Muzyka Hansa Zimmera raczej nie jest obca fanom kina. Kto nie zna ścieżki dźwiękowej z Piratów z Karaibów, Incepcji czy Gladiatora? Kultowe soundtracki nie tracą wcale na popularności, podobnie jak koncerty muzyki filmowej. Cykliczne już wydarzenia niezmiennie przyciągają tłumy i nic dziwnego – trudno nie zachwycić się muzyką, którą na scenie wykonuje blisko dwustu wykonawców.
Koncert okazał się monumentalnym wydarzeniem, ponieważ muzyka Hansa Zimmera jest bliska wielu artystom. Na scenie warszawskiego Torwaru pojawił się cały tłum muzyków. Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie oraz Chór Akademicki Politechniki Warszawskiej to razem niemal dwustu wykonawców. Niezbędny na scenie oczywiście był również dyrygent – Maciej Sztor – oraz fenomenalna Anna Lasota, śpiewająca partie solowe.
Zobacz również: Bastille – Give Me the Future – relacja z koncertu w Warszawie
Nie ma co się dziwić, że koncert rozpoczął się właśnie utworami z Gladiatora. Emocjonalna, poruszająca muzyka Hansa Zimmera z tego filmu idealnie wprowadziła widownię w odpowiedni nastrój. Muzyce towarzyły wyświetlane nad sceną fragmenty filmu, słuchacze mogli więc powrócić nie tylko do ulubionych utworów, ale też ulubionych momentów z Russellem Crowe w tytułowej roli.
https://www.youtube.com/watch?v=NBE-uBgtINg
Fragmenty filmów towarzyszyły z resztą większości wykonywanych utworów, niezaprzeczalnie działając na słuchaczy. Połączenie muzyki orkiestralnej na żywo z seansem kinowym sprawiało, że chciało się przypomnieć sobie całe filmy, najlepiej z dobrymi słuchawkami na uszach. Wśród filmów, do których muzykę tworzył Hans Zimmer, nie zabrakło klasyków, takich jak Mroczny Rycerz, Interstellar czy Kod da Vinci. Oczywiście pojawił się również Król Lew, który wzbudził ekscytację widowni. Z najnowszych dzieł Zimmera pojawiła się ścieżka dźwiękowa Diuny.
Zobacz również: Metro Boomin – Heroes & Villians – recenzja płyty
Ku mojemu zaskoczeniu i ubolewaniu, fragmenty Króla Lwa i Diuny nie zostały wyświetlone. Może założenie było takie, że Króla Lwa każdy widział, a Diuna jest zbyt nowa, by ją rozpoznać? Nie wiem, ale mimo wspaniałego wykonania odczułam brak scen z filmu. Na szczęście pozostałe filmy wyświetlone zostały bez przeszkód, by dopełnić muzykę i przypomnieć, jakim scenom towarzyszyła w kinie.
Co ciekawe, fragmenty filmów nie były jedynym dodatkiem do muzyki. Na scenie znaleźli się również kamerzyści, którzy umiejętnie krążyli wśród wykonawców. Publiczność mogła się przyjrzeć orkiestrze z bliska i zobaczyć grę na skrzypcach, fletach czy harfie. Od czasu do czasu na ekranie pojawiał się również dyrygent czy wędrująca wśród publiczności solistka.
Zobacz również: Męskie Granie 2022 – recenzja płyty
Wszystkie te dodatki do muzyki dobrze spełniły swoją funkcję. Koncerty często kojarzą nam się nie tylko z dobrą muzyką, ale też skakaniem, wspólnym śpiewaniem i innymi fanowskimi zagraniami. Mimo znacznie spokojniejszej aury muzyki filmowej nie ma mowy o dłużeniu się ani znużeniu. Aranżacja ekranu dobrana do utworów przyciągała oko, a boczne ekrany wyświetlały kultowe rzeczy kojarzone z filmem – przykładowo, bączka z Incepcji podczas utworu Time. Jedynie światła kłóciły się nieco z wizją koncertu orkiestry, częściej przeszkadzały niż pomagały, prześwietlając ekran lub rażąc widownię w oczy. Szczególnie niedopasowane okazały się zielone światła przy Mrocznym Rycerzu – wśród publiczności dało się usłyszeć prychanie czy dyskretny śmiech, kiedy Batman na ekranie otoczony został neonowym blaskiem.
W bogatym repertuarze każdy słuchacz mógł znaleźć coś dla siebie – zarówno przed, jak i po koncercie publiczność dyskutowała o soundtrackach, dla których przyszli na koncert. Co więcej, tego dnia odbyły się aż trzy koncerty – wyraźnie widać, że zainteresowanie muzyką Hansa Zimmera nie słabnie. Z niecierpliwością czekam więc na kolejne wydarzenia z cyklu Koncertów Muzyki Filmowej, spodziewając się nie tylko utalentowanych wykonawców i dobrego repertuaru, ale też świetnie zorganizowanych smaczków dla widowni.
Obrazek główny: Variety.