The Office PL – recenzja serialu. Największe zaskoczenie tego roku! A może nawet i wszystkich innych!

Nie mogę w to uwierzyć. Nie dość, że pochłonąłem pierwszy sezon The Office PL w dwa dni, to… Jest mi mało. Kurde, ja wręcz jestem przybity, że muszę czekać na drugi sezon sam Bóg wie ile czasu!

Coś, co wyglądało na totalną porażkę po zwiastunach i zajawkach, projekt który wręcz nie mógł się udać – udał się. Ludzie, którzy podjęli się niemożliwego zadania przeniesienia w zasadzie dwóch kultowych seriali – The Office UK oraz US – na polskie realia, wywiązali się ze swych obowiązków znakomicie. Tak… Jestem w szoku. Gdy z obrzydzeniem wymalowanym na twarzy odpalałem pierwszy odcinek The Office PL, nie spodziewałem się, że już dwa dni później będę pisał recenzję wychwalającą tę produkcję.

Zobacz również: Squid Game – recenzja pierwszego sezonu. Traumatyczne zabawy.

Zacznijmy od tego, że The Office PL to nie jest kopia odrysowana od linijki. Serial wyłącznie czerpie inspiracje od swoich poprzedników. Bierze pomysły i bohaterów, a następnie zmyślnie przerabia je na polskie realia. Najlepszy przykład? Nasz rodzimy Dwight. Darek to stereotypowy Polak koło pięćdziesiątki, któremu przyświeca myśl kiedyś to było. Lubi wspominać PRL, a w jednym ze swoich zwierzeń do kamery narzeka, że za jego czasów nie było LGBT tylko KGB. Czyż to nie jest genialny tekst, który mógłby wypowiedzieć typowy Janusz? Inną, ciekawą innowacją względem oryginału jest… Dwóch Michaelów Scottów. Tak jakby. Bo okazuje się, że biuro Kropliczanki (tak, papier zamieniono na wodę) ma głównego szefa – Michała, wzorowanego właśnie na postaci Carella i Gervaisa – oraz jego zastępcę – Patrycję, istną kobietę sukcesu (można powiedzieć, że z urodzenia…), która nie wie nic o biznesie, w którym siedzi. Jest to naprawdę udane urozmaicenie formuły, a konflikt na linii tej dwójki bohaterów daje sporo dobrego contentu.

Zobacz również: Najmro. Kocha, kradnie, szanuje – recenzja filmu. Ten wąs niejedną akcją trząsł

Pierwszy sezon The Office z Michaelem Scottem mocno bazował na brytyjskiej wersji, co w efekcie wyszło dość średniawo. Na szczęście, wraz z kolejnym sezonem, serial odnalazł swoją tożsamość i niejako oderwał się od wersji z Ricky Gervaisem. W przypadku The Office PL, od początku czuć, że produkcja jest nasza, polska. Polskość wylewa się z ekranu; twórcy śmieją się z nas, wytykają nasze stereotypy i sposób myślenia w bardzo przystępny i zdrowy sposób (nie pozdrawiam, Panie Smarzowski). Pojawiają się także odniesienia do naszej kultury – Jeden z dziesięciu, samochód Łada, YouTuber Żeli Papą czy Deluxe Ski Jump – miód na me serce!

the office pl
CANAL+/fot. Łukasz Bąk

Niestety, rysa pojawia się w momencie zagłębienia się w scenariusz. Po pierwsze primo, humor zaprezentowany w serialu nie zawsze siada – szczególnie na samym jego początku. Nie wiem, czy to kwestia przyzwyczajenia się do klimatu serialu, ale odczuwałem diametralną różnicę w poziomie żartów między pierwszą połową sezonu, a drugą. Wydaje mi się, jakby i twórcy i aktorzy z czasem trochę zluzowali, dzięki czemu rzeczywiście im dalej w sezon, tym lepiej się The Office PL ogląda. Epizod pilotażowy w większości był żenujący, ale wykazywał się na tyle dużym potencjałem, że mnie zaciekawił. I Bogu dzięki, bo niemal płakałem ze śmiechu przy odcinkach drugiej połowy sezonu jak Tolerancja czy Krzyż.

Zobacz również: Żeby nie było śladów – recenzja filmu. Dziwny jest ten świat

Po drugie pirmo – mam wrażenie, że niektórym wątkom fabularnym brakuje dobrego rozwiązania. Okej, twórcy sporo czerpią z oryginałów i czasami robią to naprawdę dobrze. Mamy polski odpowiednik Jima i Pam – Franka i Asię. Ich wątek jest prowadzony w całkiem przyjemny sposób, mimo że wiemy dokąd zmierza. Ale są też pomysły, przypominające to, co było w serialu-matce naszego The Office PL. Mamy więc biurowe mistrzostwa, mające wyłonić vice-vice szefa biura (podobnie jak w odcinku Office Olympics wersji US). Mamy też rozważania nad tym, czy pewna plama przypomina bardziej kota czy psa (co przywodzi na myśl pytanie z jednego epizodu z sezonu piątego US – Hilary Swank jest hot or not?). I jak setup tych sytuacji, ugruntowanie ich w fabule odcinka i akcja wokół nich jest niezła, tak payoff – czyli wielkie rozwiązanie tych scen – jest naprawdę rozczarowujący, bez pompy.

Fot. materiały prasowe/Canal+

I to nie jest jedna czy dwie sytuacje na cały sezon. Większości pobocznych wątków brakuje dobrego payoff-a, zaś zdarzają się i takie, które to udane rozwiązanie mają, ale z kolei brakuje im trochę setup-u. Mam nadzieję, że wraz z drugim sezonem dostaniemy bardziej skondensowaną i dopracowaną fabułę odcinków, bo jest to ewidentnie element do poprawy. A gdy go już poprawią, to The Office PL spokojnie będzie mogło dorównać wersji UK US.

To mi się w sumie najbardziej podoba w całym tym biurowym uniwersum (choć to słowo mocno na wyrost). Dostaliśmy trzy seriale o pracy w biurze, a każdy jest zupełnie inny. Każdy ma swoje własne ja i każdy ogląda się przyjemnie, a jednocześnie zupełnie inaczej. Ale co najlepsze – zarówno The Office PL, UK jak i US są naprawdę dobrymi serialami. Cieszy mnie to niezmiernie, bo trochę brakowało mi tego serialu w moim popkulturowym życiu, a dzięki naszej polskiej wersji, mogę przeżywać te seriale w pewnym sensie na nowo. Czekam z niecierpliwością na drugi sezon

To co? Teraz Shameless PL, gdzie śledzimy łódzką patolę? Czy Breaking Bad PL, gdzie stary Janusz wchodzi w biznes narkotykowy z młodym Sebixem? Canal+ #musicie

Plusy

  • Im dalej w sezon, tym robi się tylko lepiej
  • Świetna (w większości) obsada
  • Czołówka mnie urzekła

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Kilka aspektów scenariusza - niektóre żarty w ogóle nie siadają, a pewnym wątkom brakuje odpowiedniego payoffa
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze