Złoczyńcy – rozkosznie nikczemni – recenzja książki. Jak dobrze być złym

O tym, czym stał się dzisiaj Disney mogę pisać długie rozprawki. Zresztą, prawie zawsze wyrażam swoją dezaprobatę dla tego studia. Niemniej, dawny Disney zapewnił mi masę, masę miłych wspomnień i niezapomnianych doświadczeń popkulturowych, do których wracam po dziś dzień w ucieczce przed zmartwieniami dorosłego życia. 

To chyba właśnie między innymi dzięki Disneyowi tak ukochałem sobie złoczyńców w popkulturze. Villainsi kręcili mnie zawsze znacznie bardziej, niżeli przeważnie nudni bohaterowie. Ich złowieszczy lub czasami dziwaczny wygląd rzucał się w oczy. Ich prezencja i charyzma momentalnie przykuwały uwagę. A często wzbudzali też strach. Disneyowscy złoczyńcy, szczególnie ci z XX wieku, dzisiaj zajmują specjalne miejsce w moim serduszku, ale również na półce, gdzie stoją w postaci figurek od Funko. Tak więc na wieść, że Wydawnictwo Olesiejuk wyda u nas książkę Złoczyńcy – rozkosznie nikczemni, będącą niejako leksykonem wszystkich złodupców bajek Disneya (oraz Pixara), bardzo się ucieszyłem.

Zobacz również: Outpost – recenzja książki. Radioaktywna wiocha pełną gębą

Jak wspomniałem, Złoczyńcy – rozkosznie nikczemni to nic innego, jak atlas, przewodnik po czarnych charakterach, które pojawiały się na przełomie lat w bajkach Disneya i Pixara. Książka jest wydana naprawdę pięknie – sama już okładka sprawia, że ten tytuł chce się mieć w swojej kolekcji. Powiększony format, wyżłobiony tytuł i majestatyczny Shere Khan prezentujący się. Ach, nic, tylko zagłębić się w lekturze!

Zacznijmy od tego, że nasi złoczyńcy – co moim zdaniem jest bardzo dziwną decyzją – zostali pogrupowani na różne kategorie. Użyczający swego wizerunku na okładce adwersarz Mowgliego z Księgi Dżungli tym samym znalazł się w rozdziale Prawdziwe Bestie zaraz obok takich złoczyńców jak… Słasice i Łonie z Kubusia Puchatka lub kotów Si i Am z Zakochanego Kundla. W rozdziale Najgorsi z najgorszych, obok takich złowieszczych antagonistów jak Czarnobóg z Fantazji, Diabolinie ze Śpiącej Królewny czy Rogaty Król z niesławnego Taran i magiczny kocioł znalazło się miejsce dla… Sida z Toy Story czy Władzi z Rodzinki Robinsonów. Znacznie, ale to znacznie bardziej pasowałoby tu przedstawienie chronologiczne, które stanowiłoby świetny i prosty wgląd w to, jak przedstawienie zła u Disneya ewoluowało na przestrzeni lat.

Zobacz również: Home Sweet Home Alone – recenzja filmu. Kevin nie-taki-podrabianiec

Jestem jednak w stanie niejako zrozumieć, czemu zdecydowano się na kategoryzowany miszmasz. Czytelnicy najpewniej zakończyliby lekturę w połowie, bo umówmy się – po roku 2000-cznym, Disney nie ma za bardzo czym pochwalić się w sferze villainsów. Tyczy się to szczególnie ostatnich 10 lat, gdzie złoczyńcy w bajkach Disneya działają trochę na zasadzie tych w Scooby Doo. Wiecie, w animacjach starszej daty, zło było obecne od początku. Pamiętacie wspaniałe wejścia Hadesa czy wspomnianej już Diaboliny? No więc w bajkach Disneya nowej ery, zło jest obecne, ale zazwyczaj działa z ukrycia i dopiero na koniec filmu dowiadujemy się o jego prawdziwym obliczu. 

W Złoczyńcy – rozkosznie nikczemni dostajemy opis dosłownie każdego złoczyńcy, który pojawił się w animacjach Disneya i Pixara do momentu premiery Zwierzogrodu. Zabraknie więc tu szwarccharakterów z CocoIniemamocnych 2 czy Vaiany, ale, hej – to i tak naprawdę pokaźny zbiór postaci. Każdy ze złoli – nieważne, czy to kultowy Skaza czy Dyrektor Cyrku z Dumbo, na którego wszyscy mają wywalone – każdy ma swoją rubryczkę informacyjną, przynajmniej jeden akapit poświęcony opisowi postaci oraz fotkę, co by to zobaczyć jak prezentuje się gęba danego złodupca. Jest to szczególnie warte docenienia ze względu na to, że na dobrą sprawę mogłaby to być książka o połowę krótsza. Bo po co rozpisywać się o ciotce z Zakochanego Kundla czy jakichś pobocznych złoczyńcach z bajek, których i tak nikt już nie pamięta?

Zobacz również: Star Wars. Wielka Republika: W Ciemność – recenzja książki

Doceniam więc tę czynność, która w szczególnie dzisiejszym świecie sprawia sporo trudności autorom różnorakich treści – chodzi mi o postaranie się. Złoczyńcy – rozkosznie nikczemni zdecydowanie należą do grona książek, przy których nie pozwolono sobie na fuszerkę. Oczywiście, niektóre opisy nie wnoszą dosłownie nic ciekawego do naszego życia, ale miło, że się jednak tam znajdują. W książce czeka na nas również masa ciekawostek poświęconych czarnym charakterom Disneya, ich pomocnikom czy aktorom użyczającym głosu tym postaciom. Największym moim zdaniem atutem książki są natomiast… Obrazki. Bo w końcu co to za książka, jak nie ma w niej obrazków?

W Złoczyńcy – rozkosznie nikczemni dostajemy tonę niezwykle interesujących szkiców koncepcyjnych i roboczych grafik najznamienitszych bohaterów ciemnej strony mocy. Niektóre z nich – jak chociażby Cruelli, Urszuli czy Moczyknura – naprawdę mnie zaintrygowały. I może to wydać się wam głupie, ale to dość niesamowite, że zwykły szkic przedstawiający  bohatera z bajki mojego dzieciństwa w całkowicie zmienionej formie, potrafił wzbudzić we mnie jakieś emocje. Także dla mnie, jako fana starszych bajek Disneya, a w szczególności ich czarnych charakterów, ta książka zwyczajnie spełniła moje oczekiwania.

Zobacz również: YouTube usuwa łapki w dół, Hollywood świętuje, a my witamy 1984 rok

Złoczyńcy – rozkosznie nikczemni to książka, która idealnie sprawdzi się dla każdego fana Disneya. Dla tego, który wychował się na Piotrusiu Panie, Alicji w Krainie CzarówKsiędze Dżungli. Dla tego, który cieszył się w kinie, chodząc na produkcje z tak zwanego Pierwszego Renesansu Disneya, to znaczy Króla Lwa, Aladyna Mulan. W końcu i dla nieco młodszych widzów, którzy pokochali bajki Disneya za sprawą Wielkiej Szóstki, Krainy Lodu czy Zaplątanych. Piękna prezencja, bogata zawartość i lektura, po której zrobicie najpewniej to samo, co ja – odpalicie swoje ulubione bajki, by zobaczyć niezapomnianych złoczyńców w akcji.

Plusy

  • Bardzo ładne wydanie
  • Kilka naprawdę interesujących informacji na temat niemal każdego, disneyowskiego złoczyńcy
  • Tona zdjęć, grafik i szkiców koncepcyjnych

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Dość dziwny, specyficzny podział złoczyńców na kategorie
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze