34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi – relacja z wydarzenia

Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier – brzmi dumnie, prawda? Ale czy tak też się rzeczywiście prezentuje? W tym roku postanowiłam sprawdzić to osobiście i, moim zdaniem, odpowiedź brzmi: owszem.

W ostatni weekend, siódmego i ósmego października, na łódzkiej Atlas Arenie (oraz w kilku mniejszych budynkach) odbyła się trzydziesta czwarta już edycja MFKiG. Jednak mimo że było ich wcześniej aż tyle, ja zawitałam tam po raz pierwszy dopiero w tym roku. A szkoda – bo chociaż Łódź od samego początku trochę mnie frustrowała, to sam w sobie event okazał się naprawdę satysfakcjonujący.

Zobacz również: Armada, tom 5 – recenzja komiksu. Komiksowa Moda na sukces

Pierwszym pozytywnym zaskoczeniem na festiwalu okazała się kolejka po odbiór wejściówek – a właściwie jej brak. Co prawda na miejsce dotarłam ładnych kilka godzin po otwarciu (transport publiczny z Kielc do Łodzi to dramat), więc może z samego rana inaczej to wyglądało, aczkolwiek sądząc po tym, jak sprawnie radziła sobie obsługa, wtedy też raczej nie było dramatu. Z pewnością nie sterczało się przed wejściem tyle co na ostatnim Ryuconie – który, nawiasem mówiąc, do tegorocznego MFKiG się nawet nie umywał. Przez problemy dojazdowe nie miałam wprawdzie dużo czasu na buszowanie po konwencie, ale przynajmniej nie musiałam go dodatkowo marnować, czekając przed drzwiami na opaskę.

Fot. strefa gier bez prądu (34. MFKiG)

Wejściówki odbierało się w sąsiadującym z Atlas Areną budynku poświęconym na strefę gier bez prądu, więc to właśnie tam postanowiłam rozpocząć zwiedzanie. Pierwsze wrażenie okazało się bardzo pozytywne. Cały środek gigantycznej sali zajmowały stoliki, przy których miłośnicy planszówek mogli przetestować najróżniejsze tytuły. Wzdłuż ścian pomieszczenia z kolei ulokowali się różni wystawcy – zarówno ci sprzedający gadżety oraz akcesoria do gier, jak i same gry. Olbrzymi przekrój tematyczny dostępnych tam produkcji nieźle mnie zaskoczył. Na stoiskach (oraz wcześniej wspomnianych stanowiskach na środku sali) można było znaleźć wszystko – począwszy od kolorowych gierek dla dzieci, poprzez klasyki pokroju Dungeons & Dragons, na mrocznych erpegach sci-fi kończąc. Jeśli kiedykolwiek naprawdę żałowałam, że nie mam pracy (ergo: nie zarabiam), to właśnie wtedy, patrząc na te wszystkie imponujące tytuły i ich jeszcze bardziej imponujące ceny. Coś mi mówi, że przed przyszłoroczną edycją festiwalu będę musiała trochę przyoszczędzić.

Zobacz również: Podziemne Imperium – recenzja gry planszowej

Na Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier trafiłam w niedzielę, kiedy to odbywały się prelekcje dotyczące w większości właśnie planszówek (w sobotę było też sporo spotkań wokół gier wideo, ale nie miałam jak tam wtedy dotrzeć – a szkoda), aczkolwiek niestety przez bardzo ograniczony czas pobytu nie zdołałam się na żadną załapać. Znalazłam za to jednak chwilkę, by przystanąć i posłuchać podcastu prowadzonego na scenie pomiędzy wystawcami. W kwestiach planszówkowych jestem wprawdzie zaledwie świeżynką, więc nie zawsze wiedziałam, o czym dokładnie była mowa, ale jednego prowadzącemu tę rozmowę odmówić nie mogę – charyzmę to on ma. Dobry głos do tego typu roboty zresztą też. Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Przyjemnie się go słuchało.

Fot. strefa gier bez prądu (34. MFKiG)

Po krótkiej podcastowej lekcji o grach bez prądu przyszedł czas na gwóźdź programu – Atlas Arenę, na której rozstawiono sekcję komiksową. Stoisk było multum, nie jestem nawet pewna, czy dałam radę zobaczyć je wszystkie. Komiksy amerykańskie, europejskie, azjatyckie; zarówno od doskonale znanych autorów, jak i takich, którzy dopiero próbują wywalczyć swoją pozycję na rynku. Tematyka absolutnie każda, nie ma sensu nawet wymieniać. Stamtąd po prostu nie dało się wyjść z pustymi rękoma. No, chyba że ma się doprawdy stalową wolę. A ja akurat takową nie dysponuję, jak się prędko okazało. Cóż, lepiej dla portfeli wystawców…

Zobacz również: Świat Mitów. Herakles – recenzja komiksu. Wcale nie Disney

Pomiędzy tymi wszystkimi stoiskami znalazła się również dwustronna scena. Jedną jej część poświęcono na strefę autografów – przez cały czas trwania festiwalu czytelnicy mogli zdobyć tam podpisy rozmaitych twórców, w tym m.in. Rafała Kosika (Cyberpunk 2077: Bez przypadku) czy Gou Tanabe (mangowe adaptacje dzieł Lovecrafta). Wejścia na podwyższenie, na którym ulokowali się autorzy, cały czas pilnowała ochrona festiwalu, dbając, by fani nie pchali się zanadto i trzymali się grzecznie swojego miejsca w kolejce. Dzięki temu na scenie nigdy nie tworzył się zbyt duży tłok, co zapewniało komfort zarówno osobom udzielającym autografów, jak i tym, którzy chcieli je zdobyć. Pełna kulturka.

Fot. scena autografów (34. MFKiG)

Po drugiej stronie, oddzielone ekranem od strefy autografów, odbywały się za to konkursy dla odwiedzających. Większość z tych, które przyuważyłam, polegały na rysowaniu czegoś na przygotowanych przez organizatora sztalugach. Dzieła uczestników zazwyczaj miały dość zabawny, luźny charakter, a oprócz poczucia humoru nie można było odmówić ich autorom także kreatywności. Niestety nie dosłyszałam, jakie oferowano nagrody, ale jedno jest pewne – osoby biorące udział w zabawie miały z tego niezły fun. A to przecież najważniejsze, prawda?

Zobacz również: Dixit Disney – recenzja gry planszowej. Kultowe animacje w kultowej karciance

Co ciekawe, oprócz samych komiksów, na Atlas Arenie znalazło się sporo atrakcji wykraczających poza tę dziedzinę. Wśród nich mieliśmy chociażby stanowisko z grami retro, do którego, o dziwo, udało mi się nawet dorwać – choć tylko na chwilę. Jestem wprawdzie kapkę za młoda na nostalgię do prezentowanych tam tytułów, ale mogę sobie wyobrazić, że rundka w Dooma czy Donkey Konga na joysticku musiała być naprawdę fantastyczną wycieczką do lat młodości dla niejednego milenialsa. Nie zabrakło także komputerów z growymi nowościami, do których jednak niestety nie zdołałam się przebić. Zbyt wielu chętnych, za mało czasu. Sądząc jednak po długości kolejki, też musiały być całkiem niezłe.

Fot. papierowe figurki autorstwa @patryk.papercrafter (instagram)

34. Międzynarodowy Festiwal Komiksu i Gier w Łodzi okazał się naprawdę interesującym eventem. Kilka godzin to stanowczo za mało, by w pełni z niego skorzystać – przy tej ilości atrakcji jeden dzień to minimum. Gry wideo oraz bez prądu, różnorakie prelekcje i konkursy, a do tego jeszcze dziesiątki przeróżnych stoisk. Jak po Ryuconie byłam sceptycznie nastawiona do konwentów, tak MFKiG diametralnie zmienił moje zdanie o nich. Z pewnością zawitam jeszcze na którejś z kolejnych edycji – ale tym razem załatwię sobie nocleg, żeby móc zostać na dłużej. Szkoda, że w tym roku na to nie wpadłam.


https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
lub klikając w grafikę

Akredytację na opisane powyżej wydarzenie otrzymaliśmy od organizatorów 34. MFKiG. Dziękujemy!
Grafika główna: materiały prasowe (MFKiG)

Patrycja Grylicka

Fanka Far Cry 5 oraz książek Stephena Kinga. Zna się na wszystkim po trochu i na niczym konkretnie, ale robi, co może, żeby w końcu to zmienić i się trochę ustatkować.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze