie trudniej. Czułam presję, którą w większości i to zdecydowanej sama sobie wymyśliła. Może nawet nie samo pisanie było trudniejsze, ale zebranie się do pisania, pomiędzy momentami zwątpienia, porzucania tego projektu, prokrastynowania i sabotowania się.
KF: Jest Pani również autorką tekstów teatralnych, m.in. autorką tekstu i dramaturżką spektaklu 1968//biegnij, mała, biegnij czy współautorką tekstu Kasandra. Czy pisanie powieści stanowi większe wyzwanie niż teatralnych tekstów?
AM: Tekst Kasandra pisałam razem z Mateuszem Górniakiem, a 1968, powstawało przy dużym współudziale aktorów. Nie wiem, co jest większym wyzwaniem, bo to zależy od skali tekstu. Generalnie pisanie tekstu na dwudziestu aktorów jest trudniejsze niż napisanie krótkiej, niezbyt zagmatwanej jeśli chodzi o język powieści. Poziom komplikacji wyznacza skalę zadania. Pisanie powieści jest wyzwaniem jako zajęcia w ekonomicznym uwarunkowaniu naszego kraju. Zajmuje dużo czasu, a nie zarabia się przed wydaniem książki. W przypadku pracy teatralnej okres pracy jest znacznie krótszy i lepiej wynagradzany finansowo. A też często mi w pracy teatralnej pomaga wspólny proces z aktorami i reżyserem.
Zobacz również: Modlitwa za nieśmiałe korony drzew – recenzja książki
KF: We wstępie zaczyna Pani „snuć bajkę”. Czy trudno było wykreować świat fantastyczny jednocześnie bliski realnym problemom?
AM: Ta fantastyczność tego świata jest wypadkową tego jak realia, z którymi się stykam są filtrowane przez moją wyobraźnię, moją wrażliwość, więc jest to proces bardziej intuicji. Myślę i mierzę się czasem z wykreowaniem wiarygodnego przebiegu psychologicznego postaci na przykład albo dobrze brzmiących dialogów. Tworzenie światów to najmilsza dla mnie część pisania.

KF: Swoich czytelników przenosi Pani do Koprowa, małej polskiej wsi, której znaczną część zajmuje las. To właśnie las staje się tłem wszystkich wydarzeń, a z czasem wręcz swoistym bohaterem powieści. Dlaczego wybrała pani akurat to miejsce akcji?
AM: Pierwszą książkę napisałam o mieście, to stwierdziłam, że drugą chcę napisać o lesie. A potem pojawiła się reszta.
KF: Skąd pomysł na fabułę książki Zwierzęta Łowne? Czy czerpała Pani inspiracje z własnych doświadczeń życiowych albo zasłyszanych historii znajomych?
AM: Tak, czerpanie z własnych doświadczeń życiowych, doświadczeń przyjaciół, i historii opisanych w prasie na przykład, to nieodłączna cecha pisania prozy.
Zobacz również: Oktawia Sanga – wywiad z autorką serii Przedpamięć
KF: Ważnym aspektem Pani powieści są role społeczne poszczególnych bohaterów. Czy Pani zdaniem, podział na ofiary i drapieżniki jest niezmienny? Czy ofiara może stać się napastnikiem?
AM: Oczywiście, że ofiara może stać się napastnikiem. Jest to też mam wrażenie jeden z tematów tej powieści. Główny bohater walczy z pewnym oczekiwaniem społeczeństwa by stać się drapieżnikiem, a jednocześnie nie chce wybierać strony ofiar. I to jest wyzwanie, jak budować świat, żeby wyjść poza ten podział.
Strony: 1 2