Nocny Kochanek – O Jeden Most za Daleko – recenzja płyty

Nocny Kochanek powrócił z czwartym, autorskim albumem O Jeden Most za Daleko. Moje oczekiwania co do tej płyty były sceptyczne. Po dwóch poprzednich, opartych na coverach (odpowiednio własnych i zagranicznych utworów), obawiałam się, że potencjał twórczy Kochanka gdzieś się wyczerpał. Szczęśliwie, myliłam się.

Nocny Kochanek uraczył nas powrotem do swoich heavy metalowych korzeni, nagrywając dziesięć utworów stylistycznie zbliżonych do tych znanych z pierwszego albumu. Stęskniona za klasycznym brzmieniem zespołu odetchnęłam z ulgą, zapętliłam płytę w odtwarzaczu i pobiegłam szukać biletów na koncert Kochanka w moim rodzinnym mieście.

Ale po kolei.

Choć ogólny charakter wydawnictwa jest właśnie heavy metalowy, to łatwo zauważyć, że tracklista składa się z utworów odpowiadających różnym stylom. Znajdziemy tu więc mix rock and rolla, muzyki typowo rockowej, klasycznego heavy metalu i jeszcze nieco ostrzejszych brzmień.

Zobacz również: Rammstein – Zeit – recenzja płyty

W poszczególnych nagraniach słychać nawiązania zarówno do całych stylistyk twórców światowych, jak i ich pojedynczych utworów. Wiele kompozycji przywodzi więc na myśl muzykę Judas Priest (głównie Wampir i Pornolistonosz), Helloween (por. Ranny Ptaszek i Take Me Home), Dio (por. początek Serce za Szkłem i Don’t Talk to Strangers) oraz Slayera i King Diamond (tutaj znów Wampir).

Oprócz inspiracji czysto muzycznych w nowym materiale Kochanek zamieścił także nawiązania słowne. Tutaj najlepszym przykładem będzie Numer z Banjo, z wersem „Biorę banjo i zaczynam grać The Number of the Beast”. Niby proste, niby łatwe, ale wychwycenie takiego wersu zawsze jakoś cieszy.

Co ważne, to mimo tych licznych muzycznych nawiązań płyta O Jeden Most za Daleko stoi na własnych nogach. Tytułowy numer wyróżnia się bardzo melodyjną ścieżką dźwiękową i wybija na tle innych piękną, gitarową solówką. Może i nie przebija ona intra Dżentelmenów Metalu z drugiej płyty, ale na pewno jest już w mojej kochankowej czołówce. Warstwą melodyczną wyróżnia się także ballada Serce za szkłem.

Zobacz też: ZZ Top – RAW (‘That Little Ol’ Band From Texas’ Original Soundtrack) – recenzja płyty

Oprócz tego Nocny Kochanek (jak zwykle) bawi się tekstami. Są w nich nawiązania do wcześniejszej twórczości zespołu – zarówno takie bardzo wprost, jak w Pornolistonoszu (aluzja do Dr. Ongala) czy Romantycznym Księciu Metalu (odwołanie do Konia na Białym Rycerzu), jak i te mniej oczywiste. Wspomnijmy podmiankę Angeliny Jolie na Andżelę w Cudzesach czy krzyk rozpoczynający Otwieracz, kojarzący się z początkiem Poniedziałku, otwierającym Zdrajców Metalu.

Do tego dochodzi tak ceniony przez fanów językowy humor: autoironiczne „A na przodzie ten subtelny śpiew, jak w eremefie” w Otwieraczu, gry słów w Rannym Ptaszku („byłem szybki, byłem wolny tak jak ptak”) i Numerze z Banjo („rozstrojone banjo masz (…) to nie strój zdobi muzyka”), kreowane sytuacje (romantyczna kolacja przy świetle gromnic w Romantycznym Księciu Metalu) i typowe dla Kochanka, bezsensowne zwroty w Alkomanie (np. „zawodowy jest jak amator”).

Nowe teksty dodatkowo obdarowują fanów tradycyjnymi już sentencjami typu „szczęścia kupić się nie da, za darmo brać je trzeba” (Cudzesy). Kochanek zręcznie nawiązuje też do utartych w polskiej kulturze memów. Mam tu na myśli choćby strofy „czy ty myślisz, że na darmo obiad dla rodziny robię” i „wypij krew, ziemniaki zostaw” z Wampira, czy też „raz wypił więcej niż Sławomir Peszko” w Alkomanie.

I, gdyby tego wszystkiego było mało, Nocny Kochanek zaczepnie bawi się tekstem ze słuchaczami. Tutaj najlepszym przykładem będą wersy „Czuję puszczy ducha. Romantyczny bądź, jeśli chcesz po…trzymać ją za dłoń”. Niech pierwszy rzuci kamieniem, który śpiewając na koncercie się nie przejęzyczy.

Zobacz też: Red Hot Chili Peppers – Unlimited Love – recenzja płyty

Warto też poświęcić chwilę zamysłowi poszczególnych utworów. Rozpoczynający płytę Otwieracz jest kompozycją autotematyczną – opowiada o samym procesie śpiewania, nagrywania muzyki i pisania kolejnych linijek tekstu. Ranny Ptaszek kumuluje maksymalną liczbę typowo kochankowych podtekstów erotycznych, a Romantyczny Książę Metalu ma zadatki na koncertowy hit z wielokrotnie powtarzanym wersem „zakochaj się, zakochaj”. Czyżby miał zastąpić tradycyjny Minerał Fiutta?

Uwagę przykuwa również konstrukcja utworu Serce za Szkłem. Przywodzi na myśl kultowe Nie pytaj o Polskę Obywatela G. C.. Tak, jak Ciechowski śpiewał o Polsce niczym o kobiecie, tak Nocny Kochanek podnosi rangę swoich uczuć do alkoholu do płomiennej miłości do kobiety właśnie. Nie wiem, czy inspiracja była tutaj zamierzona, jednak przez taką analogię kawałek Serce za Szkłem dodatkowo zyskuje w moich oczach.

No i finalnie, nowym albumem Kochanek poszerza grono swoich muzycznych bohaterów, kreowanych w tekstach z poprzednich płyt. Dołączają do niego Alkoman – superbohater zdający się być pewnym przeciwieństwem dla Iron Mana z utworu Black Sabbath, a także wampir-wegetarianin – postać tragiczna w samej swojej istocie.

Zobacz też: Krakoskie Popki na Pol’and’Rock feat Day of Maxior – nasza relacja z Festiwalu

Podsumowując, po dwóch mniej udanych eksperymentach opłaciło się Kochankowi wrócić do starych, dobrych klimatów. Jajcarski styl zespołu się nie starzeje, a sprawdzony przepis na humorystyczne utwory wciąż owocuje. Paradoksalnie, miejsce o jeden most za daleko jest dokładnie tym, do którego zespół powinien był się udać. Nowej płyty słucha się naprawdę dobrze – powiedziałabym nawet, że z każdym odtworzeniem jest coraz lepiej. Nie ma tu nudy, są chwytliwe, wpadające w ucho teksty i muzyczne zróżnicowanie okraszone dodatkowo dwiema balladami w kochankowym stylu. Czego chcieć więcej?

Co tu dużo mówić – płyta jak ta zdarza się tylko jeden raz na trzy…

Plusy

  • Powrót zespołu do korzeni
  • Nawiązania do twórczości własnej i innych artystów
  • Album coraz lepszy z każdym kolejnym odtworzeniem

Ocena

9 / 10

Minusy

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze