24 twarze Billy’ego Milligana – recenzja serialu dokumentalnego. Zostawcie go w spokoju albo wręczcie mu Oscara!

Billy Milligan – poznajcie człowieka, który został ogłoszony najcięższym przypadkiem rozszczepienia osobowości w dziejach. Nie słyszeliście o nim? A powinniście! 

Ludzie od zawsze interesowali się tym, co dziwne, nieznane i cholernie popieprzone. Nie ma od tego żadnych odstępstw, bo niezależnie czy temat dotyczy UFO, seryjnego mordercy albo gwałciciela, głowa wybucha i pojawiają się pytania: Co dalej? Czy ktoś nagrał spodek? Dlaczego złapali go tak późno? 

Zobacz również: Metroid Dread – recenzja gry. Protoplasta Metroidvanii powraca

Billy Milligan to Amerykanin, który zyskał międzynarodową sławę po tym, jak zdiagnozowano u niego przypadek osobowości rozszczepionej na… 24 różne postacie. Brzmi dość nieprawdopodobnie, co? Cóż, jeśli wzbudza to w Was wątpliwości, nie macie się czym martwić. Większość osób mających do czynienia z Milliganem stwierdza, że mu nie wierzy – że facet wymyślił sobie różne osobowości, żeby uniknąć więzienia. Mimo wszystko to trochę dziwny sposób, żeby uciec od kary pozbawienia wolności, prawda?

O przypadku Billy’ego można dowiedzieć się m.in. z netflixowej produkcji Monsters Inside: The 24 Faces of Billy Milligan, wydanej 22 września 2021 roku. Przez większość pierwszego odcinka Billy pokazywany jest jako gwałciciel z kampusu – narracja ta utrzymuje się tak długo, że w pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać: co z tymi 24 twarzami?  Serio, akcja rozwija się wolno, elementarnie, obnażając kolejne fakty. I jasne, są tego plusy i minusy. Dla osób, które obejrzały już w swoim życiu kilkanaście podobnych seriali dokumentalnych – czyli takich jak ja – wszystko łączy się w całość o wiele szybciej i mogą zacząć się denerwować, że narracja wciąż pozostaje praktycznie w martwym punkcie. Dlatego jeśli ktoś zaczyna swoją przygodę z serialami dokumentalnymi, to 24 twarze Billy’ego Milligana nie wykopie go na Pluton i tam nie zostawi. Śmiało, obejrzyjcie!

Zobacz również: Dlaczego serial The Last of Us jest skazany na porażkę

W tego typu produkcjach cenię sobie przede wszystkim autentyczny materiał dowodowy. W Monsters Inside: The 24 Faces of Billy Milligan mamy nagrania rozmów Billy’ego z innymi, a przede wszystkim z doktor Cornelią B. Wilbur, znaną z przypadku Sybil, która zadaje w końcu to jakże kluczowe pytanie: z kim rozmawiam? Dopiero pod koniec pierwszego odcinka ktoś decyduje zapytać Milligana o tak istotną kwestię, mimo że wcześniej odnotowano w jego przypadku niepokojące symptomy jak na przykład zaniki pamięci. Dlaczego nikt wcześniej nie pomyślał o tym, że podejrzany może cierpieć na rozszczepienie osobowości? To zastanawiające, szczególnie po przypadku Sybil, gdzie doktor Wilbur mierzyła się z pacjentką o 16 różnych osobowościach, co w tamtych czasach odbiło się głośnym echem w mediach.

Dodatkowo warto wspomnieć o tym, że to wcale nie tak, że serial dokumentalny o Milliganie wziął się znikąd. Najpierw książka, później serial – wiecie dlaczego jest to tak ważne? Ponieważ serial wydaje się być pozbawiony niektórych kluczowych informacji, pomija kilka wątków i tak właściwie mamy faceta o 24 osobowościach, ale bliżej poznajemy jakieś 8. Właśnie dlatego warto sięgnąć po książkę.

Książka ta wyrosła z niezliczonych spotkań z Williamem Stanleyem Milliganem, a także z wywiadów z sześćdziesięcioma dwiema osobami, których życiowe ścieżki skrzyżowały się z drogą jego życia

Powyższy cytat otwiera książkę Człowiek o 24 twarzach Daniela Keyesa. W ten sposób autor daje nam do zrozumienia, że książka powstała z wielu relacji, a ponadto warto zaznaczyć, że wywiady przeprowadzono również z osobami, które były sceptycznie nastawione do całej sytuacji z Milliganem.

Zobacz również: Nocne kły – recenzja filmu. Bella nie przygryza wargi, a Edward ma sarnie spojrzenie…

To, czego nie udało się netflixowej produkcji, a możemy znaleźć w książce, to dokładny opis każdej z osobowości Billy’ego. Serial dokumentalny skupia się na zaledwie kliku z nich, moim zdaniem najciekawszych postaciach, ale mimo wszystko – to nadal 24 twarze, więc warto rozwinąć temat, prawda? Szczególnie że pierwsze wydanie książki miało miejsce w 1991, a w Polsce – 2001 roku. Myślę, że Netflix mógł to zrobić lepiej.

Natomiast jeśli chodzi o samą książkę, to jest ona przyjemna. Po prostu. Czyta się szybko, chłonie się to, co napisał autor, a przede wszystkim jest to język, który zrozumie każdy. Brak tutaj naukowych terminów, a nawet jeśli się pojawiają, to są wytłumaczone w prosty i przystępny sposób. Na próżno jednak szukać w książce twardych dowodów na to, czy Billy Milligan był oszustem, czy też chorym psychicznie człowiekiem – Daniel Keyes po prostu pisze to, co słyszy i podaje czytelnikom na tacy.

Zobacz również: Iskra – recenzja książki. Jak trzyma się polska fantastyka młodzieżowa?

Co ciekawe, trwają prace nad ekranizacją książki Keyesa. W rolę Milligana wcieli się Leonardo DiCaprio – tylko czy DiCaprio to dobry wybór? Nie wiem, ale jestem niemal pewna, że po obejrzeniu 24 twarze Billy’ego Milligana i przeczytaniu książki Człowiek o 24 twarzach będę niemożliwie krytyczna, szczególnie jeśli coś zostanie spieprzone.

24 twarze Billy'ego Milligana

Serial ogląda się dobrze. Narracja bierze nas za rękę i pokazuje wszystko od samego początku do końca. Od incydentów z gwałtami, poprzez szukanie winnego aż do ujęcia Milligana i całego zamętu związanego ze zjawiskiem rozszczepienia osobowości. Stare nagrania są komentowane nie tylko przez osoby bliskie Milliganowi, ale również sceptyków i ekspertów. Koniec końców mogę powiedzieć tylko jedno: obejrzyjcie i wyróbcie sobie własną opinię na temat Billy’ego Milligana!

Plusy

  • Autentyczne nagrania z rozmów Billy'ego i lekarzy
  • Dobrze wytłumaczone zjawisko rozszczepienia osobowości
  • Wydarzenia komentują także sceptycy historii Milligana

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Wolno rozwijająca się akcja
  • Niby człowiek o 24 twarzach, ale bliżej poznajemy jakieś 8
  • Lepiej zacząć od książki, serio
Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze