Twenty One Pilots – MTV Unplugged – recenzja płyty

Twenty One Pilots wraz z Bastille i Half Alive zajmuje moje osobiste muzyczne podium. Osłuchana z każdą płytą i z każdą możliwą wersją utworów zespołu, pełna nadziei sięgnęłam po płytę MTV Unplugged. Zespół w przeszłości udowadniał, że jak najbardziej jest w stanie zaproponować bardziej akustyczne lub spokojniejsze brzmienia swoich piosenek. Najbardziej popularne utwory zespołu prędzej czy później doczekiwały się innych brzmieniowych alternatyw. Wszystkie witam zaintrygowana, nie inaczej jest w przypadku MTV Unplugged

Koncerty tworzone w ramach współpracy z MTV, to dobra okazja dla artystów, aby pokazali nieco inne oblicze swoim słuchaczom. Koncerty zazwyczaj nie obejdą się bez nagranych wcześniej ścieżek dźwiękowych. W przypadku MTV Unplugged Twenty One Pilots od razu zapowiedziało, że należy im wybaczyć niezręczność na początku utworów, zanim wszystko odpowiednio porozstawiają. Płytę otwiera Intro, które ciężko nazwać utworem. W zapowiedzi koncertu wokalista zespołu – Tyler Joseph – wspomina właśnie o prezentowaniu się z innej strony dzięki akustycznym wersjom piosenek.

Płyta trwa zaledwie pół godziny, a niektóre utwory zostały złączone z dwóch piosenek. Nie jest to dużo treści, za to te które otrzymaliśmy…We mnie MTV Unplugged wywołuje nostalgię do Twenty One Pilots. Zespół sięga po swoje starsze, najbardziej rozpoznawalne utwory, takie jak Stressed Out czy Ride. Z najnowszej płyty pojawiła się jedynie piosenka Shy Away. Akurat w niej pada też wyjaśnienie, dlaczego płyta jest taka krótka. Tyler Joseph bowiem wyśpiewuje, że MTV narzuciło zespołowi 40 minut koncertu. Następnie kilkakrotnie śpiewa do drugiej połowy duetu, Josha Duna, żeby już kończył utwór.

Zobacz również: Kuba Knap – TipiKnapa – recenzja płyty

Akustyczne wykonanie klasyków zespołu to świetny dodatek do twórczości zespołu, mimo że tak odmienny. Tear in My Heart w akustycznej wersji to piękne, delikatne dźwięki. Chorus widowni na początku House of Gold/Lane Boy świetnie stawia podstawę utworu, a przy okazji jest ukłonem w stronę fanów. Widownia koncertu została zaangażowana więcej niż raz, ale tutaj wypada najzgrabniej. Alternatywne Stressed Out (chyba najbardziej znany utwór zespołu) wzięło mnie z zaskoczenia. A potem kupiło.

Nic jednak nie jest idealne. W przypadku MTV Unplugged w wykonaniu Twenty One Pilots przeszkodą jest właśnie publiczność obecna na koncercie. Może powinnam raczej powiedzieć – przyczyną problemu. Choć zaangażowanie widowni w utworu jest świetnym zagraniem i dobrze wypada pod względem brzmienia, wybija słuchaczy z rytmu. W jednej chwili wsłuchujemy się w świetne wykonanie lubianego utworu, w drugiej słuchamy, jak wokalista wyciąga kogoś na scenę. Słuchanie, w jaki sposób przypadkowy słuchacz ma uderzać w klawisze, wbite w środek płyty, nie jest niczym przyjemnym. Szczególnie, jeżeli płyta trwa zaledwie trzydzieści minut.

Zobacz również: Music Inspired by Slavs – wywiad z Music Inspired by. Słowiańszczyzna to dla nas centrum oraz punkt wyjścia

Nowe treści, nieco inne brzmienia i wyobrażone na nowo utwory Twenty One Pilots to jednak nadal coś, co brałabym w ciemno. Zarówno długoletni fani zespołu, jak i pozostali słuchacze odnajdą się w akustycznym brzmieniu prosto ze sceny. Idźcie więc na pół godzinny spacer w słuchawkach i zasłuchajcie się w płytę Twenty One Pilots MTV Unplugged. 

Źródło obrazka głównego: Substream Magazine.

Źródło plakatu: Prime Video.

Plusy

  • Aranżacja klasycznych utworów
  • Akustyczne brzmienie jako świetna alternatywa do tego, co znamy

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Zaangażowanie publiczności i techniczne pogadanki
Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze