Rewolwery i blastery – kowboj i jego gwiezdny odpowiednik

Odziany jest najczęściej w koszulę w kratę, wysokie buty z ostrogami, rękawiczki i obowiązkowy kapelusz. U jego luźno zapiętego pasa spoczywają rewolwery, którymi posługuje się po mistrzowsku (oczywiście w ostateczności). Świetnie radzi sobie też z każdym innym rodzajem broni – niestraszne mu lasso, strzelba, nóż; w razie potrzeby dobrze poradzi sobie nawet w walce wręcz. Dzielnie przemierza groźne prerie, za towarzysza mając jedynie swojego wiernego rumaka. Walczy w słusznej sprawie, staje zawsze w obronie słabych i potrzebujących, jest przy tym bezinteresowny, działa kierując się wrodzoną dobrocią. Nigdzie nie zabawi zbyt długo, ceni sobie wolność i swobodę, z natury jest samotnikiem.

Nawet po tak krótkim opisie można bez większej trudności rozpoznać, że dotyczy on kowboja – bohatera opowieści o podbojach Dzikiego Zachodu, walkach z „Indianami” i pojedynkach odbywających się w samo południe, w niewielkich miasteczkach. Ukazany powyżej typ bohatera ściśle związany jest z jednym z najstarszych gatunków filmowych jakim jest western, który wyrósł na specyficznym, amerykańskim gruncie (przez wielu do dziś traktowany jest jako najbardziej amerykański ze wszystkich gatunków filmowych), bardzo szybko jednak zdobył ogromną popularność dosłownie na całym świecie. Okazało się, że proste, nieraz schematyczne fabuły, skonwencjonalizowana ikonografia i skrzętnie budowany mit Dzikiego Zachodu zyskały sporą sympatię różnorodnej widowni, nawet w krajach azjatyckich czy afrykańskich (Michalski, 1969, s. 28). Widzowie chętnie oglądali historie o groźnych bandytach, dzikich „Indianach”, przekupnych szeryfach i niejednoznacznych moralnie rewolwerowcach. Podstawą istnienia westernu (a nawet swoistym symbolem kina amerykańskiego) stał się jednak właśnie kowboj – zawsze sprawiedliwy, symbol amerykańskich prerii.

Zobacz również: O tym, jak Loki uczy samoakceptacji

Lucky Luke - kowboj
Lucky Luke – stworzony przez belgijskiego rysownika bohater stał się synonimem i wzorem postaci kowboja.

Sama postać kowboja pochodzi z Anglii początku XVIII wieku, gdzie przyjęło się nazywać tak chłopców pilnujących krowy na pastwisku. W Ameryce określenie to zaczęto stosować dopiero w okresie walki o niepodległość. Niosło ono jednak ze sobą zupełnie inne znaczenie. W ten sposób nazywano farmerów wiernych królowi Jerzemu III, którzy zbrojnie atakowali oddziały Waszyngtona. Nazwa ta miała więc wydźwięk silnie pejoratywny. Zmiany nastąpiły dopiero kilkanaście lat po wojnie i związane były ściśle z podbojem Dzikiego Zachodu, w którym ochoczo brali udział również angielscy emigranci. Chętnie określali się oni też jako amerykańcy patrioci. Wpłynęło to na zmianę postrzegania kowboja, który znów odzyskał dawną rolę wypasacza bydła. Szybko stał się też popularnym bohaterem literackim, na stałe łącząc się z legendą Dzikiego Zachodu i amerykańskim folklorem.

Prawdziwy wizerunek kowboja dość daleki jest od tego prezentowanego w powieściach czy filmie. Pod koniec XIX wieku środowisko kowbojskie było niezwykle kosmopolityczne i zdemokratyzowane (wśród nich ogromną grupę stanowili rdzenni mieszkańcy Ameryki czy Afroamerykanie). Byli to w znacznej większości mężczyźni odznaczający się tężyzną fizyczną i dobrym zdrowiem. Mimo niewielkich zarobków piastowali swoje obowiązki z dumą. Od życia wymagali niewiele, odznaczali się dużą kulturą osobistą, dalecy byli od wszczynania burd. Co ciekawe, broń służyła im głównie do obrony przed dzikimi zwierzętami. Ze względu na swój zawód z reguły nosili brudne i obszarpane odzienie, wyjątek stanowiły okazje, takie jak wyjście do saloonu. Rzadko mieli do czynienia z prawdziwymi bandytami, nie egzekwowali też prawa – czasem zdarzały się sytuacje samosądów dokonywanych na koniokradach, lecz była to rzadkość (Michalski, 1975, s. 153-161).

Zobacz również: Andor – recenzja serialu. Jak się powinno kręcić prequele

Filmowy western, w tym również postać filmowego kowboja, wywodzi się z literatury, w szczególności romantycznych i przygodowych powieści z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Czerpały one bogato z licznych popularnych relacji z wypraw na Dziki Zachód. Cieszyły się sporą popularnością – historie o nieprawdopodobnych przygodach i pełnych romantyzmu kowbojach przyciągały czytelników i budowały znaną do dziś legendę Dzikiego Zachodu. Bohaterowie powieści żyli w świecie o twardych regułach, mimo to charakteryzowali się szlachetnymi cechami, takimi jak siła, odwaga i honor. Literacki kowboj miał coś z bohatera mitycznego – mierzył się z siłami przyrody, samotnie walczył w imię słusznej sprawy, przebywał galopem kilometry niebezpiecznej pustyni (Michalski, 1975, s 12).

Niektóre postaci kowbojów miały swoje prototypy w prawdziwych bohaterach Dzikiego Zachodu. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na fenomen objazdowych rewii – prowadzonych przez postaci dobrze znane z legend o świecie amerykańskich kolonizatorów i Rdzennych Amerykanów (jak ta założona przez Henry’ego McCarty’ego – słynnego Billy Kida), które również przyczyniły się do utworzenia wizerunku bohaterskiego kowboja.

Zobacz również: Tales of the Jedi – recenzja serialu

Za pierwszy western przyjęło się uważać Napad na ekspres Edwina S. Portera (1903). Od tego czasu kowboj zaczął pojawiać się na wielkim ekranie coraz częściej, zdobywając serca i sympatię widzów w każdym wieku. Jego wizerunek ulegał zmianom wraz z przemianami gatunku. Jego droga, która zaczęła się od heroicznej wręcz postawy z westernu klasycznego prowadziła chociażby przez „nadwestern”, w którym jeszcze bardziej podkreślono trud podejmowanych przez niego decyzji i samotność, na którą jest skazany, aż po „antywestern”, który zastąpił rycerskość i odwagę strachem oraz przemocą, a kowbojów przemienił w sfrustrowanych i żądnych krwi awanturników.

Na zmianę wizerunku kowboja znacznie wpłynęły coraz częściej pojawiające się hybrydy gatunku. W westernie komediowym lub parodii westernu (jak np. Lemoniadowy Joe, z 1964 roku w reżyserii Oldřicha Lipský’ego) bohater porzucał wszelką powagę na rzecz bardziej lub mniej ambitnego humoru; natomiast w dziełach łączących western z sci-fi (serial Firefly, z 2002 roku, w reżyserii Jossa Whedona) Dziki Zachód został zastąpiony odległymi planetami.

Zobacz również: Avatar: Istota wody – recenzja filmu. Rozwodniona historia kosmicznego Boba Marley’a

Napad na ekspres - plakat, kowboj
Plakat pierwszego westernu

Jednym z ciekawszych i mniej oczywistych przykładów wykorzystania kowboja w kinematografii jest kreacja Dina Djarina „Mando” (Pedro Pascal) w serialu, którego akcja toczy się w świecie Gwiezdnych Wojen: Mandalorianin, którego twórcą jest Jon Favreau. Na pierwszy rzut oka głównemu bohaterowi daleko do herosa Dzikiego Zachodu – nosi pełną zbroję, która raczej nie przypomina stroju klasycznego kowboja, próżno szukać w jego kreacji słynnego kapelusza czy wysokich butów z ostrogami, a mimo wszystko, oglądając serial, ma się nieodparte przeczucie, że Mando jest tak naprawdę kolejnym wcieleniem postaci granych przez Clinta Eastwooda, Gary’ego Coopera czy Johna Wayne’a.

Aby lepiej zrozumieć to podobieństwo, warto posłużyć się dziesięcioma przykazaniami kowboja, które za Gene’m Autry’m powtarza Czesław Michalski:

„1) kowboj walczy po rycersku, nigdy nie stosuje nieuczciwych metod, nawet wobec nieuczciwie walczącego przeciwnika; 2) nigdy nie cofa swojego słowa i pokładanych w nim nadziei, nawet jeżeli kłamstwo miałoby go wybawić z opresji; 3) nie pali, nie pije nawet piwa, nie przeklina, jest czysty na duchu i ciele; 4) kocha dzieci, jest pełen szacunku dla ludzi starszych, z galanterią odnosi się do kobiet, bardzo lubi zwierzęta; 5) jest wrażliwy na piękno; 6) zawsze służy pomocą bliźniemu i nigdy nie przyjmuje za tę pomoc nagrody; 7) umie zrobić wszystko – szybko i dobrze; 8) szanuje konstytucję USA i lokalne prawa stanowe, pisane i niepisane; 9) jest patriotą amerykańskim; 10) nie ma uprzedzeń rasowych czy religijnych” (Michalski, 1975, s. 164).

Zobacz również: Kot w Butach: Ostatnie życzenie – recenzja filmu. Boska animacja 

Warto w tym miejscu zastanowić się czy, i co ważniejsze, w jaki sposób Din Djarin spełnia wyżej wymienione wymogi, a co za tym idzie czy można mówić o nim jako o bohaterze – kowboju. Pierwszy punkt jest chyba w tym przypadku najbardziej kłopotliwy. Co prawda w pierwszej scenie, kiedy widz poznaje Mando, bohater przepoławia uciekającego przeciwnika za pomocą elektronicznych drzwi. Mimo wszystko jednak, wraz z kolejnymi odcinkami jego postać się zmienia, a starcia z przeciwnikami coraz częściej wyglądają jak westernowe pojedynki, które opierają się na ścisłej zasadzie – kto pierwszy wystrzeli. Din nie wdaje się też umyślnie w bójki, przemoc traktuje raczej jako ostateczność. Mando zawsze postępuje według danego słowa, jest wierny prawu Mandalorian, które zakazuje łamania przyrzeczeń. Jest prawdomówny.

Jest to o tyle ciekawy bohater, że nie tylko nie pije oraz nie pali, ale rzadko kiedy  widzowi dane jest zobaczyć, jak spożywa posiłki. Trzyma się zasady, że nigdy nie wolno mu zdjąć hełmu w towarzystwie osób trzecich (z drobnymi wyjątkami). Można więc założyć, że obce są mu jakiekolwiek używki. O sympatii do dzieci stanowi natomiast fakt, że odmówił zabicia małego kosmity – Grogu, na którego „przyjął zlecenie”. Poza tym ocalił go z rąk samego Imperium, następnie chronił z narażeniem własnego życia, często okazując względem swojego towarzysza wręcz ojcowską troskę. Z kolei kwestia piękna nie jest raczej w żaden sposób rozwinięta w serialu. Można jednak założyć, że Mando potrafi je docenić, chociaż zapewne bliższy byłby zachwytu nad pięknem mandaloriańskiej zbroi niż krajobrazu czy dzieła sztuki.

Zobacz również: LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – recenzja gry. Nostalgia jest silna w tym tytule

Każdy samotny jeździeć musi czasem wstąpić do saloonu.

Din zawsze, w miarę możliwości, pomaga tym, których spotyka na swojej drodze. Ze względu na fakt, iż przeżył trudne dzieciństwo, jest wrażliwy na krzywdę, która dzieje się bezbronnym. W takich przypadkach, w odróżnieniu do zleceń wykonywanych w ramach pracy łowcy nagród, działa bezinteresownie. Potrafi właściwie wszystko – świetnie strzela (z blastera, który zastępuje mu rewolwer), lata śmigaczami, potrafi naprawić statek, dobrze walczy wręcz. Jeśli okaże się, że brakuje mu jakiejś umiejętności gotów jest ćwiczyć aby ją posiąść.

Podczas swoich odległych podróży przez galaktykę przybywa na przeróżne planety, na których panują różne prawa i zwyczaje. Mando zawsze stara się aby jego działania były zgodne z lokalnym prawem (chyba że stoi to np. w sprzeczności z pomocą potrzebującym). Jest patriotą wobec swojego ludu – Mandalorian, którego zasady i tradycje są dla niego niezwykle ważne. Do mieszkańców odległych planet podchodzi z szacunkiem i poszanowaniem ich tradycji. Nie ma uprzedzeń religijnych czy rasowych. Świadczy o tym chociażby fakt, że bez trudu nawiązuje relację z Ludźmi Pustyni, społeczności planety Tatooine, uważanej za grupę dzikusów. Traktuje wszystkich na równi.

Zobacz również: Wednesday – przedpremierowa recenzja serialu

Mando - kowboj
Dzielny kowboj dosiada swego rumaka.

Jak widać, postać Mando idealnie wpisuje się w kreację kowboja. Co prawda, jego ubiór wciąż odległy jest od stroju bohatera Zachodu, ale można pokusić się o stwierdzenie, że jest on tak samo charakterystyczny i wyróżniający Dina pośród innych bohaterów. Co się tyczy konia – został on zastąpiony statkiem kosmicznym (który jest równie bliskim towarzyszem podróży). Din posiada nawet swego rodzaju odpowiednik lassa – żyłkę, którą wypuszcza ze swojego miotacza umiejscowionego na nadgarstku, z której pomocą może chwytać i związywać wrogów.

Postać westernowego kowboja bardzo mocno zakorzeniła się w amerykańskiej kulturze. Stał on się nie tylko popularnym bohaterem literatury i filmu ale też postacią chętnie wykorzystywaną w innych mediach jak chociażby gry czy komiksy. Jego wizerunek został też  przejęty przez młode pokolenie, które zaczęło wykorzystywać go w zabawach i często odtwarzało jego postać poprzez przebieranki. Wystarczy chociażby spojrzeć na ilość plastikowych rewolwerów czy kowbojskich kapeluszy w sklepach z zabawkami, aby zobaczyć jaką popularnością kowboj cieszy się do dnia dzisiejszego.

Postać ta zadomowiła się nie tylko w westernie, ale i w innych, mniej oczywistych gatunkach literackich, filmowych i serialowych. Z biegiem lat jego kreacje zaczęły stawać się coraz bardziej oryginalne i mniej schematyczne. Świetnym przekładem przetworzenia tradycyjnej postaci kowboja jest właśnie Din Djarin – postać z serialu Mandalorianin. Jego kreacja stanowi nie tylko powiew świeżości w prężnie rozwijającym się ostatnimi laty uniwersum Gwiezdnych Wojen, ale też pozwala wierzyć, że w przyszłości twórcy jeszcze nieraz sięgną do typu bohatera, który pojawia się w kinematografii właściwie od samych jej początków.

Bibliografia:

  1. Michalski, C. (1969). Western. Warszawa: Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe.
  2. Michalski, C. (1975). Western i jego bohaterowie. Warszawa: Wydawnictwo Artystyczne i Filmowe.
Marcin Jóźwiak

Fan wszystkiego co słabe, głupie i kiczowate. Ogląda filmy w dużych ilościach (żeby nie powiedzieć nałogowo), nie ograniczając się do konkretnych gatunków czy reżyserów. W wolnych chwilach robi nieśmieszne memy i wymyśla opowiadania, wciąż obiecując sobie, że kiedyś je spisze. W jego pokoju jest więcej miejsca na figurki i komiksy niż na niego samego. Gdyby miał powiedzieć co ceni sobie w życiu najbardziej, pewnie nic by nie odpowiedział, bo nie potrafiłby się zdecydować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze