Dexter: grzech pierworodny – recenzja serialu. Co słychać u Morganów?

Fani Dextera mają powody do radości. W 2021 roku dostali Dexter: New Blood, a w planach jest kolejny sequel, Dexter: Resurrection. SkyShowtime dorzuciło też nowy prequel, Dexter: Grzech pierworodny, który opowiada o młodości Dextera. Próba zarobienia na nostalgii czy coś więcej?

Serial otwiera scena, w której Dexter trafia do szpitala. Słyszymy Michaela C. Halla: To prawda, życie przelatuje przed oczami. Następnie przenosimy się do jego młodości i pierwszych kroków w morderczej karierze. Miami, specyficzny humor, ulubione postacie i intrygujące sprawy – to idealny haczyk na fanów ciekawych początków Dextera. Ale czy efekt spełnił oczekiwania?

Pierwszym, co rzuca się w oczy jest genialna obsada – poza Harrym Morganem, ojcem Dextera, pozostali aktorzy świetnie pasują na starsze wersje bohaterów. Do tego zdaje się, że odrobili lekcje i dokładnie przestudiowali swoje postaci z serialu Dexter z 2006 roku. Widać to po tym, jak świetnie oddają charakterystyczne cechy bohaterów, ich gesty i mimikę. Na szczególne oklaski zasługują Patrick Gibson, który gra tytułowego bohatera, oraz Molly Brown, wcielająca się w jego siostrę Debrę. Oboje robią wspaniałą robotę, nie tylko imitując oryginalnych aktorów, Michaela C. Halla i Jennifer Carpenter, ale też nadając postaciom nowych barw. Poza Dexterem, Debrą i ich ojcem Harrym, w serii pojawiają się również znani widzom pracownicy wydziału zabójstw Miami – detektyw Angel Batista, technik śledczy Vince Masuka oraz detektyw Maria LaGuerta. Oni również świetnie wypadają na ekranie.

Zobacz również: Przesmyk – recenzja serialu. Kiedy liczysz na za dużo

Dexter: grzech pierworodny
Fot. materiały promocyjne Sky Showtime.

Serial pozwala wrócić do dawnych lat i zobaczyć bohaterów w nowym świetle. Młody Dexter nie zna jeszcze wszystkich trików tego z oryginalnej serii, jest niechlujny w tym, co robi i o wiele bardziej niezręczny w kontaktach międzyludzkich. Debra klnie jak szewc i ma tendencję do wdawania się w relacje z nieodpowiednimi mężczyznami, ale jest daleka od pracy w policji, a jej relacja z Dexterem jest trochę mniej ciepła. Serial bardzo dobrze ukazuje, jak źle Harry ją traktował, spychając jej emocje i potrzeby na bok na rzecz uczenia Dextera kodeksu zabijania. Sam Harry nie jest jednak moim zdaniem dobrze zobrazowany – scenariusz zdecydowanie za mocno wybiela jego decyzje, nie zagłębiając się wystarczająco w ich problematyczność.

Dexter: Grzech pierworodny bez wątpienia poradził sobie z oddaniem atmosfery serii z 2006 roku. Muzyka, kolory, scenografia, praca kamery, czołówka oraz narracja prowadzona przez Michaela C. Halla odwołują się do oryginału i tym samym wzbudzają nostalgię widzów. Serial wielokrotnie nawiązuje do pierwszej serii – zarówno motywami, dialogami, jak i zachowaniami postaci. Jednocześnie historia opowiadana tutaj przez twórców nie wydaje się wymuszona ani naciągana. Początki Dextera jako seryjnego mordercy, jego relacje z rodziną i innymi otaczającymi go ludźmi, a także wydarzenia, które rozwijają się wokół bohaterów, są niesłychanie ciekawym tematem. Patrzenie, jak puzzle wpadają na właściwe miejsce, układając się w to, co znamy z oryginalnej serii, jest satysfakcjonujące. Nie wszystko jest jednak takie kolorowe.

Zobacz również: Daredevil: Odrodzenie – recenzja serialu. Take your shot

Dexter i Harry Morgan
Fot. materiały promocyjne Sky Showtime.

Chociaż oglądanie serialu Dexter: Grzech pierworodny sprawiło mi niemałą przyjemność, to trudno było nie zauważyć niedociągnięć scenariuszowych. Większość tych nieścisłości i chwiejnych rozwiązań dotyczyła Harry’ego, ojca Debry i Dextera. Jego zachowania mają w sobie wiele sprzeczności, a sposób, w jaki zostały przedstawione, czyni tę postać bardzo nierówną.

Ma się wrażenie, że twórcy za wszelką cenę chcieli go wybielić, ukazując jego rozterki i wahania. Za każdym razem wychodziło to co najmniej niedorzecznie. Jego romans, zostawienie brata Dextera, Briana, na łasce systemu (co twórcy próbują usprawiedliwiać, od początku robiąc z Briana psychopatę, który jest w stanie obalić dorosłego glinę w wieku kilku lat), uczenie Dextera kodeksu (zamiast zaprowadzenia go na terapię) – wszystko to przedstawiono tak, jakby Harry nie miał wyboru. Jest to nieco dziwne, zważywszy na to, że serial nie jest z jego perspektywy, a z perspektywy Dextera.

Pojawia się też wiele odniesień do wydarzeń z przeszłości Harry’ego – śledztwa, w które zaangażował matkę Dextera i które doprowadziło do jej śmierci. Są to w większości retrospekcje, które fani tego seryjnego mordercy z Miami dobrze znają, gdyż były dużą częścią oryginalnej serii. Część z nich z pewnością wzbudza ciekawość, ale powtarzanie ujęć z kontenera nie było aż tak niezbędne dla fabuły. O wiele lepiej byłoby się skupić na wiarygodnym przedstawieniu manipulowania Harry’ego przez Dextera, czy szerszym rozwinięciu decyzji Harry’ego.

Zobacz również: Dzień zero – recenzja serialu. Prawda zawsze zwycięża?

Patrick Gibon jako Dexter
Fot. materiały promocyjne Sky Showtime

Niektóre zwroty akcji były zbyt szybkie, a powody zachowań za mało zgłębione, by uznać je za wiarygodne. Przykładowo, jeden z głównych antagonistów sezonu zasługiwał na mocniej zarysowane tło dla swojego postępowania. Choć nie zrujnowało to przyjemności z oglądania, to wywołało lekki żal, że twórcy nie położyli większego nacisku na dopracowanie tych elementów.

Mam szczerą nadzieję, że twórcy szykują dla nas drugi sezon, i że tym razem położą większy nacisk na odpowiednie rozwinięcie wątków. Mają bowiem potencjał na stworzenie serii na miarę oryginału – z oszałamiająco dobrymi aktorami i szeregiem możliwości na dalsze pociągnięcie tej fabuły. Patrząc na to, że na wiele pytań wciąż nie otrzymaliśmy odpowiedzi, myślę, że drugi sezon jest potrzebny. Pytanie tylko, czy jest na to miejsce przy nadchodzącym serialu Dexter: Resurrection, który ma rozgrywać się w teraźniejszości.

Zobacz również: Cassandra – recenzja serialu. Netflixowa wizja przyszłości w przeszłości

Dexter i Debra Patrick Gibson i Molly Brown
Fot. materiały promocyjne.

Czy jest to coś więcej niż kolejne wskrzeszenie, grające głównie na nostalgii widza? Szczerze powiedziawszy, myślę, że tak. Faktycznie, miło ogląda się tych znajomych bohaterów, odmłodzonych o kilkanaście lat – szczególnie wiedząc, że nic złego nie może im się tu jeszcze przytrafić. Widzę w tym serialu również naprawdę spory potencjał na coś bardzo dobrego. Pierwszy sezon w ciekawy sposób pokazał początki Dextera i dodał powiewu świeżości do tego uniwersum. Świetna gra aktorska, atmosfera oraz wszystkie nawiązania i małe mrugnięcia do widza niewątpliwie służą temu serialowi. Twórcy mają duże pole do popisu, jeśli chodzi o wątki. Mogliby rozwinąć temat psychiki Dextera, jego relacji z Debrą i innymi postaciami, czy też aspekty godnego pożałowania rodzicielstwa Harry’ego.

Miejmy tylko nadzieję, że jeśli Dexter: Grzech pierworodny rzeczywiście otrzyma kolejny sezon, to skupi się trochę bardziej na pogłębieniu, a nie dalszym spłycaniu motywów i bohaterów. Twórcy nie powinni bać się trudnych tematów ani chodzić na skróty.


Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne.

Plusy

  • Świetnie zagrani bohaterowie z Dexterem i Debrą na czele
  • Atmosfera, kolory, muzyka - wszystkie elementy genialnie oddają oryginał
  • Ciekawa fabuła...

Ocena

7 / 10

Minusy

  • ...choć nie bez dziur i słabo wykonanych zwrotów akcji
  • Braki scenariuszowe, w tym brak rozwinięcia niektórych wątków i motywacji
  • Harry Morgan został niepotrzebnie wybielony
Monika Wójtowicz

Fanka klasycznego kina grozy, musicali i dramatów psychologicznych. Uwielbia superbohaterów, Doktora Who i fikcyjnych seryjnych morderców. W wolnych chwilach zaczytuje się we wszystkim, co wpadnie jej w ręce, tańczy Pole Dance, gra na gitarze i spaceruje z ukochanym psiakiem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze