War Mongrels – recenzja gry. Panie to to nie na konsole!

Ahhh…. taktyczne skradanki. Gatunek gier, który można by było określić kultowym i równie zapomnianym stwierdzeniem gimby nie znajo. Kiedy teraz jesteśmy zasypywani FPS’ami, czy innymi sandboxami, to osoby, które na początku lat 00′ były już świadomymi graczami, ogrywały klasyki tego niszowego gatunku z serią Commandos, czy grą Robin Hood: Legenda Sherwood na czele. Jedynymi przedstawicielami tego gatunku aktualnie są seria Desperados, czy Shadow Tactics: Blades of the Shogun, a od 2021 na komputerach hasa War Mongrels. Ostatni tytuł miał ostatnio swoją premierę na konsolach. Czy taktyczne skradanki i konsole to udane połączenie?

Zacznijmy od tego, czym jest War Mongrels. Za tytuł ten odpowiada polskie studio Destructive Creations, twórcy takich gier jak Hatred, w którym wcielaliśmy się w mordercę na skalę masową, czy Ancestors Legacy, czyli RTS, które pod względem rozgrywki czerpało inspiracje z Company of Heroes, jedynie przenosząc wszystko na czasy średniowiecznie. Obie gry, choć na starcie budziły hype, to tylko drugi z tych tytułów można uznać za udany. W 2021 roku na komputerach zadebiutował War Mongrels, izometryczna gra taktyczna w czasie rzeczywistym, która swoją drugowojenną aurą miała przywodzić na myśl popularną serię CommandosPo dosyć mieszanych odczuciach graczy i recenzentów twórcy postanowili najpierw połatać wszystkie niedoskonałości w porcie pecetowym. Teraz w 2023 roku konsolowcy dostali port dla siebie.

Zobacz również: Dead Island 2 – recenzja gry. Powrót żywych trupów!

Fot. ekran startowy

Fabuła


Zacznijmy, więc od tego, co w War Mongrels jest najlepsze. Czas akcji w grze określa się na rok 1944, kiedy to Niemcom na froncie nie wiodło się zbyt dobrze. Sowieci nacierają, a żołnierze zaczynają się domyślać, że czeka ich druzgocąca porażka. Jednakże nadal próbują się „pocieszać”, eksterminując Żydów, Polaków i każdego, kogo mogą zaliczyć do tzw. podludzi. W tej szarej rzeczywistości przyjdzie nam pokierować losami dwóch żołnierzy Wehrmahtu Ewalda i Manfreda. Bohaterów poznajemy w momencie, kiedy zostali skazani na śmierć za odmówienie wykonania rozkazu rozstrzelania cywili. Wykorzystując chwilę chaosu, którą wprowadził atak sowietów, protagoniści postanawiają uciec i żyć jako dezerterzy. Od tej chwili będziemy czynnie brać udział w ich niebezpiecznej podróży.

Dla ludzi zaznajomionych choć trochę z historią militarną nie będzie tu nic odkrywczego. Na plus jednak działa fakt, że twórcy przy tworzeniu gry korzystali chętnie z usług konsultanta. Dzięki temu pojazdy, mundury są wiernie odwzorowane, a i weźmiemy udział w autentycznych wydarzeniach historycznych.

Zobacz również: Bayonetta Origins: Cereza and the Lost Demon – recenzja gry

War Mongrels
fot. Kadr z gry War Mongrels

Prócz dobrze odwzorowanych realiów II Wojny Światowej fabułę budują świetne przerywniki filmowe. Nie bawiono się tu w tworzenie scenek na silniku gry, a postawiono na skromną animację. Wszystko to wypełnia świetnie prowadzona narracja jednego z protagonistów. Dodatkowym smaczkiem podczas rozgrywki jest często dyskusja pomiędzy bohaterami, którzy albo wzajemnie komentują swoje działania, albo ścierają się z powodu odmiennych poglądów.


Rozgrywka


Pod względem rozgrywki fani starych, dobrych Commandosów poczują się tu jak w domu, lecz nie obyło się bez małych zmian. Pierwszą, która rzuciła mi się w oczy jest, brak systemu osłon. Na nic wam się zda chowanie się za płotem, bo w sekundę zostaniecie zauważeni. Schować się można jedynie w miejscach wprost powiedzianych przez grę jak na przykład krzaki, choć i te przy najmniejszych hałasie zdają się na nic. Zmusza to gracza do podejmowania rozsądniejszych kroków i do dokładniejszego sprawdzania najbliższego otoczenia.

Z systemem osłon łączy się poniekąd wprowadzony tu tryb bojowy, który ma ułatwić i uatrakcyjnić korzystanie z broni palnej. Brak tego systemu sprawia, że taktyka szarży jest tu dosyć ryzykowna, bo po pierwsze hałas sprowadzi na nas masę (tudzież rzeszę he he) żołnierzy, a po drugie stoimy w pełni odkryci. Mechanika trybu bojowego przypomina nieco Hatred i sprawdza się w miarę przyzwoicie. Ostrzegam, zwracajcie uwagę na czas przeładowania broni, bo różni się w zależności od postaci i typu broni, jaką się posługuje.

Zobacz również: Najlepsze gry na PlayStation 5

Fot. Kadr z gry

Skoro o różnicach mowa, to niczym nowym dla fanów gier tego gatunku będzie fakt, że każda z postaci różni się od siebie pod względem posiadanych umiejętności. Dostajemy łącznie 7 grywalnych postaci, które poznajemy na przestrzeni prawie całej rozgrywki. Głównych Manfreda i Ewalda już wam przedstawiłem, ale poznamy też losy Lukasa, Ołów, Gruz, Gretę i Joachima. Pod względem szczególnych umiejętności to Lukasa wykorzystamy, kiedy trzeba się wspiąć na duże wysokości za pomocą linki z hakiem; Ewald powali wrogów, wyważając drzwi; Greta, jedyna kobieta w tej zgrai flirtując, skupi na sobie uwagę żołnierzy; Ołów świetnie czuje się ze snajperką itd. Kim pokierujemy na danym etapie gry nie jest dane nam wybrać, więc musimy korzystać z każdej danej nam chwili, żeby pojąć, jak najlepiej wykorzystać talent naszych wojaków. Dodajmy do tego możliwość łączenia ich akcji w trybie planowania, który dobrze użyty potrafi dać dużo frajdy.

Zobacz również: Flame Keeper – recenzja gry

War Mongrels doczekało się również elementów znanych z sandboxów jak np. znajdźki. Są one rozmieszczone w każdym ogrywanym rozdziale. Jednak dana nam możliwość oświetlania konturów obiektów sprawia, że ich znalezienie nie stanowi żadnego problemu, lecz dotarcie do nich już tak. Każda z nich stanowi całkiem satysfakcjonujące wyzwanie, które umiejętnie utrudnia nam rozgrywkę, ale same znajdźki są, powiedzmy mocno typowe. Każda z nich ma dopełnić tła historycznego i nic więcej. I tak jak samo wyzwanie jest satysfakcjonujące, to znajdźki zawodzą.

Innym elementem znanym z sandboxów, niestety tym negatywnym, jest przeciąganie rozgrywki. Zdarza się niekiedy, że nasza postać posiada dany skill, ale akurat tej przeszkody nie pokona. Przykład tego otrzymujemy już w drugim rozdziale, gdzie dowiadujemy się, że Manfred potrafi otwierać zamki i w tym samym momencie się okazuje, że tego konkretnego zamku, który ma popchnąć fabułę, nie otworzy i trzeba się skradać, żeby okraść oficera. Dodatkowe, sztuczne wyzwanie, które nic a nic nie wnosi do ogółu.


Konsola kontra taktyczna skradanka


Tutaj na wejście muszę przyznać, że port War Mongrels na konsole jest wykonany bardzo solidnie. Grając na PS4, nie spotkałem się z przedłużającymi się ekranami ładowania, które miałem okazję widzieć dosyć często przez moje liczne porażki. Wręcz przeciwnie z każdym kolejnym fiaskiem miałem możliwość szybciutko pognać, żeby sp****lić ten sam fragment po raz kolejny.

Fot. Kadr z gry War Mongrels

Fakt, nie mam za dużych skilli w tego typu grach, ale niestety niejednokrotnie moje porażki wiązały się z największą bolączką tego tytułu. Gra tego typu nie nadaje się na konsolę. Grając na komputerze, mamy dużo większą swobodę w rozmieszczeniu sterowania i dana akcja wymaga od nas co najwyżej połączenia przycisku klawisza z ruchem myszką. Tutaj mamy dziwne kombinacje, które wykorzystują wszystkie możliwe przyciski na padzie. Sprawia to, że sterowanie jest po prostu mało intuicyjne. Przeszedłem całą grę i nawet jako konsolowiec niemalże od urodzenia do samego końca musiałem co raz szukać pomocy w menu.

Zobacz również: PERISH – recenzja gry. Do Czyśćca i z powrotem

Dodatkowo powtarza się stara prawda, że analog nigdy nie będzie tak dokładny, jak kursor myszki. W momencie, kiedy stoi bliżej siebie więcej niż dwóch przeciwników, to normą staję się wymuszenie interakcji na złym żołnierzu. Potrafi to niesamowicie irytować. Tym bardziej, że jedyne co ten problem rozwiązuje (choć nie do końca), to maksymalne przybliżenie obrazu i saperska dokładność, na którą momentami nie mamy czasu.


Podsumowanie


Odpowiadając na pytanie ze wstępu – łączenie taktycznych skradanek z konsolami jest złym pomysłem. War Mongrels, pomimo ciekawej (choć momentami sztucznie wydłużonej na potrzeby rozgrywki) fabuły, na konsolach traci przez nieintuicyjne sterowanie oraz znane wady techniczne gry tychże platform. Bez wątpienia gracze pecetowi będą się tu lepiej bawić.

Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe


ŚLEDŹ NAS NA IG

Plusy

  • Ciekawa fabuła oparta na świetnych przerywnikach oraz interakcjach pomiędzy postaciami
  • Dobrze wyważona różnorodność umiejętności postaci, które można ze sobą ciekawie łączyć

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Sztucznie przedłużone misje
  • Ten typ rozgrywki nie nadaje się na konsole
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze