The Long Game – recenzja książki. Jestem zachwycona!

Elena Armas wdarła się do świata czytelniczego z hukiem. Jej pierwsza książka, The Spanish Love Deception, stała się sensacją Tik Toka oraz prawdziwym bestsellerem. The Long Game to z kolei już trzecia powieść tej autorki. I, podobnie jak jej debiut, jest ona ucztą dla naszych serc!

Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce, jednak to właśnie ona bardzo często zachęca lub wręcz przeciwnie – zniechęca nas do zainteresowania się danym tytułem. W przypadku omawianej pozycji oprawa jest swoistym znakiem rozpoznawczym Eleny Armas. Każdą z książek tej autorki, mimo iż nie należą one do jednej serii, łączy wspólny mianownik właśnie pod postacią podobnych do siebie okładek. Szczerze przyznam, bardzo podoba mi się taka koncepcja.

Zobacz również: Diabeł – recenzja książki. Piekielnie wciągające!

Slow burn to dość częsty zabieg, który można zobaczyć w książkach z ostatnich lat. To taka sytuacja w opowiadaniu, kiedy autor nie spieszy się z przechodzeniem do romantycznej czy „bardziej zbliżeniowej” relacji. Jednak pomimo zastosowania tego właśnie zabiegu, Elena Armas nie każe nam czekać zbyt długo na rozwinięcie się akcji. Nie można więc autorce zarzucić nadużywania, niekiedy zbędnych, wstępów czy opisów postaci. Od razu wchodzimy w świat głównej bohaterki, a dokładniej w sytuację, gdzie całe jej życie zaczyna się sypać…

Adalyn Teyes jest osobą, której dni są starannie zaplanowane. Rozpoczyna je o świcie, udając się do siedziby drużyny piłkarskiej Miami Flames, gdzie w pełni oddaje się swojej pracy. Wszystko jednak się zmienia, gdy nagranie jej spotkania z maskotką drużyny zostaje opublikowane w Internecie i staje się hitem. Ta nieoczekiwana sytuacja przerywa jej dotychczasową rutynę. Zamiast zwolnienia, właściciel klubu przydziela jej nowe zadanie – ma odzyskać dobre imię drużyny Green Warriors i odbudować jej reputację.

Sam klub mieści się w Karolinie Północnej, a jego zawodnicy szlifują swoje umiejętności w strojach baletowych, zajmują się hodowlą kóz i… mają dziewięć lat. Na szczęście w pobliskim miasteczku przebywa Cameron Caldani, znany bramkarz, który mógłby pomóc Adalyn w prowadzeniu drużyny na wyższy poziom.

Zobacz również: Teoria wielkiego podrywu. Za kulisami serialu, który pokochały miliony – recenzja książki

Adalyn to silna postać, z którą większość współczesnych kobiet może się utożsamiać. Nawet podczas jakichś trudności potrafi znaleźć na nie rozwiązanie. Mimo pojawiających się na jej drodze przeszkód, stara się wstać i dalej robić swoje. Próbuje udowodnić sobie i swojemu ojcu, że pomimo popełnienia błędu jest warta stanowiska, o które od dłuższego czasu walczy. Jedyna rzecz, której boi się bohaterka, to miłość, która sprawia, że staje się zagubiona, przestraszona, ale także krucha.

Książka napisana jest z dwóch perspektyw – ze strony Adalyn oraz Camerona. Zabieg ten dość często jest wykorzystywany we współczesnych historiach. Ma on nie tylko przybliżyć nam odczucia głównej bohaterki, ale również bohatera, u którego z czasem pojawią się coraz to nowe emocje. Rozdziały ze strony Camerona to wejście w jego świat, jego problemy, z którymi się zmaga, a do których niełatwo jest mu się przyznać. Dzięki temu, jesteśmy w stanie znacznie głębiej zrozumieć postacie oraz złożoność relacji, jaka ich łączy.

Po pierwszym spotkaniu, które, nie ukrywając, jest bardzo fatalne w skutkach (słowa klucze: kogut, zderzak, noga Camerona), Adalyn i Cameron szczerze się nie znoszą. Rywalizują oni ze sobą na każdym kroku. Sytuacja ta stopniowo nabiera jednak innego charakteru…

Zobacz również: Girl, Goddess, Queen – recenzja książki. Obalić Olimp!

Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o dwóch wspaniałych postaciach drugoplanowych. Pierwszą z nich jest Josephine, która sprawuje rolę burmistrza. Druga z nich to Marie – jedna z dziewczynek należących do drużyny. Te dwie postaci, tak ciepłe, tak kochane, wprowadziły mnie w jeszcze większy zachwyt nad tą książką. Rzadko spotyka się aż tak barwne drugoplanowe postacie.

Jeśli po przeczytaniu opisu książki obawiasz się, że w dużym stopniu została ona poświęcona sportowi – nic bardziej mylnego! Jest on jedynie tłem całej powieści. Znacznie bardziej uwagę zwraca kameralny klimat małej miejscowości, który jest opisany tak realistycznie, że czujemy się, jakbyśmy tam rzeczywiście byli.

Zobacz również: Tak jest okej – recenzja książki

Ostatnia, jednak bardzo ważna kwestia – wątek terapii pojawiający się w książce. Czas, aby popkultura zaczęła tłumaczyć, że walka o swój dobrostan psychiczny jest równie ważna, co dbałość o zdrowie fizycznie. Jestem wdzięczna autorce za wprowadzenie tego wątku. Może dzięki temu choć kilka osób zdecyduje się pomóc samym sobie bez niepotrzebnego wstydu, zaś temat ten przestanie być tabu w społeczeństwie.

Podsumowując, The long game to idealna propozycja dla każdego dorosłego czytelnika (tak, młodzieży – to książka 18+). Jest ona przepełniona miłością, jednak taką, która nie jest podkoloryzowana, a opisy wydarzeń czy uczuć są jak najbardziej realistyczne. Czytając tę książkę, uśmiechałam się, a to bardzo rzadko się zdarza! Serdecznie polecam, szczególnie, że zakończenie sugeruje możliwą kontynuację historii jednej z drugoplanowych postaci…

the long game

Autor: Elena Armas
Tłumaczenie: Marta Piotrowicz-Kendzia
Okładka: Laywan Kwan
Wydawca: Otwarte
Premiera: 27 września 2023 r.
Oprawa: miękka
Stron: 480
Cena katalogowa: 49,99 zł

Obrazek wyróżniający: materiały promocyjne – kolaż (Otwarte).

https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
lub klikając w grafikę

Plusy

  • Historia z dwóch perspektyw
  • Kameralny klimat małej miejscowości
  • Przepełniona miłością

Ocena

10 / 10

Minusy

Dominika Dąbek

Dużo ogląda. Jeszcze więcej czyta. Fanka Marvela, w szczególności jego kinowej odsłony oraz innych dobrych filmów, seriali i książek. W przerwach od tego wszystkiego składa zestawy Lego. W sieci znana jako movie_nika.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze