Snoop Dogg & DJ Drama – Gangsta Grillz: I Still Got It – recenzja płyty

Snoop Dogg znowu zaskoczył. Popularny raper z okazji urodzin wydał niezapowiedziany wcześniej album, który wraca do korzeni studia Death Row Records, czyli gangsta rapu. 

W tym roku Snoop wydał już 3 pełnoprawne albumy i widać raper się nie zatrzymuje. W dniu swoich 51 urodzin wrzucił w streaming swoją kolejną płytę. Gangsta Grillz: I Still Got It jest mixtapem zrobionym do spółki z DJ Drama i został wyprodukowany we wracającym z martwych Death Row Records. Nazwa gangsta w tytule nie jest przypadkowa. Snoop od przejęcia studia podkreśla, że nadszedł czas na powrót do gangsta rapu i ta płyta ma być tego dowodem.

Zobacz również: DIOX HIFI – Wyższa Wrażliwość – recenzja przedpremierowa

Jeśli mowa o gangsta rapie to trzeba podkreślić, że nie mamy tu do czynienia z powrotem stylistycznym do lat 80/90. Ten duet wprowadził do starej formuły dużo z nowym brzmień i nie trzeba znać początków twórczości Snoopa, żeby się tu odnaleźć. Niestety tylko warstwa audio sprawia, że gangsta XXI wieku jest wyjątkowa. Widać po tekstach jak na przestrzeni lat ikona amerykańskiego rapu się zmieniała. Piosenkom, które garściami czerpią z tego podgatunku rapu, brakuje niestety charakterystycznego gniewu i pazura, co doprowadza do odczucia, że te piosenki są bezcelowe. Przez pół płyty słyszymy, jak Snoop Dogg zapewnia, że nadal to ma i to umie. Nikt tego nie neguje, bo Snoop, jeśli chodzi o przekładanie tekstu do muzyki to najwyższa liga, ale treść nie zawsze jest trafiona.

Zobacz również: Simple Minds – Direction Of The Heart – recenzja płyty

Pomimo tego, że pomysł z gangsta rapem się nie sprawdził, to muszę przyznać, że płyta pozytywnie mnie zaskoczyła. Doprowadził do tego sam Snoop, a może bardziej jego rola. Słuchając tej płyty, miałem wrażenie, że niekoniecznie DoggFather jest najważniejszy. Raper niejednokrotnie schodzi z pierwszego planu i daje się wykazać swoim podopiecznym ze stajni Death Row. Snoop na tej płycie przypomina mi Dr Dre, kiedy nagrywali wspólnie Chronic i nie ukrywam, że ta wersja rapera zrobiła na mnie największe wrażenie. Ogromnym plusem tej płyty właśnie są Ci młodzi gniewni. Jane Handcock, October London, Jozzy, czy Trinidad James to artyści, na których trzeba zwrócić uwagę. Jane jako pierwsza kobieta w tej ekipie dostała dwie piosenki.

Jeśli miałbym wybrać piosenki, które spośród 13 zaproponowanych przez duet Dogg/Drama są najlepsze, to z pewnością były by to Lemon & Squeeze, Around Here czy Lit. To wręcz niemożliwe, jak każda piosenka na tej płycie jest inna i Snoop do każdej się dopasowuje.

Zobacz również: Zaproszenie – recenzja. Z rodziną najlepiej na zdjęciach. A w kinie?

Lemon jest jedyną piosenką, która łączy elementy R&B z rapem. Pierwszy odsłuch przypominał mi kultowe piosenki rapera z Akonem, lecz w nowszym wydaniu. Występujący tu October London swoim ciepłym głosem wprowadza smooth vibe i nawet przejście z wokalu do rapu Snoop Dogga jest tu tak płynne, że tej atmosfery po prostu się nie wychodzi. Around Here za to głównie opiera się na aktualnych trendach na rap scenie. Piosenka spokojnie mogłaby trafić do topek z twórcami popularnego rapu jak Lil Baby, Jack Harlow czy YoungBoy NBA. Duet młodego Jozzyego i starego wyjadacza Snoopa daje powód do obaw dla konkurencji. Lit za to jest najlepszym trackiem, jeśli chodzi o warstwą muzyczną. Mamy tu do czynienia z mocnym bangerem i kurde jak ta piosenka nie trafi do mainstreamu, to będę w szoku.

Zobacz również: Rosaline – recenzja filmu. To nie musi być moja bajka

Nie jest łatwym zadaniem ocenić ten mixtape. Pomimo zawodu treścią nowego gangsta rapu to czuje się usatysfakjconowany. Nowe twarze pokazują, że Snoop Dogg nie musi już być pierwszoplanową postacią nawet na własnej płycie. Dodatkowo płyta oferuje dużą różnorodność pod względem muzycznym, więc napewno nie można się tu nudzić.

Źródło obrazka wyróżniającego: © Twitter Faze Clan

Plusy

  • Świetna robota producencka
  • Snoop oddający miejsce nowym twarzom

Ocena

7.5 / 10

Minusy

  • Nieudany powrót do gangsta rapu
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze