Dragon Ball: The Breakers – recenzja gry

Dragon Ball: The Breakers to najnowsza gra z uniwersum Dragon Ball, która robi ogromny krok od normy.

W odróżnieniu od poprzednich odsłon, Dragon Ball: The Breakers to internetowa asymetryczna gra wieloosobowa typu survival, która rzuca wyzwanie siedmiu zwykłym obywatelom (Survivors) przeciwko bezwzględnym złoczyńcom (Raiders) z uniwersum Dragon Ball. Mówimy tu o takich rywalach jak Cell, Frieza i Buu przeciwko między innymi zmiennokształtnej świni Oolongowi czy Bulmie. W sumie jest to zacięty wyścig siedmiu przerażonych obywateli przeciwko jednemu Raiderowi żądnemu krwi.

Zobacz również: Najlepsze gry 2022 roku

Początkowo, nowy Dragon Ball wygląda niegroźnie – w końcu, co tak okropnego może stać się w kolorowym, kreskówkowym, a do tego jeszcze komediowym uniwersum? Ten, kto miał styczność z takimi tytułami jak Dead by Daylight czy Friday the 13th, które jako pierwsze spopularyzowały gatunek asymetrycznego multiplayera, wie doskonale jak niezwykle stresująca jest idea przyświecająca takiemu typu rozgrywce online…

Nie ma tu za bardzo fabuły. Krótka cutscenka wprowadza nas w klimat gry, tłumacząc jej główne założenie. A założenie jest dobre i proste. Walka ze złoczyńcą i próba wyjścia z beznadziejnej sytuacji wbrew wszelkim kłodom rzucanym pod nogi. Upragniona wizja wygranej jest bardzo daleka od realizacji, choć myśl o przeżyciu nierównej potyczki napędza działania gracza. Niezwykłe napięcie, strach i gęsia skórka, a jednocześnie potrzeba skupienia i niezwykłej uwagi i skrupulatności, by móc ujść z życiem. No, chyba, że gra się jako Raider – tu graczowi towarzyszyć będzie całkowicie inne doświadczenie. Dreszczyk emocji wynikający z polowania na bezradnych, przerażonych cywilów – mmmm…

Zobacz również: FIFA 23 – recenzja gry

Jak wspomniałem, istnieją dwie grywalne strony: Raiders (Buu, Cell i Frieza) i Survivors (regularni, zwykli obywatele, których jedynym wyjściem jest współpraca, by przeżyć). Jest to gra wieloosobowa 7v1 PvP, więc nie ma w niej zbyt wiele uczciwej gry, ale o to w tym wszystkim chodzi. Ocaleni są tak słabi i przerażeni Najeźdźcami, że jedyną rzeczą, która zaprząta ci głowę przez całą grę, jest walka o życie.

Po obu stronach możesz swobodnie levelować (tak, jakby Najeźdźcy potrzebowali więcej power-upów…). Najeźdźcy zwiększają swoją moc za każdym razem, gdy zabiją Ocalałego. Wygrywają, gdy zabiją wszystkich Ocalałych, co jest dość łatwe do zrobienia. Dzieje się tak dlatego, że wzmocnienie Raidersów oznacza stopniową ewolucję w najpotężniejszego stwora poziomu czwartego, którego siła oznacza, że może zabić Survivorsa zwykłym machnięciem ręki. Dochodzi również do tego umiejętność zniszczenia terenu, która wymazuje część mapy. O tak. Raidersi mogą zniszczyć część mapy, kiedy staną się potężni.

Zobacz również: The Last of Us, Part 1 – recenzja gry

Jeśli jesteś Ocalałym, jak dokładnie pokonać tę niepowstrzymaną bestię? Cóż, są trzy niezbyt łatwe sposoby. Po pierwsze, wszyscy Ocaleni muszą przemierzać mapę, zbierając do siedmiu power keys. Te mogą odblokować Super Time Machine, którym można teleportować się do innego królestwa, uciekając przed gniewem Raidersów i wygrywając. Drugim sposobem jest użycie Transpheres, aby przekształcić się na krótką chwilę w kultowych wojowników Z, takich jak Goku, Piccolo lub Tien. Będziesz miał mnóstwo ataków do obrony, jak Kaio-ken, Solar Flare i wiele więcej. Krótki czas transformacji oznacza, że musisz być sprytny i połączyć się z innymi ocalałymi, aby spróbować załatwić Raidera. Upewnij się tylko, że nie zabraknie ci czasu i nie przekształcisz się z powrotem w swoje pierwotne „ja”, ponieważ w tym momencie następuje koniec gry. Jest jeszcze trzecia i ostatnia opcja, z której mogą skorzystać Ocaleni. Jeśli masz szczęście zebrać wszystkie siedem smoczych kul, możesz przywołać Shenrona i wypowiedzieć życzenie, aby osiągnąć ostateczny poziom czwarty.

Zobacz również: Portal – samotność, ciasto i roboty

Ocaleni kontra Najeźdźcy to zdecydowanie świetny pomysł od samego początku. Wykonanie pomysłu i rozgrywki jest tym, co w ostatecznym rozrachunku liczy się najbardziej. Dlatego dość przeciętna grafika nie wpływa na ocenę końcową gry. Jestem raczej z tych oldschoolowych graczy, którzy zamiast zwracać uwagę na aspekty wizualne czy FPS-y, zdecydowanie stawia na fun płynący z rozgrywki.

Nie znaczy to, że Dragon Ball: The Breakers pozbawione jest wad. Poza często zwariowaną pracą kamery (to już chyba wizytówka growych wersji DB), jest jeszcze element gacha, który może naprawdę zdemotywować graczy, którzy chcą autentycznie rywalizować. Jeśli możesz łatwo kupić tokeny za prawdziwe pieniądze, dając sobie przewagę przy wyborze postaci na wyższym poziomie, to jaki jest sens poświęcania czasu i godzin na progresywną rozgrywkę? W najlepszym wypadku otrzymujemy grę typu pay-to-win, która nie ma większego sensu, biorąc pod uwagę, że trzeba zapłacić za dostęp do samej gry.

Dragon Ball: The Breakers to kolejna gra z bardzo popularnego gatunku asymetrycznego multiplayera. Z jednej strony mamy tu niezapomniane, zapierające dech w piersiach momenty, dreszczyk emocji i stany przedzawałowe. Z drugiej strony, wspomniane płatności w samej grze i praca kamery odbierają smak płynący z rozgrywki. Niemniej, jest stosunkowo tania, więc dla fanów Smoczych Kul czy asymetrycznej rozgrywki online – zdecydowanie warto się z tym tytułem zapoznać.

Plusy

  • Cena za grę...
  • Niezapomniane emocje, zarówno jako Ocalały jak i Najeźdźca

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • ... przyćmiona możliwością zakupów tokenów ułatwiających rozgrywkę
  • Praca kamery
Filip Szafran

Fan Batmana. Lubi Popkulturę więc o niej pisze

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze